𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓢𝓲𝓸𝓭𝓶𝔂

242 29 11
                                    

Początkowo Kai chciał posiedzieć tylko kilka godzin na pianinie, a potem zamówić taksówkę i wrócić do domu, ale kiedy skończył, rzuciłem propozycję, czy nie chciałby zostać, żeby obejrzeć ze mną film. Odzyskałem laptopa, więc mogliśmy siedzieć u mnie w pokoju.

Ale jednocześnie miałem w tym też swój cel.

Obiecałem wujkowi, że nałożę sobie tę głupią zapiekankę. Dlatego nałożyłem dwie porcje, jedną dla siebie, drugą dla Kai'a, który nie odmówił swojej porcji. Wujek wyraźnie widział, jak zanoszę dwa talerze do pokoju. Nie wie jednak, że ja swoją zjadłem tylko trochę, a resztę oddałem Kai'owi z przekonaniem, że nie jestem głodny. Przecież wcześniej, jeszcze zanim przestałem jeść, często tak robiłem, że oddawałem mu to, czego nie byłem w stanie dojeść, a on robił dokładnie to samo. To po prostu zależało od dnia, czy od jedzenia, które jedliśmy. Dlatego może starał się nie pokazać swojego zaskoczenia, kiedy oddałem mu niemal pół porcji, którą i tak jadłem o wiele dłużej, niż zazwyczaj.

Jest już późny wieczór, kiedy leżymy z Kai'em w moim łóżku, oglądamy już właściwie drugi film, kiedy naprawdę zaczyna boleć mnie brzuch i doskonale wiem, jak to się zaraz skończy.

— Wyglądasz, jakbyś miał zaraz dalej zasnąć — prycha z rozbawieniem. — może powinieneś wybrać się na jakieś badania. Wiesz, takie ciągłe spanie, to nie jest do końca zdrowe... — zauważa.

— Ja po prostu jestem zmęczony całym dniem — prycham. — wiesz, miałem dzisiaj tak efektywny dzień, że muszę położyć się szybciej.

Może on myśli, że mówię to w żartach, ale ja naprawdę pójdę spać, tylko jak Kai pójdzie. Ale z drugiej strony nie chcę, żeby poszedł. Chcę, żeby został tu w moim łóżku na zawsze, by przytulał mnie w nocy i całował co jakiś czas. No dobra, może teraz pora na całowanie nie jest odpowiednia, bo na pewno pójdę zaraz wymiotować. Będę musiał wyszorować zęby.

— Tak, uciekanie ze szkoły to bardzo efektywne zajęcie — śmieje się, a potem całuje mnie w czoło. — wiem, że nie skończyliśmy oglądać, ale chyba muszę jechać do domu. A ty musisz nadrobić dzień, na którym cię nie było, bo zrobiłeś sobie wagary — przypomina.

— Jest mi teraz za wygodnie, żeby wstawać i zamykać za tobą drzwi — rzucam spokojnie. — wydaje mi się, że to znak, żebyś jednak został.

— Jak zaczniesz w końcu chodzić normalnie do szkoły i nie będziesz olewał Harumi, to następnym razem zostanę na noc.

Wstaje z wyraźnym niezadowoleniem, więc ja też muszę wstać. Mama i wujek siedzą w swoich pokojach, Szczur śpi w moim pokoju na swojej poduszce, wiec jedyna, co kręci się po salonie, a raczej chowa pod meblami, gdzie schowane są zabawki Szczura, to kotka, która na razie nie chce się ujawniać, a teraz nie chce dać się złapać na ręce, chociaż wcześniej Zupa nie miała z tym problemu.

— Jak się dowiem, że nie poszedłeś do szkoły, to osobiście skopię ci tyłek — mówi cicho, wkładając buty.

— Tak, tak. Wiem o tym — Wzdycham. — obiecuję, że tam pójdę.

Naprawdę mam nadzieję, że nie będzie tam żadnych reporterów, dziennikarzy, bo nie chcę przeżywać tego dnia jeszcze raz.

— Okej — Wzdycha. Zabiera swój notes, a potem żegna się ze mną kilkoma pocałunkami i chociaż spędziliśmy razem niemal cały dzień, to nasz pierwszy i pewnie ostatni pocałunek dzisiaj — uważaj na siebie, okej?

— To brzmi, jakbyś traktował mnie jak dziecko — prycham. — a ja nie jestem aż tak młodszy.

Szatyn przewraca szybko oczami, całuje mnie jeszcze raz żegna się w tym samym momencie co ja. Otwiera drzwi, które ja zamykam i zamiast do swojego pokoju kieruję się do łazienki. Zamykam drzwi, żeby mieć pewność, że żadne z pozostałych domowników nie wejdzie. Odkręcam wodę w kranie tak głośno, jak tylko się da, by w ten sposób wytłumić moje wymioty. Bo przecież, jeśli któreś jakimś cudem otworzy drzwi, od razu będzie wiedziało, co się dzieje, bo pochylanie głowy nas deską sedesowa oznacza tylko jedno.

𝓖𝓮𝓷 𝓨 2Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang