Stefan Kraft x Micheal Hayboeck - Kraftboeck

126 6 5
                                    


- Stefan, długo się będziesz jeszcze guzdrał? Nie mamy całego dnia - powiedział już lekko zirytowany Micheal, kiedy to jego chłopak już prawie godzinę siedział w łazience.
- Ja rozumiem, że przez swój wzrost nie możesz sięgnąć do lustra, ale ile można tam siedzieć ?

- Haha, bardzo śmieszne - odrzekł mu Stefan, z uśmiechem na twarzy.

Lubili często sobie dogryzać i żartować, i nigdy się przez to nie obrażali, a nawet jeśli tak, to był to udawany i krótki foch. Za bardzo się znali, żeby brać do siebie każde wypowiedziane słowo.

***

Po blisku 15 minutach, drzwi od łazienki otworzyły się, na co Micheal odetchnął z ulgą, gdyż nie będzie musiał dłużej czekać na swojego partnera.

- Dłużej się nie dało?

- A co Ty taki niecierpliwy jesteś? Kazałeś mi się porządnie przygotować, nawet nic nie mówiąc gdzie idziemy, więc teraz się nie fochaj - odpowiedział mu Kraft z kamienną twarzą, aby Michi pomyślał, że jest na niego zdenerwowany za ciągłe poganianie,  chociaż tak nie było.

- No dobrze, mój Ty skrzacie, ważne, że możemy już wyjść. - spojrzał w jego kierunku i zauważył u niego niepewne spojrzenie - chyba, że nie możemy.

- Pójdziemy, jeśli mi powiesz, gdzie chcesz mnie zabrać.

- To niespodzianka, nic więcej Ci nie powiem, wszystkiego dowiesz się na miejscu.

- Mam nadzieję, że nie będę żałować, tego, że tyle czasu się szykowałem.

- Na pewno tak nie będzie. Zawsze się cieszysz jak Cię gdzieś zabieram.

- Ale zawsze mi mówiłeś, dokąd mnie zabierasz, a teraz milczysz jak grób.

- Teraz to tylko jednorazowa sytuacja, możesz mi wierzyć.

***

Przyjechali do galerii handlowej w centrum Innsbrucka. W tym mieście  aktualnie mieszkali, jednak to miejsce dla Micheala, miało szczególne znaczenie.

- Galeria, Michi, naprawdę? Przecież bywamy tu często.

- Masz rację, ale dzisiaj jest wyjątkowa okoliczność, dla której musiałem Cię tu zabrać.

- Jaka okoliczność? 

- Stef, pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
- chłopak zaczął się nieśmiało uśmiechać, przypominając sobie ten dzień.
- Tutaj się wszystko zaczęło, pamiętasz jaki mamy dzisiaj dzień?  Kilka lat temu, i dokładnie tutaj zobaczyliśmy się po raz pierwszy, potem pierwsze rozmowy, wspólne wypady do kina, na zakupy, a później na randki.
Stefan, znamy się już tyle czasu, nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy, że Ciebie mam, jestem gotów oddać Ci wszystko, nawet swoje życie - Stefan poczuł jak z jego oczu zaczęły wypływać łzy. - Skarbie, skrzacie ty mój, jeśli gestem można wyrazić więcej niż tysiąc słów, to ja chciałbym teraz Ciebie zapytać tylko o jedno - blondyn klęknął na jedno kolano wyjmując przy tym z kieszeni kurtki, czerwone pudełeczko. Stefan na ten widok coraz bardziej nie mógł powstrzymywać swoich łez.
- Kochanie, czy chciałbyś zostać moim mężem i męczyć się ze mną do końca życia? - mężczyzna mówiąc to również nie mógł opanować swoich emocji, starając się nie zająkać.

- Tak, tak Michi, oczywiście, że chcę - powiedział już całkiem zapłakany, wtulając się w niego mocno. Oboje w tym momencie byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

Po chwili oderwali się od siebie, a Michi założył mu na rękę bransoletę z wygrawerowanym w złotym kolorze inicjałami ich imion - M&S

Stefan ponownie spojrzał na ukochanego, i lekko stanął na pięcie, na co Michi schylił się w Jego kierunku, po czym pogrążyli się w namiętnym i pełnym uczuć pocałunku.

Od tej chwili przysięgli przed sobą, trwać razem w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć ich nie rozłączy.

--------------------------

530 słów

Tym razem Kraftboeck, mój kolejny ulubiony ship 😁

Oczywiście, zachęcam Was do pozostawienia, czegoś po sobie - komentarza, uwagi, lub gwiazdki.

Do następnego,

Pozdrawiam, Adam 🙂




ONE SHOTS Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt