Stephan Leyhe x Andreas Wellinger - Lellinger

50 6 5
                                    

Czy zastanawialiście się kiedyś, co należy uczynić, aby osoba na której Wam zależy była szczęśliwa, szczególnie jeśli chodzi o związek?

Chcesz zrobić coś dobrze - źle
Nic nie robisz - jeszcze gorzej
A kiedy zrobisz coś nie po jego myśli, to w przyszłości Ci to wypomni.

Oczywiście nie mówię, że takie sytuacje występują we wszelakich związkach. Ale wcale też nie wykluczam, takiej możliwości.

Sam od kilku miesięcy jestem chłopakiem pewnego blondyna, który zaczarował mnie swoimi niebieskimi oczami.

Poznaliśmy się w szkole, w okresie nastoletnim. O dziwo chodziliśmy do tej samej klasy.

Początkowo byłem bardzo nieśmiały i trudno mi było nawiązać nowe znajomości, a to, że siedzieliśmy w jednej ławce obok siebie, wcale mi to nie ułatwiało.

- Cześć, nazywam się Andreas Wellinger, a Ty? - wystawił do mnie rękę

- Stephan...Leyhe - uścisnąłem ją swoją - w tej chwili wiedziałem, że nie będzie mi obojętny.

- Dobrze się czujesz Stephan? Jesteś cały blady - dotknął mojego czoła - masz podwyższoną temperaturę, może zawołam pielęgniarkę?

- Co? Niee, nie trzeba, wszystko jest w porządku - chociaż wcale tak nie było.

Z biegiem czasu dowiadywaliśmy się o sobie coraz więcej, stając się dla siebie dobrymi przyjaciółmi.

Zawsze mogłem mu się zwierzyć, i powierzyć swoje tajemnice, na to samo mogłem liczyć z jego strony.

Któregoś dnia podczas naszej kolejnej rozmowy, kiedy zacząłem się w niego coraz bardziej wpatrywać, zrozumiałem, że poczułem do niego coś, czego nigdy nie powinienem.

Byłem w kropce. Nie mogłem się dalej z nim przyjaźnić, bo pragnąłem czegoś więcej. A on nie mógł mi tego dać.

Doskonale wiedziałem, że woli dziewczyny, nawet był już kilka razy w związku, ale najdłuższy z nich trwał jedynie kilka miesięcy.

Oboje byliśmy młodzi, i głupi. Odkrywaliśmy siebie i otaczający nas świat, fascynując się jej urokami.

Sam do dnia, w którym zakochałem się w Andim, byłem niemal pewien, że jestem 100% hetero. Wtedy pojąłem, że wcale tak nie jest. 

Lata mijały, i oboje spełniliśmy swoje marzenie o karierze sportowej w skokach narciarskich. Debiutowaliśmy w juniorce, wkrótce w kadrze B, aż otrzymaliśmy  przyjęcia do drużyny narodowej.

Nasza ekscytacja była wtedy nie do opisania. Nic lepszego nie mogło nas spotkać.

Tam poznaliśmy niesamowitych ludzi, bez których nie wyobrażam sobie żyć.  Przeżyliśmy wspólnie mnóstwo dobrych jak i złych chwil. Wspieramy się nie jako zespół, lecz jak bracia, i co jest najcudowniejsze.

Przecież ja nawet nie mam rodzeństwa, a teraz posiadam ich ponad dziesięć.

Będąc w różnych krajach na wielu konkursach, mieliśmy przyjemność czerpać z nich jak najwięcej radości.

Liczba nowo poznanych osób tylko wzrastała. Nigdy bym się nie spodziewał, że będę się kolegować z ludźmi z całego świata.

Wydawać by się mogło, że niczego już mi nie potrzeba. Cóż bardziej mylnego.

Kiedy nie mogłem dłużej znieść tej dziwnej sytuacji w jakiej się  znalazłem w stosunku do Andreasa musiałem podjąć decyzję, która miała zmienić wszystko co do tej pory zbudowaliśmy, jeśli chodzi o nas.

- Andreas, możemy porozmawiać?

- Jasne, coś się stało?

- Można tak powiedzieć. Słuchaj, nie jest łatwo mi to mówić, ale nie mam innego wyjścia...

- Zaczynam się bać.

- Nie możemy się dłużej przyjaźnić - jego twarz zrobiła się smutna, ale nie był tym jakoś zaskoczony.

- Zauważyłeś, co nie?

- Niby co miałem zauważyć? - kompletnie nie wiedziałem o co mu chodzi.

- Że jestem w Tobie od dawna zakochany - czy to mi się śni? - to jedyne wytłumaczenie Twojego zachowania. Unikasz mnie, odpowiadasz na pytania zdawkowo, i jeszcze teraz to. Mogłem się spodziewać, że ten dzień w końcu nadejdzie, ale głupio się łudziłem...

- Andreas...

- Nie musisz nic mówić, rozumiem, serio. Pójdę do Markusa, może mnie przygarnie...

- Andreas, daj mi dokończyć do jasnej cholery! - wzdrygnął się, chyba niepotrzebnie podniosłem na niego głos - chcę Ci tylko powiedzieć, że czuję do Ciebie to samo - jeśli ja byłem wcześniej w mocnym szoku, to on był teraz w jeszcze większym - bałem się, że tego nie odwzajemnisz.

- Ja też. Kto by pomyślał, że oboje zamiast sobie dawno o tym powiedzieć, ukrywaliśmy to ze strachu przed sobą - uśmiechnąłem się delikatnie.

- To co teraz z tym zrobimy?

- Mam pomysł - uklęknął przede mną - Stephanie Leyhe, uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moim chłopakiem?

- Chyba nie mam wyboru.

- Tak szczerze, to nie masz, chyba, że nie chcesz to.....

- Nie wygłupiaj się, oczywiście, że chcę - pomogłem mu wstać, a następnie zrobiłem to, o czym mogłem do tej pory tylko śnić - pocałowałem go, po chwili zaczął je oddawać.

Nasi przyjaciele od razu nas zaakceptowali. Z rodziną było trochę gorzej, ale jak na ten moment, z trudem przyjęli to do wiadomości.

Obecnie staramy się żyć ze sobą zgodzie i miłości, chociaż nie zawsze jest tak kolorowo. Małe kryzysy się zdarzają, to normalna rzecz. Boję się tylko, że temu nie podołam, i któregoś dnia to runie jak domek z kart.

Andreas często mi powtarza, że kocha mnie takiego jaki jestem, i bardziej szczęśliwy już być nie może.

Kto wie? Jeśli on tak mówi, to coś w tym musi być. Pewnie tylko niepotrzebnie się zadręczam.

W końcu mam przy sobie osobę, która zawsze mnie podniesie, kiedy upadnę.















ONE SHOTS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz