Domen Prevc cz I

37 3 1
                                    

Gdyby można było opisać relacje z różnymi członkami rodziny, to byłyby one różne, w zależności od osób z którymi jesteśmy spokrewnieni, i przede wszystkim, z którymi dzielimy większość swojego czasu.

Domen znał to uczucie, aż za dobrze. W końcu mieszkał pod jednym dachem wraz z rodzicami i rodzeństwem, które mówiąc w skrócie, nie była zbyt mała.

Prawie ze wszystkimi utrzymywał poprawne stosunki. Słowo prawie, to jednocześnie klucz w tym oto znaczeniu. Bo o ile z rodzicami nie było kłopotów, to jeśli chodzi o pozostałych, sytuacja nie była już taka prosta.

Miał czwórkę rodzeństwa. Tylko dwoje z nich było od niego młodsze. Tu również kończyło się jego szczęście. Los sprawił, że był między młotem a kowadłem.

Z małymi siostrami nie miał absolutnie żadnych problemów. Często przychodziły do niego, by zachęcić go do wspólnych zabaw. On jako starszy brat nie mógł i nie potrafił im odmówić. Czuł się za nie odpowiedzialny. I choć momentami tracił do nich swoją cierpliwość, to nigdy nie stracił rozumu, i nie pozwalał sobie na niepotrzebną złość.

Życie jednak byłoby zbyt piękne, gdyby nie fakt, że miał również dwójkę starszego od siebie rodzeństwa. Jak na ironię byli to bracia. Czy mogło być jeszcze gorzej?

Otóż tak. Nie dość, że musiał ich znosić w domu i przedtem w szkole do której razem uczęszczali, to na dodatek cała trójka wybrała ten sam kierunek swojej kariery, a mianowicie - skoki narciarskie.

Nigdzie nie mógł od nich choćby na chwilę odetchnąć. Zawsze wszędzie jeździli razem. Byli dla niego niczym rzep dla psiego ogona. Gdzie by się nie obrócił, oni zawsze byli gdzieś w pobliżu. Zawsze blisko.

***

Właśnie skończyło się lato, i tzw: krótka przerwa na odpoczynek i regenerację. Po kilku tygodniowej przerwie, wielkimi krokami zbliżał się kolejny już zimowy sezon Pucharu Świata.

Domen ciężko trenował, żeby chociaż raz stanąć na najwyższym miejscu podium. Miał ku temu ważny dla siebie powód.

Nie tylko o tym marzył, ale przede wszystkim chciał udowodnić swoim braciom, a już zwłaszcza Peterowi, że on też może być na szczycie, tak jak ten kiedyś.

Oczywiście najstarszy z nich zawsze kręcił ze zdumienia głową, śmiejąc się przy tym pod nosem. To jeszcze bardziej nakręcało Domena do działania, i pokazaniu mu, że się myli.

Było widać wyraźne napięcie między tą dwójką. Oboje chcieli sobie potwierdzić swoje racje. Byli bardzo uparci, i nie łatwo było ich od tak zniechęcić.

Peter oprócz tej rzeczy, chciał wykorzystać zbliżający się czas, do wyjaśnienia jeszcze jednej, pewnej sprawy, która od kilku dni nieustannie mąciła mu w głowie.

W tym celu postanowił dokładnie przyjrzeć się swojemu najmłodszemu bratu. Tym razem jednak jeszcze bardziej niż do tej pory.

_______________

Będzie tego kilka części 😁

Mam nadzieję, że się cieszycie 😉

Pomysł należy do appelila, za co jeszcze raz bardzo jej dziękuję 🤗

Życzę miłego czytania!




ONE SHOTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz