🥀~Rozdział 4~🥀

270 18 6
                                    

🥀~Szkoła~🥀

Perspektywa Rose
 
  Czasami jest tak, że za bardzo chcemy komuś pomóc I przez to zamiast wsparcia okazuje się inaczej. Ważne jest to, żeby jednak się nie poddawać i walczyć cały czas...

Nigdy nie byłam dobra w relacjach międzyludzkich. Często przejmowałam się tym co mogą pomyśleć o mnie inni, albo że powiem coś za dużo przez co mnie znielubią i będę pośmiewiskiem całej szkoły. Czy była dla mnie jeszcze szansa? Nie byłam pewna. Bardzo często lubiłam się ukrywać w swojej skorupie, bo tam czułam się bezpieczna. Zabawne, prawda?

Ale najgorsze jest to, że taki człowiek wcale nie żyje tylko medytuje i żyje z dnia na dzień. Nie odczuwa żadnych dobrych emocji, nic. Taka pustka. Kiedy w parku spotkałam tego chłopaka, wszystko co było powróciło do mnie z podwójną myślą. Zanim wróciłam do domu, musiałam odczekać chwilę, żeby się uspokoić. Byłam wdzięczna, że ktoś zawołał go i odszedł ode mnie. Teraz widziałam, że więcej razy nie wejdę do tego parku.

Oprócz tamtego dnia, dzisiaj był kolejny najgorszy. Miałam iść do nowej szkoły, od rana zaczęłam się stresować i nie wiedziałam co miałam robić. Bałam się tego. Nie chciałam znowu przechodzić tego co wcześniej.

— Gotowa na pierwszy dzień? — powiedział tata, a ja lekko się uśmiechnęłam. Nakładając kurtkę.

— Mam nadzieję — westchnęłam I spojrzałam na siebie w lustrze.

— Pamiętaj co ci wcześniej mówiłem, damy radę ze wszystkim.

Kiwnęłam głową i z tymi słowami wyszłam z domu. Kiedy zaczęłam się coraz bardziej zbliżać do mojej nowej uczelni, serce zaczynało mi mocniej bić. Jak w każdej placówce są podziały, widać było tutaj też to gołym okiem. Chciałam przejść niezauważona, ale jak można byłoby się tego domyśleć każdy był wpatrzony w moją postać.  Przybrałam na twarzy sztuczny uśmiech i zaczęłam iść dalej.

Pierwsza lekcja minęła spokojnie, musiałam powiedzieć coś o sobie, ale nikogo to nie interesowało. Cieszyłam się z tego, chociaż dla kogoś może to wydawać się dziwne. Kiedy jednak przechodziłam korytarzami natknęłam się na plakat, który wzbudził moje zainteresowanie.

Uśmiechnęłam się lekko widząc, że do szkolnej drużyny cheerleaderek startują zapisy. Strasznie chciałam spełnić marzenie mamy, która chciałam mnie zobaczyć w takim stroju. Może jednak ta szkoła nie będzie taka zła. 

Odeszłam od plakatu, jednak zaczęłam siw zastanawiać czy aby na pewno to miejsce dla mnie. Czy jeśli pójdę na podane miejsce i coś zaprezentuje i to się nie spodoba, będę pośmiewiskiem? Najgorzej w takich sytuacjach jest znalezienie odwagi, która jest w każdym z nas.

Każdy się czegoś boi, strach jest naszym odwiecznym wrogiem. W tamtym momencie nie wiedziałam, że ta chwila wcale nie będzie taka straszna niż to co miało nadejść...

*********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now