🥀~Rozdział 3~🥀

267 20 0
                                    

🥀~Krzyk~🥀

Perspektywa Ryana

Nie ma nic gorszego, niż ciągle widzenie zawodu w oczach rodzica. Zamiast wsparcia, które tak bardzo pragniemy dostać dostajemy tylko kolejny raz słowa: mogłeś lepiej napisać, jesteś beznadziejny, nie ma żadnego z ciebie pożytku. Boli prawda? Ale tak często jest, rzadko się zdarza, że mamy wsparcie. Nie chodzi tutaj o przypadek, gdy nam się nie chciało i dostaliśmy jedynkę, nie. Tutaj chodzi o to, gdy się staramy siedzimy nad tym, a tutaj nic nam nie wychodzi. Każdy ma słabszy dzień i może się podwinąć nią, ale to nie znaczy że jesteśmy bezwartościowi.

Zabawne jest mieć wszystko a zarazem nie mieć nic. Byłem królem osiedla i szkoły, moja niby dziewczyna tylko ładnie przy mnie wyglądała, ale też była kapitanem cheerleaderek. Ktoś z boku mógł stwierdzić, że to jest najlepsze życie jakie mogłem mieć. Ale czy to była prawda?

Nie zupełnie, otóż może i byłem liderem w mojej drużynie, każdy mnie szanował, jednak czegoś mi brakowało do pełni szczęścia. Miałem problem z agresja i wcale się tego nie wypierałem, ale chyba każdy chciałby mieć taki wskaźnik, który sprawiałby, że się przestaję coś bić. Pragnąłem odskocznia od czegoś, tej rutyny.

Może dlatego, że w kilka miesięcy temu poznałem ciekawą dziewczynę na imprezie i nadal nie mogłem wyrzuć jej z pamięci.

Westchnąłem przeciągle i spojrzałem na moją grupkę kumpli i oczywiście Orane, która uwieszała mi się na ramieniu, czasami miałem jej dosyć. Może gdyby nie była yak popularna to bym ją zostawił. Kto wie?
Chciałem sobie polepszyć humor, po spotkaniu z moimi rodzicielami, którzy już zaczęli prawic mi swoje morały, ale nic nie było w stanie tego zmienić.

Odkąd pamiętam w oczach ojca widziałem pogardę, bo nie interesowałem się tymi zajęciami co on. Wielki uczony, a ja wolałem po prostu biegać za piłką. Pamiętam, jak w każdej kłótni to wykorzystywał i stwierdzał, że nikt nie weźmie takiej osoby, jak ja. Może dlatego byłem, jaki byłem.

Spojrzałem na swojego pupila, który jako jedyny był inteligentny z tego towarzystwa. On jako jedyny mnie jeszcze nie zawiódł. Jednak nagle wstał i zaczął biec w jakimś kierunku, dopiero po chwili zrozumiałem, że poleciał do ławki, na której siedziała dziewczyna. Zmarszczyłem brwi, a gdy zobaczyłem, że się nachyla i coś mu daje do jedzenia, byłem wściekły. Ruszyłem biegiem do niej I zacząłem krzyczeć, gdyby nie kolega z drużyny, mógłbym się rzucić na nią. Rzadko kiedy mnie interesowało czy to jest kobieta czy mężczyzna, jeśli coś złego zrobiła.

Może dlatego wylądowałem na nią mój gniew, gdybym miał uczucia to zrobiłoby mi się jej szkoda. Ale nie miałem ich. Tylko nie mogłem zrozumieć, dlaczego mnie to poruszyło...

*********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now