🥀~Rozdział 37~🥀

157 7 0
                                    

🥀~Randka~🥀

Perspektywa Ryana

Kiedy mamy obok siebie osobę, którą kochamy jesteśmy dla niej zrobić wszystko. W jej obecności bardzo szybko upływa czas, godziny są jak minuta i ciągle go brakuje. Ale właśnie na tym powinna polegać normalna miłość, nie wymuszona lub na pokaz...

Nigdy nie sądziłem, że doczekam takiego momentu, w którym zabiorę dziewczynę na randkę. No dobra niby się spotykałem z tą jedyną, ale nasze randki nie były takie, jakbym chciał, żeby były. A później miałem uraz do stałych związków i nie chodziłem na takie randki. Kiedy zaproponowałem Rose pójdzie na nią, nie sądziłem że się zgodzi. Pierwszy raz w życiu zacząłem się stresować. Podjechałem pod dom dziewczyny o umówionej porze, po czym ruszyłem do jej drzwi. W ręku trzymałem kwiaty i czekoladki, sam nie wiedząc czy nie zrobię z siebie przypadkiem głupka. Z tą dziewczyna zaczynałem mięknąć, ale dla niej było warto.

Uśmiechnąłem się do ojca dziewczyny, który otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Miałem nadzieję, że nie będzie robił mi przesłuchania, albo da jakiś plusik za rozmowę w szpitalu, jednak tutaj nic nie było pewne. Na jego miejscu nie pozwoliłbym się spotykać mojej córce z chłopakami.

— Widzę, że jednak poważnie traktujesz Rose — zaczął, a ja musiałem być czujny, wszystko co teraz powiem musiało być starannie przemyślane.

— Nie da się przejść obok niej. Jest naprawdę świetną dziewczyną. Chciałbym być przy niej. Zasługuje na wszystko co najlepsze — zacząłem, a jej tata zmrużył oczy.

— To prawda, już i tak zbyt dużo wycierpiała. Śmierć jej mamy zabiła w niej radość. Dopiero tutaj zaczęła normalnie funkcjonować. Znów zobaczyłem na jej twarzy uśmiech ,taki jak miała wcześniej. Ryan nie poganiaj jej, ona sama zdecyduje. Wcześniej była weselsza osobą, była nawet na obozach, ale zaniechała tego.

I w tym momencie wszystko zrozumiałem, dlaczego wcześniej ją kojarzyłem. To ta sama dziewczyna, która była na obozach i rzucała mi wyzwanie. Dlaczego tego wcześniej tego nie zauważyłem? Byłem ślepcem. Wszystko zaczynało się zgadzać. Uśmiechnąłem się lekko, w końcu ją odnalazłem. Kiedy Rose do nas zeszła w sukience do kolan, moje serce zaczęło mocniej bić. Była przepiękna i cała moja. Pożegnaliśmy się z ojcem dziewczyny, po czym ruszyliśmy do restauracji.

– Pięknie tutaj — wyszeptała, a ja się uśmiechnąłem.

— Tak, jak ty. Ale oprócz jedzenia, chciałem Ci coś powiedzieć. Zrozumiałem od pierwszej chwili, że Ty jesteś jedyną osobą, która wkradła się do mojego serca. I stało się już dawno. Pamiętam dziewczynę na obozach, która była zakręcona i niczego się nie bała. Kiedy na ciebie patrzyłem wydawałaś siw znajoma, ale nie mogłem zrozumieć dlaczego. Ale teraz wszystko stało się jasne. To cały czas byłaś ty.

Rose na moje słowa na chwilę zmarszczyła brwi, ale później otworzyła oczy, ona też to zrozumiała.

W końcu po każdym rozczarowaniu musi być chwila szczęścia, w której dwie duszy się odnajdują....

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now