🥀~Rozdział 23~🥀

165 12 0
                                    

🥀~Mecz~🥀

Perspektywa Rose

  Strach przed czymś nowym, jest uzasadniony, ale nie można się całe życie czegoś bać i przez to nie robić różnych rzeczy. Wtedy tracimy najważniejsza chwilę w naszym życiu, później nie będziemy mieć czego wspominać, a gdy się wyjdzie może gdzieś czeka na nas mała przygoda. Warto mieć kogoś, na kim można ją dzielić, Wtedy nic nie stanie na przeszkodzie, nawet przeciwności losu miga się wydawać miało znaczące...

Od kiedy wyszłam że szpitala, Ryan sobie odpuścił dręczenie mnie. Nie byłam pewna, czy to miało związek, z tym co zrobiły tamte dziewczyny, czy szykował na mnie coś mocnego. W szkole starałam się być niezauważalna.  Było to już trudne, bo większość osób widziało mnie jako cheerleaderka. Tata poszedł do dyrektora w związku z tą sytuacją, a tamte dziewczyny dostały karę, ale nie byłam pewna czy to aby na pewno pomoże. Starałam się nie przejmować tym wszystkim, ale było ciężko. Tylko treningi stawały się taka odskocznią.

Dzisiaj nadszedł dzień, w którym mieliśmy zaprezentować nasz układ taneczny oraz doping drużynie. Przebrałam się w kostium naszej uczelni, po czym spojrzałam w lustro. Miałam włosy związane wysoko w kucyk do tego lekki makijaż, który był obowiązkowy. Nie rozumiałam tej zasady, ale nie mogłam nic z tym zrobić.  Westchnęłam cicho i wyszłam z szatni. Wcześniej oczywiście zabrałam swoje pompony.

Na trybunach już byli ludzi i zaczęli szeptać miedzy sobą, dzisiaj był pierwszy mecz ligowy, graliśmy u siebie, więc była duża szansa na to, że uda im się zwyciężyć.

— Chodźcie tutaj — zawołała nas kapitan. — Pokażmy im, że jesteśmy najlepsi w tym co robimy, chce u was widzieć życie i energię, jeśli tego nie zobaczę, możecie pożegnać się z tym miejscem. Mamy zagrzewać do walki o robić wszystko, żeby nasza drużyna odniosła sukces, więc do boju. Pompony ruch i odgrywamy choreografie, robicie to co wam mówię.

Przełknęłam ślinę na to, ale kiwnęłam głową. Musiałam zagrzebał swój strach I pokazać lepsza stronę siebie, która byłam przed śmiercią mamy. Przybrałam na twarzy uśmiech, a gdy usłyszałam muzykę, zaczęłam do niej skakać. Przywitaliśmy drużynę, która wbiegła na boisko, a pierwszym kto rzucał się oczy był Ryan, który uśmiechał się do tłumu. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, bo widziałam, jak pani kapitan jest na tym punkcie uczulona.

Pierwszym rywalem naszej drużyny, była szkoła na przeciwko, nie była aż taka dobra, ale jak większość osób, mocno przeżywała ten mecz. Musiałam przyznać, że Ryan był naprawdę dobrym kapitanem. Pomagam zespołowi i nie grał sam, jak to niekiedy wygląda.

Szkoda,że nie był zawsze taki ,jak na boisku...

**************************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now