🥀~Rozdział 18~🥀

178 11 2
                                    

🥀~Sok~🥀

Perspektywy Rose

Nikt na świecie nie jest idealny, nie ma dwóch takich samych osób. Ani alfy i omegi. Teraz jednak są klony, każdy chce się upodobnić do tego drugiego i osiągnąć jakiś szczyt. Indywidualność powoli zanika, teraz liczą się trendy i to co każdy ma na profilu na social mediach. Niby wszystko się rozwija w jakimś kierunku oraz dąży do coraz lepszej techniki. Jaki natomiast jest sens tego wszystkiego? Osiągnięcie sukcesu uda się nie licznym. Tym co może będą mieć mały łud szczęścia.  Ciężka praca nie zawsze przynosi pożądane skutki. Najgorsze jest wtedy gdy naprawdę się staraliśmy, a nam coś nie wyszło.  Najważniejsze jest to, że nie można się poddawać. Nawet jeśli nie mamy na nic siły I chcielibyśmy się zakopać w pościeli i z jej nie wychodzić...

Spojrzałam na siebie w lustrze po czym westchnęłam. Chyba większość z dziewczyn ma tak, że gdy patrzy w lustro widzi niedoskonałości. A tutaj widać boczki, powinien być lepszy kolor włosów,  nie takie oczy..

Próbowałam nie myśleć o tym co się działo nie dawno w moim życiu, jednak się nie dało. Bałam się o tatę, czy da sobie radę. Odkąd mama zmarła, to on był ze mną i mnie pocieszał. A teraz ja powinnam mu dawać to co on mi. Ale czy byłam w stanie? Jak sama nie byłam w najlepsze formie psychicznej
Jednak nie mogłam się poddać.

Wchodząc do szkoły, czułam jak wszyscy się na mnie patrzą. Przełknęłam ślinę,  po czym podeszłam do swojej szafki i zaczęłam chować rzeczy. Gdy chciałam od niej odejść, dziewczyny, z którymi chodzą do klasy, podeszły do mnie i sztucznie zaczęły się uśmiechać.

— No kto by pomyślał, nasza mała Rose, chce być cheerleaderką, ale powiem ci, że nie nadajesz się do tego. Skaczesz jak słoń,  a ten upadek, jeszcze wszystkich utwierdził — prychnęła jedna, a ja starałam się być silna.

— No niestety nie możesz tego zrzucić na Ryana, na jego miejscu, też bym cię nie złapała, ile ty ważysz ze stówę? — zadrwiła obok niej, a ja cofnęłam się o krok.

— Jeśli to wszystko co chcecie mi powiedzieć, to wybaczcie, ale się śpieszę. A ja radzę wam spojrzeć w lustro, bo wam się tusz rozmył — powiedziałam, po czym poszłam na lekcje.

Byłam dumna z siebie. Wytrzymałam ich spojrzenie, ale to nie znaczyło, że się nie bałam, czy nie stresowałam. W środku cała dygotała, ale one już nie musiały o tym wiedzieć. Chciałam tylko przeżyć w tej szkole.

Jednak, coś było nie tak, na trzeciej lekcji, zaczęłam się gorzej czuć. Napiłam się jeszcze soki, który miałam że sobą, ale to jeszcze pogorszyło mój stan.

Czułam, jak zaczęłam trącić przytomność, a rozwalenie głowy o podłogę była bardzo prawdopodobna....

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now