🥀~Epilog~🥀

200 7 0
                                    

Perspektywa Rose

Czasami zapominamy o własnym szczęściu, boimy się tego co mogą pomyśleć o nas inni. Jednak to jest nasze życie i nasze wyboru, od nas zależy co się stanie. Nie można zapomnieć o tym, że mamy tylko jedno. Najważniejsze jest to,żeby nie zgubić się po drodze i przeżyć wszystko. Spróbować każdej rzeczy, żeby nie mieć wątpliwości, że coś by się lepiej zrozumieć lub zaryzykowało...

Wspomnienia że szkoły są tym, które zostają z nami na zawsze. Poznajemy różnych ludzi, którzy stają na naszej drodze. Ale że wszystkiego dostajemy lekcje. Nie mamy wpływu na to, kto jak nas traktuje, ale my sami mamy wpływ na to, jak postrzegamy kogoś. Ważną rzeczą jest to, żeby nie stać się takim samym, jak nasi oprawcy.

Myślałam, że nic mnie już dobrego nie spotka po śmierci mamy, zamknęłam się w skorupie, bo tak mi było po prostu łatwiej.  Wokół siebie stawiałam bariery, ale prawda była taka,że nikt nie chciał się przez nie przebić. Aż do momentu, w którym spotkałam Ryana. Sprawiał, że od nowa zaczęłam walczyć o swoje, chociaż to było ironicznie. Niszczył mi spokój, ale jednocześnie pobudzał do walki o sama siebie. Gdybym wtedy dała mu wygrać, już dawno byłoby po mnie. On pozwolił mi się samej uwolnić z cierpienia i smutki, którym się opatuliłam, myśląc, że tak będzie lepiej.

Bałam się, że jednak znów się zakopię, ale znalazłam wokół siebie osoby, które pozwoliły mi urosnąć i sięgać gwiazd. Odnalazłam się w drużynie cheerleaderek, o czym zawsze marzyłem i spełniłam marzenie. Bez Orany było dużo lepiej. W końcu stawałyśmy się drużyną. Nikt nje bał się mówić otwarcie o swoich problemach, czy dodawaniu coś do układu. Chociaż byłem kapitan nie było w szkole, to jej sojuszniczki nie raz podstawiały mi nogę. Ale jak na razie miałam dużo żyć i nie miały że mną łatwo.

Na grób mamy już nie przychodziłam że smutkiem, zaakceptowałam tą sytuację, w której się znalazłam. Tata nadal pracował u taty Ryana i wszystko się zapowiadało na to, że już w niej zostanie. Nasze relacje były o wiele bliższe niż na początku. Dawaliśmy sobie nawzajem wsparcie, którego wcześniej brakowało. On też już nie miał załamań takich jak na początku. Czułam, że mama zawsze była obok nas.

A teraz siedziałam obok Ryana i jadłam lody. Nie miałam zmartwień, tylko cieszyłam się chwilą tu i teraz. On dał mi szansę, a ja mu zaufałam i byliśmy że sobą szczęśliwi.

W końcu wszystko się układało, tak jak miało być...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now