Antti Aalto x Eetu Nousiainen cz V

29 3 13
                                    

Śledztwo trwało już kilka dni, a przez jej czas, śledczy bacznie obserwowali  osoby zatrudnione w firmie.

Przeszukano archiwa, księgi oraz sprawdzono stan konta. Jak na razie nie wykryli żadnych nieprawidłowości.

Jeszcze wcześniej przesłuchano członków zarządu, oraz współpracowników. Użyto nawet wykrywacza kłamstw, aby mieć pewność, że ich zeznania są zgodne z prawdą.

Na jej wyniki trzeba będzie jednak  trochę poczekać.

- Eetu, nie martw się, wszystko będzie dobrze - Antii po raz kolejny tego wieczora próbował go pocieszyć, jak widać bez skutku.

- Antii, bardzo doceniam Twoje starania, ale Ty nic nie rozumiesz. Moje życie się sypie, plany rozpadają, nie wiem czego się mogę jutro spodziewać. Może mnie aresztują, i nigdy więcej się nie zobaczymy, chyba, że przed kraty.

- Za co mieliby Ciebie zamknąć?

- Nie wiem. Znajdą sobie jakiś powód. Skoro ktoś się pofatygował, żeby złożyć donos, to kto wie, czy nie na tym się skończy.

- Podejrzewasz może kogoś?

- To jest właśnie najgorsze, że nie. Z nikim nie miałem konfliktu. Z tego co wiem oczywiście.

- Może to z zazdrości?

- O co?

- Nie wiem, o to na przykład, że firma się rozwija, a ten ktoś chciał, żeby było, żeby było odwrotnie.

- Tylko komu? To jest zbyt skomplikowane.

- Czekaj. Mówiłeś mi wcześniej, że oskarżono Ciebie o branie łapówek, i korupcję.

- No tak, a co to ma wspólnego z  poszukaniem podejrzanego?

- Właśnie, że dużo. Chodź, jedziemy - chłopak wstał z kanapy, wyciągając swoją dłoń do starszego.

- Gdzie chcesz jechać o tej porze?

- Na komisariat, a potem do firmy.

- Co ty wymyśliłeś? - złapał jego dłoń, również stając z miejsca.

- Zaraz się dowiesz, tylko jedźmy już.

***

Po udaniu się na na policję i przekazaniu im nowych informacji, oboje niezwłocznie pojechali złożyć wizytę jeszcze jednej osobie, która jest odpowiedzialna za całą zaistniałą sytuację.

- Na pewno wiesz co robisz? A co jeśli się mylimy?

- Ufasz mi?

- Przecież wiesz, że tak.

- To chodź ze mną, i nie gadaj tyle. Zobaczysz, zaraz będzie po wszystkim.

- Obyś miał rację.

Weszli do gabinetu Eetu, ostrożnie zamykając za sobą drzwi, przekręcając je na klucz.

Chwilę później dało się usłyszeć coraz głośniejsze dźwięki wskazujące, że przynęta połknęła haczyk.

W ten sam sposób zostały one ponownie otwarte. Postać włączyła latarkę, i zaczęła czegoś szukać.

Oni jednak wiedzieli co. Nadeszła pora na konfrontację. 

Wyszli ze swoich kryjówek, zapalając główne światło, przez co tajemnicza osoba przestraszyła się i odwróciła w ich stronę.

- Jane, dlaczego to zrobiłaś? - nie mógł uwierzyć w to, że jego sekretarka mogła stać za taką podłością.

- Nie wiem o czym szef mówi.

- Dobrze wiesz co zrobiłaś - teraz to Antii postanowił wziąść sprawy w swoje ręce - To ty założyłaś doniesienie na własnego szefa, a kiedy dowiedziałaś się, że znalazły się dowody obciążające Ciebie, przyszłaś tu by je zdobyć i zniszczyć.

- To jest kłamstwo, niech szef mu nie wierzy. On chce mnie oczernić. Nigdy bym nie zdradziła firmy, a tym bardziej Ciebie.

- To dlaczego tu jesteś o tej porze?

- Zostawiłam tutaj pewną rzecz i chciałam ją wziąść.

- Możesz w takim razie nam ją pokazać?

- To nic ważnego.

- Więc tym bardziej chcemy to zobaczyć.

Kobieta nie mogła uwierzyć w to, że jej kłamstwo wyszło na jaw. Ruszyła w kierunku wyjścia, aby zniknąć jak najdalej stąd.

Nie było jej to dane, bowiem na korytarzu czekali na nią mundurowi, którzy zagrodzili jej drogę ucieczki.

- Jane Martenz, jest Pani aresztowana za składanie fałszywych zeznań,  oszustwa podatkowe, i liczne wyłudzenia w różnych przedsiębiorstwach. Pójdzie Pani z nami - kiedy funkcjonariusz zakuł jej ręce w kajdanki, Eetu odetchnął z ulgą, mimo iż dalej miał do niej wielki żal.

Wychodząc z budynku spojrzał na na nią po raz ostatni, kiedy ta siedziała w radiowozie, wiedział, że nigdy więcej się już nie spotkają.

- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.

- Mówiłem Ci, że wiem co robię. Była Twoją prawą ręką, dlatego tym bardziej miała dostęp do finansów i jako jedyna była odpowiedzialna za dokumentacje.

- Jednak dalej nie mogę pojąć, dlaczego zatrudniała się w danej firmie, potem ją okradała, i tak dalej w kółko.

- To proste. Miała w sekrecie swoją własną, której groziło bankructwo. A tak, to niszczyła inne, i pozbawiała swojej konkurencji. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

- Marnujesz się w meteorologii. Powinieneś pracować w jakiejś agencji detektywistycznej. Najlepiej z Richardem.

- I miałbym Ciebie tutaj zostawić samego? Rozmawialiśmy już o tym. Mój dom jest tam gdzie Ty - splątał ich dłonie - możemy się wreszcie skupić na innych sprawach? Mam egzamin końcowy za tydzień, a niczego mnie nie nauczyłeś.

- Jaki prymus się z Ciebie nagle zrobił.

- Potraktuję to jako żart.

- Ooo, nagle się za nich znasz?

- Ten był kiepski, więc tak.

- Ale się zrobiłeś pyskaty. Zobaczymy jaki będzie jak wrócimy do domu.

- A co, planujesz coś? - popatrzył na niego zalotnie.

- Może i tak, a może nie. Sam się dowiesz.

- Zatem ruszajmy, to był ciężki dzień. Chcę się zrelaksować.

- Mnie to mówisz? To nie Tobie groziło więzienie.

- Za to co innego mi teraz grozi.

- Co takiego niby?

- Będę na Ciebie skazany na całe życie.  I wiesz co? Niczego lepszego sobie nie mogłem wymarzyć.

- Ja też. Nie przepuszczałem, że jedna zwykła rozmowa z praktykantem, odmieni moje życie.

- Teraz to już nasze.

- Nasze, razem na zawsze.

- Kocham Cię Eetu.

- Ja Ciebie też Antii.

______________

I tym samym seria o Eetu i Antiim dobiega końca.

Mam nadzieję, że spodobała Wam się ich historia.

Proszę, podzielcie się w komentarzach, czy:

- Odpowiadają Wam takiego typu serie?

- Czy jednak wolicie, żeby był tylko jeden shot taki sam jak tamte poprzednie?

Dziękuję, Adam 😁










ONE SHOTS Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang