🥀~Rozdział 20~🥀

183 12 0
                                    

🥀~Rozmowa~🥀

Perspektywa Ryana

  Są takie momenty w życiu, że zapominamy o tym kim kto był dla nas, czy przyjacielem, czy wrogiem. Życie mamy jedno i gdy jest zagrożone, każdy powinien pomóc osobie, która tego potrzebuje. Ale niestety rzadko tak się dzieje. Jesteśmy ludźmi, którzy są zawistni i bardzo nie lubią, gdy komuś coś się udaje, a jemu nie. Jest bardzo mała szansa na to, że kiedy może się to zmienić.  Jednak to nie znaczy, że mamy stać się potworami, jak oni. Właśnie nie możemy się dać temu mrokowi, który siedzi w innym człowieku. Jeśli my przestaniemy walczyć, każdy się podda...

Nie mogłem przestać myśleć o tym co się stało dzisiaj w szkole. Dlatego, gdy dostałem wiadomość od taty, gdzie jest Rose, postanowiłem pojechać do szpitala. Chciałem dowiedzieć się, czy jest już z nią lepiej. Chociaż powiedziałem dyrektorowi, o tych dziewczynach, to nie byłem pewny, czy zrobi z tym porządek. Do tego musiałem jakoś się wykręcić kumplom. Nie mogłem pozwolić na to, żeby ktoś zacząć mnie z nią kojarzyć. Musiałem dbać o swoją reputację.

Kiedy zaparkowałem samochód, ruszyłem do wejścia szpitala. W wejściu przywitała mnie pielęgniarka, ale nie buła miło nastawiona. Ale udało mi się dowiedzieć, gdzie jest Rose. Jak mogłem się domyślać, przed sala siedział jej tata. Zmarszczyłem brwi, przyglądaj mu się. Wyglądał na zmarnowanego, miał ciebie pod oczami i gdzie nie gdzie było widać białe włosy.

— Dzień dobry — zagadnąłem, a on wtedy przeniósł na mnie cały wzrok. Miał takie same oczy, jak Rose.

— Ty jesteś synem Bakera, prawda? — zapytał, a ja kiwnąłem głową. — Dziękuję, ty pomogłem mojej córce, żeby nie upadła na ziemię. Twój tata mi o wszystkim powiedział.

— To nic takiego, jak się ona czuje? — wyszeptałem. Gdyby znał cała prawdę, co robię jego córce i ck zamierzam, na pewno nie patrzyłby na mnie tak miło. Miałem nadzieję,że jednak się nie dowie.

— Lekarze ja badają, zabrali ją na pukanie żołądka. Podobno miała tasiemca — powiedział I jego oczy zaszkodzi łzami.— Nigdy mi nie mówiła, że źle odbiera swoje ciało, może mało jej poświęcam czasu — A wtedy zrozumiałem, że bardzo kocha swoją córkę.

— To nie jest wina Rose, widziałem, jak dziewczyny majstrują coś przy jej soku. Zazdroszczą jej pewnie figury, albo tego, że dostała się do cheerleaderek —  wyjaśniłam, a on wtedy w zrozumieniu pokiwał głową.

— To było jej marzenie. Jesteście blisko? — wypalił, a ja zachłysnąłem się powietrzem.

Nie mogłem powiedzieć mu prawdy, dlatego tylko mogłem się uśmiechnąć.

— Jesteśmy przyjaciółmi — wzruszyłem ramionami, a on kiwnął głową.

Kiedy z sali wyszedł lekarz obaj podnieśliśmy się i czekaliśmy na diagnozę.

Czy powinienem odłożyć mój plan...?

************************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now