Maciej Kot x Piotr Żyła

37 4 1
                                    

Przez ostatnie miesiące miałem dość czasu na przemyślenie sobie kilku ważnych dla mnie spraw.

Zdążyłem już dawno zauważyć, i nie tylko ja, że moja kondycja, zarówno fizyczna jak i psychiczna totalnie się rozsypała.

Nie potrafiłem się cieszyć z niczego, a już w szczególności ze skoków, które oddawałem. Robiłem to z przymusu, odkładając radość na boczny tor.

Czułem jeden wielki ból, i wstyd przed samym sobą. Nie przypomniałem tego samego Maćka, występującego na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi.

Tam chociaż mogłem wznieść się wysoko w niebo niczym ptak, frunąc jak najdalej, sprawiając wielu kibicom wiele mieszanych emocji, często splatających się ze sobą.

Wszyscy mi mówili, że przecież nic takiego złego się nie stało, i mimo wszelkich wpadek, mogę zawsze na nich liczyć. Byłem im za to niezmiernie wdzięczny. Jednak nie chciałem tylko ciepłych słów. Potrzebowałem olbrzymiego kopniaka, który sprawiłby, że wezmę się w końcu w garść.

Fizjoterapeuci robili co mogli, abym był w jak najlepszej formie. Rezultat jednak wciąż był ten sam.

Porażka, porażka, porażka.

Mógłbym wymieniać dalej, ale na co mi to. Byłem przegrywem, moje najlepsze lata minęły, a nowa smutna rzeczywistość szybko dała mi o sobie znać.

W tych trudnych dla mnie chwilach najbardziej wspierał mnie Piotrek. Co chwila próbował mnie rozśmieszyć i poprawić mi humor.

Ma w sobie to coś. Sam jego śmiech sprawia, że również mam ochotę się śmiać. Nie dziwię się, że tyle ludzi go uwielbia. Nie za to, jakie osiąga wyniki, ale przede wszystkim za to, że jest. Takie osoby jak on, to w obecnym świecie rzadkość.

Może to więc dlatego stał się dla mnie wyjątkowy? A może przez to, że tylko i wyłącznie przy nim przestaję myśleć o wszystkim co złe?

To właśnie dzięki niemu, za jego namowami postanowiłem wziąść się za siebie, i dać z siebie wszystko w nadchodzącym sezonie Pucharu Świata.

Wciąż mi powtarza, że nie ważne na jakim będę miejscu w tabeli, to i tak zawsze będzie ze mnie dumny.

Jesteśmy tylko ludźmi, a nie robotami. Nie ma w tym nic złego, że coś sknocę, każdemu to się przecież zdarza. Najważniejsze jest to, żebym umiał wziąść z nich lekcje, i nieustannie się samo udoskonalać.

Robię to dla niego. Jest moim aniołem stróżem, bez którego dawno bym się już poddał.


ONE SHOTS Where stories live. Discover now