Kamil Stoch x Peter Prevc - Proch

193 8 6
                                    

Nareszcie koniec sezonu Pucharu Świata.

To był ciężki okres, każdy zasłużył na długo wyczekiwany odpoczynek. Tradycyjnie w Planicy na tę okazję wyprawiono huczną imprezę, na którą przyszło większość skoczków.

Poszedłem do klubu, w którym zabawa trwała w najlepsze. Spośród wielu znanych mi twarzy, nie dostrzegłem nigdzie osoby, którą najbardziej chciałem tu zobaczyć.

- Kamil, fajnie, że przyszedłeś - usłyszałem głos Domena, który na mój widok podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy.

- Cześć Domen, widziałeś może gdzieś Petera? Myślałem, że przyszedł tu z Tobą i Cene.

- Też właśnie miałem się Ciebie spytać o niego. Od zakończenia konkursu nigdzie go nie widziałem - nagle jego twarz posmutniała.
Myślałem, że jest z Tobą.

- Kurcze, też go nigdzie nie widziałem. Może jest w swoim pokoju?

- Nie, byłem sprawdzić, ale nie było go tam. To dziwne, od kilku dni jest jakiś nieswój, cały czas jest smutny lub czymś przygnębiony - zdziwiłem się na te słowa. Nie zauważyłem, u Petera takiego zachowania, przy mnie był zawsze uśmiechnięty, a może tylko tak mi się zdawało?

- Porozmawiam z nim o tym, oczywiście jak go znajdę - dodałem to z lekkim uśmiechem na twarzy. Domem miał tu przyjść odpocząć i się odstresować, a przez tą sytuację był bardziej zdenerwowany o swojego najstarszego brata bardziej niż ja.

- A Wy czemu rozmawiacie zamiast się bawić? - powiedział Dawid, który podszedł do nas wraz z Piotrkiem i Maćkiem.

- Rozmawiamy o Peterze, nigdzie go nie ma, i nie wiemy gdzie się podział.

- Widziałem go - dołączył do rozmowy Maciej - szedł w stronę parku, pewnie tam jest - na te słowa odetchnąłem z ulgą i bez słowa udałem się w stronę wyjścia z budynku.

***

Chodziłem po mieście przez 15 minut, gdy nagle spostrzegłem wspomniany park. Idąc przez nie, wypatrywałem moją zgubę. Zobaczyłem go, siedział na jednej z ławek.

Na jego widok momentalnie kamień spadł mi z serca, jednak po chwili na nowo się zaniepokoiłem, ponieważ zobaczyłem, w jego dłoni papierosa.
Pero pali tylko, gdy jest zestresowany lub zdenerwowany. Wtedy też przypomniałem sobie słowa Domena, który powiedział, że Peter od kilku dni jest nie w sosie. Usiadłem koło niego.

- Pero, czemu mi nie powiedziałeś, gdzie idziesz, wszędzie Cię szukałem - objąłem go ramieniem - martwiłem się o Ciebie skarbie.

- Musiałem gdzieś wyjść na chwilę i się przewietrzyć - powiedział to, wydmuchując dym papierosa.

- Co Cię trapi? Tylko mi nie mów, że nic, bo oboje wiemy, że jest inaczej. Nawet Domen zauważył, że coś się z Tobą dzieje.

- Aż tak to widać? - przytaknąłem głową twierdząco.
Jestem taki nie swój, ponieważ sezon się skończył, i jutro znowu trzeba będzie wrócić do domu, a ja nie chcę tam wracać. Cene jedzie z Anze na jakąś kolonię, Domen wyjeżdża do jakiegoś znajomego, a i rodzice chcą też pojechać gdzieś odpocząć, pewnie do dziadków. A ja zostanę sam, co będę tam robić? Zanudzę się na śmierć, i jeszcze bez Ciebie.

- A Ty czemu nie chcesz jechać z nimi?

- Nie, lepiej nie. Dziadkowie by mnie zamęczyli pytaniami o to i o tamto. Potrzebuję odpocząć od tego wszystkiego.

- No dobrze, miałem Ci to powiedzieć jutro, ale w tej sytuacji, powiem Ci to teraz. Mamy teraz wolne, i pomyślałem, że może z tej okazji byśmy razem gdzieś pojechali? Na jakieś mini wakacje? Myślę nad Włochami, co Ty na to? - zobaczyłem nagle jak na jego twarzy zagościły dwa emocje na raz, szczery uśmiech zmieszany z niedowierzaniem.

- Kamil, zaskoczyłeś mnie tym teraz, naprawdę. Oczywiście, że z Tobą pojadę, zawsze i wszędzie - mówiąc te słowa objął swoimi rękoma moją talię - bardzo Ci dziękuję kochanie. Bardzo Cię kocham - wtuliłem się w niego równie mocno, całując przy tym jego policzek

- Ja też Cię bardzo kocham, Pero.
Tylko pamiętaj, że potem musimy wrócić, bo Twoi bracia umarli by za Tobą z tęsknoty, zwłaszcza Domen - zachichotałem.

- Raczej, z tego, że nie mieliby kogo dręczyć i z wzajemnością - zaśmiał się a ja wraz z nim.

I siedzieliśmy tak w siebie wtuleni, by po jakimś czasie wrócić do klubu, a potem do hotelu, póki noc jeszcze młoda.

---------------------

645 słów

Takim oto cudem pierwszy one shot za mną, z czego jestem bardzo zadowolony 😁

Mam nadzieję, że się Wam on spodoba.

Zachęcam do zostawienia czegoś po sobie - komentarza, uwagi, gwiazdki.

Do następnego,

Pozdrawiam, Adam 🙂

ONE SHOTS Where stories live. Discover now