🥀~Rozdział 25~🥀

167 10 1
                                    

🥀~Atak~🥀

Perspektywa Harley

  Czasami jest tak, że na swojej drodze spotykamy różnych ludzi, a potem nam będziesz znikają. Przez to zaczynamy zapominać, jak wyglądali, czy jak się zachowywali. Jednak, kiedy ponownie stają na naszej drodze nie są tymi, którymi byli wcześniej. Albo stali się cieniami siebie, z miłych osób, stały się pozory bez emocji. Ale tak jest, nie mamy już na to wpływu. Nasze życie jest tylko jedno, a niekiedy zaczynamy je marnować na błahostki lub nie porozumienia. Z wiekiem lat, zaczynamy inaczej rozumieć pewne rzeczy. Dotyczy to ocen w szkole. Nie którzy, gdy dostaną jedynkę czują się, jakby świat się właśnie zawalił, może dla kogoś może być to niezrozumiałe, ale tak już jest. Ktoś przeżywa coś bardziej, a ktoś mniej...

Nie chciałam jechać na tą imprezę, wolałam wrócić do domu. Nigdy nie lubiłam takich imprez, nie czułam się pewniej. Lubiłam podpierać ścianę i patrzeć na tańczących niż sama iść do innych. Przełknęłam ślinę, gdy ruszyliśmy do domu. W którym odbywała się impreza.

— To nie jest dobry pomysł Ryan, zrobię z siebie i ciebie pośmiewisko — wyznałam, po chwili,stres zaczynałam na mnie kiełkować, przez co zaczynałam sobie nie radzić. Już dawno nie miałam ataków paniki, nie rozumiałam, dlaczego teraz zaczynały powracać.

— Wyluzuj to tylko impreza, wyluzujemy się — powiedział i wzruszył ramionami, a ja czułam się coraz gorzej. Robiło mi się duszno i wspomnieni zaczęły mi bombardować głowę.

— Proszę, posłuchaj ja nie chce tam iść. Już i tak jestem pośmiewiskiem, dziękuję, że chciałeś mnie wyciągnąć z domu, ale to nie pomoże mi. Ja na to nie zasługuje.

Po moich słowach, Ryan zjechał z drogi i zaparkował na jakimś parkingu. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć, pewnie pomyślał, że jestem jeszcze bardziej psychiczną niż byłam. Próbowałam uspokoić swoje bijące serce.

— Czy ty miałaś teraz atak paniki? — zapytał, a ja przeniosłam na niego wzrok.

— Już od bardzo dawna ich nie miałam, nie wiem co się stało. Zrozumiem, jak mnie tutaj zostawisz — wyszeptałam I objęłam się ramionami. Nie lubiłam tego przyznawać, w tedy to była oznaka, że byłam słaba.

— Powinnaś pójść z tym do lekarza. Jeśli zrobi ci się to podczas meczu, będziesz zagrożeniem dla innych cheerleaderek.  Tutaj mogłaś się zamknąć, a tam nie będzie takiej opcji. Powinnaś zrezygnować — wyznał, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Wiedziałam, że nic nie będzie z naszej zgody. Nie potrzebnie z nim wsiadłam do tego samochodu.

— Zawieź mnie do domu — powiedziałam I odwróciłam się do niego plecami. Podałam mu adres i więcej nie mówiłam nic.

Kiery weszłam do domu, skuliłam się na łóżku.  Musiałam wszystko przemyśleć i odpocząć.

Nie mogłam zrezygnować, obiecałam sobie,że wszystkim pokaże na co mnie stać...

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now