Andreas Wellinger x Kamil Stoch x Stephan Leyhe - Stollinger, Lellinger

46 4 4
                                    

Jasne Słońce oświetlało całą tutejszą okolicę, budząc innych do życia.

Ptaki radośnie śpiewały, siadając na gałęziach drzew, które zaczęły kwitnąć, zdobiąc je jasną bielą.

W miejsce roztopionego śniegu, powoli wychodziła gęsta trawa, a na niej osiadzała rosa o poranku.

Lekki wiatr kołysał wszelką roślinnością, wprawiając je w ruch.

Miasto rozpoczęło nowy dzień.

Minął już tydzień, od dnia w którym odszedłeś, zostawiając mnie samego.

Dlaczego to zrobiłeś? Czy ten ból, który nosiłeś w swoim sercu, był, aż taki wielki, że zdecydowałeś się na ten krok? Na tak bardzo drastyczny? 

Po pierwszych chwilach szoku, dotarło wtedy do mnie, co zrobiłem. A czego raczej nie zrobiłem.

Przecież sam widziałem te cholerne opatrunki, które nosiłeś na różnych częściach swoich rąk. Znałem też tego przyczynę. Dlaczego nic z tym nie zrobiłem?

Raz tylko rozmawialiśmy, ale rozmową tego nazwać nie można było.

Martwiłem się o Ciebie, chciałem Ci jakoś pomóc, a ty od razu na mnie wyskoczyłeś krzycząc.

Wiem, że jestem skończonym dupkiem, bo potraktowałem Cię jak zabawkę, którą trzeba wymienić, gdy się znudzi, ale nigdy nie zapomniałem i nigdy nie zapomnę chwil, które razem przeżyliśmy.

Miałem nadzieję, że pozostaniemy przynajmniej przyjaciółmi. Zamiast tego, zostałem bez niczego.

Twoja śmierć uświadomiła mi, jaki byłem naiwny, i zaślepiony. Nawet pocieszenie ze strony Kamila nie robią na mnie żadnego wrażenia.

Teraz już wiem, że kocham tylko Ciebie, a on był jedynie moją odskocznią.

Prawda jest też taka, że poczułem coś do Kamila tylko dlatego, że miałem dość tej rutyny, która wdała się między nami, Stephan. Nie czułem się przy Tobie tak jak na początku naszego związku. Potem przyszły obowiązki i kariera, co znacznie nas od siebie oddaliło.

To w Kamilu odzyskałem spokój i równowagę, tak mi się zresztą wtedy wydawało.

Żałuję, że nie pobiegłem od razu za Tobą, wtedy na pewno wciąż byś był z nami, ze mną.

Gdyby łzy mogłyby wskrzeszać z martwych, to już chwilę po tym jak Ciebie znalazłem w łazience, byłbyś znów żywy. 

Zamiast z Tobą rozmawiać, stoję w tej chwili nad Twoją trumną, która za niedługo zniknie pod stosem ziemi na cmentarzu.

Nawet nie mogę Ciebie zobaczyć, dotknąć, pocałować. Nie chcą mi na to pozwolić. Po tak długim czasie, nie jesteś już w takim samym stanie jak kilka dni temu.

Nie chcę to uwierzyć, że Twoje piękne, zgrabne ciało za jakiś czas wypracuje, a zostaną tylko białe kości.

To życie jest takie niesprawiedliwe, to ja powinienem tutaj leżeć, nie Ty. To ja jestem temu wszystkiemu winny. Przeze mnie sobie robiłeś krzywdę, doprowadzając siebie to tej chwili.

Stephan, proszę wybacz mi. Bo ja sobie nigdy tego nie wybaczę.

Całe zło jakie przez te lata się działy, są z mojej przyczyny. Taki ktoś jak ja nie ma prawa istnieć.

Twoja rodzina jeśli nienawidziła mnie już wcześniej po naszym rozstaniu, to po tym co się stało, szczerze mają ochotę mnie zabić.

Wcale im się temu nie dziwię. Sam chcę to sobie zrobić. Jednak jeszcze nie teraz, później, po Twoim pogrzebie. Chcę Cię najpierw pożegnać, żeby potem do Ciebie dołączyć.

Może trafię tam gdzie ty teraz na pewno jesteś. Chociaż potwory takie jak ja, na to nie zasługują. Tak bardzo chciałbym Ciebie teraz zobaczyć, przytulić. Nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknię.

***

Kiedy jesteśmy już na cmentarzu, panuje ponura atmosfera, pełna ciszy i zadumy. Nawet pogoda zrobiła się odpowiednia.

Nie ma już Słońca, są za to ciemne, deszczowe chmury. Wiatr zrobił się silniejszy, strącając z drzew ptaki, i rozdmuchując na wszystkie strony świeże kwitnące na nich pączki.

Stojąc tak nad Twoim grobem, wyobrażam sobie, że wciąż tu jesteś, tuż obok nas.

Niby jesteś, a jednak Cię nie ma.

Wpatruję się w dół, do którego zaraz włożą trumnę z Tobą w środku. Upadam po raz kolejny, zalewając się łzawych potokiem. Nie chcę, aby tak to się skończyło.

- Andreas - czy ja mam już omamy, czy naprawdę Cię usłyszałem - Andreas, wszystko w porządku? - znów Cię słyszę - Andi, obudź się - co tu się dzieje? Czy ja już umarłem?

Nagle, otwieram oczy, i dochodzi do mnie co się właśnie w tej chwili dzieje. Widzę Cię, stoisz nade mną, gładząc moją twarz dłońmi.

Natychmiast się w Ciebie wtulam. Jaka ulga, to był tylko zły sen. Nie zerwałem z Tobą, i nigdy tego nie zrobię. Po moim trupie.

- Płaczesz, co się stało, miałeś zły sen?

- Kocham Cię Steph, tak bardzo Cię kocham - wyszeptałem wciąż się tuląc.

- Ja Ciebie też kocham skarbie.

_______________

Tak, jest to kontynuacja poprzedniej części.

Nie mogłem jednak tak tego zostawić. Smutne zakończenia nie są dla mnie.

Mam nadzieję, że się cieszycie.


















ONE SHOTS Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt