🥀~Rozdział 32~🥀

153 8 0
                                    

🥀~Uderzenie~🥀

Perspektywa Rose

Czasami pragniemy czegoś tak bardzo, że coś dostać, potrafimy zrobić wszystko, żeby to dostać. Jednak czasami dobrze by było pomyśleć o konsekwencjach. Ważne jest to, żeby patrzeć na swoje dobro. Najważniejsze, żeby sukces był dzięki ciężkiej pracy, a nie łapówką lub innych czynników. Bo nie ma takiej satysfakcji. Zaczyna się od małych sukcesów, a później przydarzają się coraz większe. Tylko trzeba być cierpliwym i wytrwałym w dążeniu do celu. Oprócz zwycięstw są również porażki, które zaczynają kształtować charakter i przygotować na lepszy czas. Tylko nie można rezygnować...

Bałam się tego, czułam że teraz będzie bardzo ważny krok do odwagi, w której uczyłam się. Nie spodziewałam się tego, że Orana wybierze akurat mnie. Na początku się ucieszyłam, bo poczułam się doceniona, ale kiedy włożyłam strój i chwyciłam pomocny, poczułam stres. Jeśli dzisiaj zepsuje coś, na zawsze pożegnam się z cheerleaderkami. W szatni dostałam jeszcze wsparcie od dziewczyn, dzięki czemu poczułam się pewniej. Jeszcze Ryan, który nie dał mi stu procent pewności, że mnie złapie. Spadłabym teraz z większej wysokość i na podłogę, a tam miałam chociaż trawę.

Gdy wyszłam na scenę przybrałam szeroki uśmiech oraz zaczęłam się bawić do muzyki wraz z dziewczynami. Teraz nie czułam całej presji otoczenia. Tylko liczyło się moment, który był teraz. Kiedy dziewczyny mnie podrzuciły zamknęłam oczy i zrobiłam obrót. Czułam, jak z każdą sekundą przybliżyłam się do ziemi, ale kiedy poczułam silne dłonie odetchnęłam z ulgą.  Otworzyłam oczy I spojrzałam na Ryana, który się uśmiechał do mnie.
Odstawił mnie na ziemię, a wokół nas pojawiły się dziewczyny. Jednak nagle coś się zatrzymało. Myślałam, że chłopak mnie puści i odejdzie, ale on cały czas trzymał dłonie na moich biodrach i patrzył mi w oczy. Serce zaczęło mi mocniej bić, a gdy zaczął się do mnie przybliżać, nic nie robiłam, żeby go zatrzymać. Kiedy Tylko nasze usta się połączyły, połączyłam coś czego dawno nie czułam. Było to znajome, tak jakbyśmy się już wcześniej znali.

Jednak ta chwila nie trwała zbyt długo. Gdy dotarło do nas co się stało, odskoczyliśmy od siebie. On patrzył na mnie zdezorientowany, a ja z przerażeniem. Właśnie teraz złamałam jedną z najważniejszych zasad. Kiedy schodziłam do szatni, serce nadal cały czas biło i nie było w stanie się uspokoić. Jeszcze najgorsze było to, że Orana już siedziała w szatni i patrzyła na mnie nienawistnym spojrzeniem.

— Wiedziałam, że z tobą jest coś nie tak. Wiesz co się dzieje z dziewczynami, które chcą zabrać mi faceta — warknęła, a ja się cofnęłam, gdy zaczęła do mnie podchodzić.

— Ja to widziałam, to on zaczął... — Ktoś mnie zaczął bronić, dzięki czemu poczułam się pewniej.

— Nie ma nic między mną, a Ryanem. Ja jestem wierna cheerleaderką. To było moje marzenie, nie chce tego stracić.

Zaczęłam, ale do Orany nic nie dochodziło i nawet nie wiem, kiedy jej pieść uderzyła w moją twarz.

Czułam, że nie może być gorzej. Ale to jeszcze nie był jeszcze koniec dzisiejszego dnia...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now