Antti Aalto x Eetu Nousiainen cz III

29 5 9
                                    

W raz z upływającymi dniami, relacja między Eetu i Anttim stawała się coraz bardziej śmiała.

Dowiadywali się o sobie różnych rzeczy, i wcale nie kryli się z tym, żeby je wyjawiać.

Szatyn pozwolił sobie na taką szczerość nie bez powodu. Przede wszystkim chciał wiedzieć o nim jak najwięcej, w tym również, jakiej blondyn jest orientacji.

Z tym jednak musiał być dyskretny i niezbyt nachalny, nie chciał przecież go do siebie zrazić, i zniechęcić. 

Czasu było coraz mniej, dlatego postanowił dłużej się nie chować, i w odpowiednim momencie, poruszyć ten temat.

Na szczęście nie musiał długo czekać na taką okazję, bowiem przyszła ona sama.

***

Wieczorem, Eetu pierwszy raz od kilku lat, zrezygnował z wykonywania papierkowej roboty, uznał je tym razem za mniej ważne, i poprosił Jane by się nimi zajęła.

Dobrze wiedział, że o tej porze Antii kończy swoją część obowiązków, dlatego też zamierzał z tego faktu skorzystać.

- Antii, może Cię podwieźć? Nie będziesz musiał tyle chodzić. Już dość się dzisiaj nachodziłeś.

- Nie chcę Ci robić kłopotu - odpowiedział zawstydzony.

- To żaden kłopot. Mieszkamy blisko siebie, także, zapraszam Cię dzisiaj do mnie na kolację - chłopak chciał coś powiedzieć, ale po chwili zmienił zdanie, chcąc spełnić jego prośbę - chyba, mi nie odmówisz. Znasz takie przysłowie, że szefowi się nie odmawia?

- Od kiedy tak się mówi?

- A od dzisiaj. To jak? Jedziemy, czy będziemy tak stać do rana? - zaśmiali się, po czym młodszy kiwnął twierdząco głową.

Eetu otworzył mu drzwi od strony pasażera z przodu.

Codziennie jeździł samodzielnie samochodem, nie chcąc być traktowany jak ktoś kto musi mieć osobistego szofera. Bo kim on był, żeby być zrównany z kimś z wyższej rangi?

Przez całą drogę mało co rozmawiali. Oboje byli zestresowani, i zgodnie unali, rzecz jasna w myślach, że to nie jest jeszcze odpowiedni moment.

- No, jesteśmy na miejscu - oznajmił starszy, kiedy zaparkował w swoim garażu.

- Wow, fajnie tu masz. Mieszkasz jak nie jeden polityk.

- Bez przesady, staram się żyć skromnie, bez przepychu.

- Od razu widać, że jesteś dobrym człowiekiem.

- Tak myślisz?

- Wiem to. Na początku, kiedy Ciebie poznałem, trochę się wystraszyłem. Wyglądałeś jak wściekły buldog.

- Bo się spóźniłeś o pięć minut. A ja bardzo nie lubię, gdy ktoś to robi. Jest to zwykłe ignorowanie kogoś czasu.

- Ale teraz już tak nie jest. Nie przypominam sobie takiej sytuacji.

- Bardzo się z tego cieszę. Chodź, pójdziemy do kuchni, tam coś zjemy, a potem dokończymy tą rozmowę w salonie. Zgoda?

- Ty tu jesteś gospodarzem, także zgoda. Prowadź.

Antii był teraz ostatecznie przekonany, że uczucie jakim darzy szatyna jest prawdziwe, i nie może go w sobie tłamsić.

Po kolacji, oboje usiedli na sofie, nie mając siły na nic. Ledwo zjedli  przygotowane potrawy, których było zdecydowanie za dużo.

Eetu nie chciał już dłużej czekać. Uznał, że to odpowiednia chwila na kolejną szczerą z kolei rozmowę, która nie wiadomo jak się skończy.

Miał przeczucie, że nie wszystko może pójść po jego myśli, ale co ma do stracenia? I tak za dwa tygodnie Aalto kończy u niego praktyki, i zniknie z jego życia. Chociaż tego ostatniego najbardziej by nie chciał.

Oparci o mebel, trzymali w dłoniach kieliszki z winem, popijając je co jakiś czas.

- Antii, mogę Ci zadać pytanie?

- I tak już to robisz. Dajesz.

- Jak to jest, że taki ktoś jak Ty, wciąż jest sam?

- Nie rozumiem.

- Do tej pory, mi się nie chwaliłeś, że masz kogoś. Za takim przystojniakiem, powinny gnać tabuny dziewczyn.

- Noo, tak się akurat składa, że ja... jestem singlem - zaczął się nerwowo drapać po głowie.

- To tak jak ja. Ale rozglądasz się za nimi, co nie? Oczywiście, jeśli chcesz, to nie musisz mi odpowiadać. To Twoja prywatna sprawa, mi nic do tego.

- Teraz to prywatna sprawa, ale przed chwilą nie byłeś taki dyskretny.

- To przez to wino, jestem bardziej śmiały.

- Ja też taki będę. Zanim jednak Ci odpowiem na to pytanie, muszę Ci również zadać jedno.

- Zamieniam się w słuch.

- Jesteś tolerancyjny? Nie przeszkadzają Ci osoby o innej orientacji, religii i przekonań?

- Chciałbym Ci uświadomić, że znam takie słowo. Uspokoję Cię, jestem tolerancyjny. Można by powiedzieć, że sam jestem do tej kwestii przywiązany.

U Anttiego zapaliło się zielone światło.  Miał ciche przeczucie, ale chciał się przekonać, czy dobrze myśli.

- A w jakim sensie? Szczerość za szczerość.

- Jestem gejem - oczy blondyna zrobiły się szerokie - także, wcale mi to nie przeszkadza. A ty? - promile alkoholu w ich żyłach, dawały o sobie znać.

- Ja też - wymówił to na jednym oddechu.

- Co też?

- Też jestem gejem.

- To zabawne. I dopiero teraz się o tym dowiaduję?

- Lepiej późno niż wcale.

- Fakt. To ja w takiej sytuacji powiem Ci coś jeszcze - odłożył swój kieliszek na stół, i powoli zbliżył się do młodszego, tak, że ich twarze dzieliły zaledwie centymetry.

- Co? - jego oddech robił się coraz szybszy.

- Chciałem Ci to wyznać wcześniej, ale bałem się, że mnie za to znienawidzisz. Musisz wiedzieć, że kiedy Cię tylko poznałem, od razu się w Tobie zakochałem. Każdy kolejny dzień jest tego potwierdzeniem.

- Naprawdę, nie żartujesz?

- Nic, a nic. A Ty? Też coś do mnie czujesz?

Antii odstawił swój kieliszek na bok, i bez dalszych słów, objął dłońmi twarz Eetu, a następnie go pocałował.

- Masz odpowiedź - szepnął, kiedy na chwilę się od siebie oderwali.

- Co powiesz na kolację ze śniadaniem?

- Czemu by nie? I tak jestem zbyt pijany, żeby wrócić do swojego łóżka.

- Do mojego z pewnością trafisz.

Ponownie złączyli swoje usta, badając wzajemnie co chwilę swoje szyje i twarze.

Blondyn przeniósł się na starszego siadając na nim okrakiem. Eetu po chwili wstał, przez co Antii oplótł się w niego mocno rękami i nogami.

Nie przestając wykonywać czynności, przenieśli się do sypialni szatyna, zamykając za sobą drzwi.








ONE SHOTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz