🥀~Rozdział 39~🥀

137 6 2
                                    

🥀~Koszulka~🥀

Perspektywa Ryan

Niekiedy zwykłe rzeczy z tą jedną osobą stają się niezwykłe. Wystarczy tylko być...

Jak to ładnie brzmiało, gdy nazywałem Rose swoją dziewczyną. Zaczynaliśmy tworzyć nową historię. Jedyne co to niepokoiła mnie Orana, która zaczynała powracać do żywych. Na Facebooku zaczęła umieszczać różne cytaty o zdrajcach. Nie mogłem nic na to poradzić, że stawałem się czujny. Nie chciałem niepokoić Rose, bo widziałem że zaczęła się bardziej uśmiechać i odżywać. Musiałem załatwić raz na zawsze tą sprawę.
Dlatego wybrałem się do ośrodka, w którym ona była. Skrzywiłem się, gdy zobaczyłem jak kogoś prowadzą do środka. Nie powinno się naśmiewać z ludzi, którzy są inaczej mądrzy.

Ale nie mogłem nic na to poradzić, że takie rzeczy mnie przerażały. Ruszyłem do środka, a w wejściu przywitała mnie recepcjonista, który nie był dobrze nastawiony do mojej osoby.

— Mam nadzieję, że Pan został poinformowany, jak powinno się zachowywać — wyznał, a ja kiwnąłem głową.

Wchodząc do pokoju Orany miałem dziesięć minut na rozmowę. Oprócz tego nie można było niczego wnosić, nawet telefonu, była taka możliwość, że chora osób mogła go wyrwać. Tyczyło to też ostrych przedmiotów. Trzeba było zapewnić bezpieczeństwo.
Wchodząc do środka zauważyłem dziewczynę, która była pozbawiona makijażu i siedziała w jednym miejscu.

— Czego ty chcesz? Jesteś zadowolony? Zniszczyłeś moje życie. Ty i ta idiotka — warknęła I spojrzała na mnie nienawistnym spojrzenie.

— Widziałem twoje cytaty. Nie myśl, że tak łatwo ci wyjdzie zemsta. Nie dopuszczę cie do Rose — powiedziałem, a na moje słowa zaczęła się gotować z wściekłości.

— Zginiecie, zobaczymy kto będzie się śmiać. Zapłacicie mi za wszystko. Wrócę do drużyny! — krzyknęła I rzuciłaby się na mnie, ale wtedy wkroczyli lekarze.

— Niech Pan już idzie.

Po tych słowach ostatni raz spojrzałem na Orane, po czym wyszedłem. Miałem teraz mecz do wygrania. Musiałem to załatwić. Przed stadionem widziałem już moją dziewczynę, która na mnie czekała i machała do mnie. Kiedy byłem blisko, przyciągnąłem ją do siebie i złączyłem nasze usta.

— Mam coś dla ciebie — powiedziałem I złapałem ją za rękę.

— Co tam masz? Ja nie mam nic dla ciebie — wyszeptała, a ja pokręciłem głową.

Zdawałem sobie sprawę, że zaraz mieliśmy wracać do swoich drużyn, ale to było ważniejsze. Kiedy znaleźliśmy się w korytarzu uśmiechnąłem się lekko, po czym nałożyłam jej moją koszulkę z numerem. Rose otworzyła szeroko oczy i na jej policzki wkradła rumieniec.

— Jesteś pewny? Każdy wtedy będzie wiedział, że jestem twoją dziewczyną — wyszeptała.

— Każdy to musi wiedzieć.  Będę zaszczycony — powiedziałem, po czym ostatni raz ją pocałowałem i ruszyłem do chłopaków.

Pierwszy raz grałem dla kogoś i moja gra stała się jeszcze lepsza...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now