🥀~Rozdział 29~🥀

165 11 0
                                    

🥀~Prawda~🥀

Perspektywa Ryana

Niekiedy potrzebujemy bodźce, który nas obudzi do działania. Pragniemy zrobić wszystko, żeby coś zrobić, ale nie mamy motywacji do tego. A wtedy ktoś lub cis przychodzi co sprawia,że chce nam od razu coś zrobić i żyć. Jeśli kogoś takiego mamy , trzymajmy się puki możemy. Bo nie wiadomo co będzie później. Nigdy i nigdzie nie jest zapisane, że coś mamy na zawsze. Wszystko przemija, ale jest coś co zostaję z nami z nami na zawsze. Wspomnienia i chwilę.  Nie zapominajmy o tych, którzy pozwolili nam wstać I byli przy nas w najgorszych chwilach. A nie tylko w tych dobrych. Na plaży też jest dużo ludzi, podczas słonecznych chwil, ale gdy pojawią się sztorm, nikogo nie ma...

Czułem się jak pięciolatek. Pierwszy raz byłem w sytuacji, w której nie byłem do końca przekonany, jak powinienem się zachować w danej sytuacji. Dzisiejszy dzień był ostatni, w którym mogliśmy wykorzystać na odpoczynek. Podczas kolacji, po kryjomu obserwowałem Rose. Była jeszcze bardziej cicha niż zawsze. Kiedy odłączyła się od swoich koleżanek postanowiłem się dowiedzieć o co może chodzić. Chciałem z nią jeszcze raz porozmawiać, ale tak normalnie. Bez żadnej otoczki już i tak miałem na pieńku. Oczywiście, jak mogłem się spodziewać Oranie się to nie spodobało, że usiadłem z inną dziewczyną niż ona.
Dogoniłem Rose, która wyszła z budynku I zaczęła kierować się ścieżką do altanki.

— Dlaczego stoisz tutaj sama? Nie macie jakiś problem czy czegoś? W końcu jutro macie ten konkurs — zapytałem wchodząc do środka. Rose podskoczyła i odwróciła się w koją stronę.

— Chciałam na chwilę pobyć sama — wyjaśniła.

Zmarszczyłem brwi, na jej zachowanie. Coś było nie w porządku. Zaczęła zwieszać ramiona i nie była taka odważna i pewna.

— Chcesz o tym pogadać? — wydusiłem z siebie i stanąłem obok niej.

— Myślisz, że właśnie chciałabym z tobą o tym rozmawiać? Możesz to później wykorzystać przeciwko mnie — warknęła, a ja uniosłem brwi.

— Tylko tak powiedziałem, jeśli nie chcesz twoją sprawa — wzruszyłem ramionami. — I tak się dowiem prędzej czy później.

— Moja mama będzie miała za niedługo urodziny — powiedziała po chwili, a ja nie rozumiałem o ci może chodzić. Powinna się chyba cieszyć.  Mój wzrok chyba to mówił, bo dziewczyna zaczęła kontynuować. — Zmarła na raka, nie udało jej się uratować. Ie umiem sobie z tym poradzić. Co rok obiecuje sobie ,że będę silna, ale to nie prawda. Jestem za słaba. Cheerleaderki... To było moje marzenie, ona też nią była. Pomyślałam, że jeśli nią zostanę, to tak jakby była obok.

Po tych słowach z jej oczu poleciały łzy, a ja zrozumiałem kilka rzeczy. Nie myśląc długo, przytuleniem ją do siebie.

To dlatego jej na tym zależało. A ja okazałem się skończonym idiotą...

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin