🥀~Rozdział 33~🥀

144 7 0
                                    

🥀~Prawda~🥀

Perspektywa Rose

Czasami jest tak, że nie zawsze widzimy uczucia tej drugiej osoby względem nas. Słynne pytanie czy przyjaźń damsko-męska naprawdę istnieje i ile jest w niej prawda? Teraz ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Niekiedy zdarza się tak, że przyjaciel jest lepszy niż przyjaciółka. Ale wszystko się zmienia, gdy w grę wchodzą uczucia. One miga zmienić wszystko, szczególnie postrzeganie do drugiej osoby. Niekiedy ubierzemy się inaczej i to staje się zapalnikiem do innego pojmowania . Najważniejsze, żeby się nawzajem nie ranić...

Złapałam się za luk brwiowy,  z którego zaczynała sączyć się krew I spojrzałam z przerażeniem na Orane, która kipiała furią. Na chwilę jakby zapadła cisza i każdy bał się odezwać. Ja mimowolnie cofnąłem się do tyłu. Zaczęłam się jej poważnie bać, nie sądziłam, że jest zdolna do uderzenia za coś takiego.

— Orana, powinnaś się uspokoić. Jak mogłaś uderzyć Rose — zaczęła Gracjana, która zaczęła się zbliżać do swojej przyjaciółki.

Jednak kapitan, jakby buła w transie. Gdy tylko zobaczyła obok siebie Gracjanę, złapała ją za ramiona i zaczęła szarpać.

— Zdradziłaś mnie. Wy wszystkie się do niczego nie nadajecie. Powinnam was wszystkich wyrzucić. Ryan jest mój, to ja jestem gwiazdą! Powinnyście żyć w cieniu mojej sławy!

Tymi słowami Orana nie polepszyła swojego stanowiska. Większość dziewczyn popatrzyła po sobie, ale się nie odzywało. Punktem kulminacyjnym było przyjście Ryana. Na początku zmarszczył brwi, ale gdy jego spojrzenie padło na mnie i na Orane. Jakby wszystko zrozumiał.

— Orana, ty naprawdę jesteś wariatką. Po pierwsze nigdy nie byliśmy razem. To ty sobie coś ubzdurałaś. Nie jesteś gwiazdą, nawet nie masz jej wyglądu. A najważniejsza kwestią jest taka że to zawody są drużynowe. Rose w porównaniu do ciebie stawia na zespół. Nie chwaliła się tak, jak ty. Każdy byłby lepszy od ciebie — zaczął i stanął obok mnie. — Wy wszystkie powinniście ją wyrzucić i wybrać nowa kapitan, która jest normalna.

— Ale Ryan... Dlaczego mi to robisz. Jesteś idealna parą. To przez nią?! — krzyknęła i znów chciała się na mnie rzucić, ale chłopak, ją zatrzymał.

— Powinnaś się leczyć, stwarzasz zagrożenie dla siebie i pozostałych. Niech Twoi rodzice załatwią ci dobrego psychologa.

— Orana, Ryan ma rację. Już dość słuchałyśmy twojej tyrani. Czas zmienić coś. Powinnaś odpocząć i zająć się czymś innym.

Po słowach Gracjany pozostałe dziewczyny stały i przeszły na naszą stronę. Orana została sama.

— Wy wszyscy mi za to zapłacicie, szczególnie ty Rose — po tych słowach wyszła trzaskając drzwiami.

A ja usiadłam na ziemi, bo zaczęło mi się kręcić w głowie. Dostrzegłam, że Gravjana i Ryan obok mnie kucają. Uśmiechnęłam się lekko do nich.

— Trzeba cie zabrać do szpitala.

Próbowałam się sprzeciwić, ale gdy tylko wstałam, znów zaczynałam tracić przytomność....

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz