Daniel André Tande x Johann André Forfang - Tanfang

48 5 6
                                    

Był chłodny, wręcz zimowy poranek. Zza okna można było dostrzec pruszący śnieg.

Spojrzałem na kalendarz znajdujący się w kuchni, w którym aktualnie się znajdowałem. 06.12 - Mikołajki.

Odkąd pamiętam, ten dzień głównie kojarzył mi się z tuzinami prezentów, które dostawałem od miejscowego Mikołaja. Wtedy jeszcze za dzieciaka, głęboko w niego wierzyłem, a moja ekscytacja jego osobą sięgała zenitu.

Nie mniej jednak liczyłem na to, że uda mi się spełnić swoje marzenia, i zachcianki. Zawsze liczyłem na rzeczy nie z tej Ziemi, ostatecznie dostając garść słodyczy.

Lata jednak mijały, a moja dziecięca niewinność z czasem zniknęła. Wiele sobie uświadomiłem, a jeszcze więcej się o sobie dowiedziałem.

Teraz z utęsknieniem trzymając w dłoni kubek z gorącą czekoladą, czekam na kogoś bardzo mi bliskiego. Na pewnego, przystojnego blondyna, który jak na złość jest już grubo spóźniony. Napisał, że będzie za chwilę, a wciąż go nie ma. To miały być tylko małe zakupy. Cały Daniel.

Słyszę kroki na klatce schodowej. Czy mi się wydaje, czy ktoś tam coś ze sobą targa? Sądząc po odgłosach sapania i szurania nogami, musi to być naprawdę coś ciężkiego.

Po chwili zamek się przekręca, i zanim znalazłem się na korytarzu, do środka wszedł sam Święty Mikołaj we własnej osobie. Czy to ma być jakiś żart?

Stoję przed nim zdezorientowany nie wiedząc co powiedzieć. On zaś opuszcza worki, i zamyka za sobą drzwi.

- Ho Ho Ho! Czy jest tu ktoś grzeczny? - ten głos poznałbym wszędzie. Tego się po nim nie spodziewałem.

- A co jeśli nie był? - spojrzałem na niego zalotnie.

- Wtedy musiałbym dać Ci rózgę.

- W jakim sensie?

- To już zależy od Ciebie.

- Postaram się coś wymyślić. Mikołaju, co takiego mi przyniosłeś, oprócz rózgi?

- Dowiesz się, kiedy przyjdzie na to pora, a teraz do wora. Pora na rózgę - zaśmiałem się na te słowa. Ten chłopak jest niemożliwy.

- Jesteś wspaniały, wiesz? Jednak nie musiałeś mi kupować tyle prezentów, skoro ten najważniejszy mam tuż przed sobą - objęliśmy się. Zdjął z siebie maskę, po czym delikatnie się pocałowaliśmy.

- Kocham Cię, ale wiesz, że rózga i tak Cię nie ominie?

- A czy ja coś powiedziałem? Dalej Mikołaju, bierz się do pracy.

I jak na zawołanie, udaliśmy się do naszej sypialni. Ten dzień nie mógł rozpocząć się lepiej.

________________

Zmusiłem się do napisania tutaj czegoś nowego, a ten dzień jest tego wart ☺️

Wesołych Mikołajek kochani! 🤗🎁🎅

ONE SHOTS Where stories live. Discover now