🥀~Rozdział 27~🥀

144 11 0
                                    

🥀~Przyjazd~🥀

Perspektywa Ryana

Odkąd pamiętam uwielbiałem wymyślać różne plany działania oraz rzeczy, jak dopaść różne osoby. Ale gdy w grę wchodziła ona wszystko zaczynało się zmieniać dostrzegałem inne sposoby postrzegania świata. Nie rozumiałem tego, jak to robiła, że zaczynała mnie całego zmieniać. A ja jej, jak ten głupie pozwalałem na wszystko. Może podświadomie tego chciałem, tylko bałem się przyznać to przed samym sobą...

Kiedy Rose weszłam do autokaru i zobaczyła, że jedno wolne miejsce jest obok mojej osoby, chciało mi się śmiać z powodu jej miny. Nieźle to rozegrałem musiałem pochwalić się przed samym sobą. Orana na szczęście poszła sobie do swojej paczki, dzięki czemu miałem wolną rękę. Dziewczyna, jak zawsze zachowywała się na dystans, a gdy podróż się zaczęła stawała się coraz senna. Byłem ciekawy, jaki to miał związek, ale już po kilku chwilach zamknęła oczy, a jej głową bezładnie spadła na moje ramię. Było to ciekawe zjawisko. Pierwszy raz byłem w takiej sytuacji. Gdy Orana zaczęła się do mnie przyklejać zawsze ja odpychało, bo mi przeszkadzało to.

Natomiast przy Rose wszystko stawało się naturalne. Jakby tak już miało być. Zacząłem się jej przyglądać, gdy miałem taką możliwość. Miała łagodne rysy twarzy i wyglądała na spokojną. Nie taką, jak w dzień. Nie powiem ciekawie było, ale nie chciałem tego kończyć. Ale nic nie trwa wiecznie. Kiedy dojechaliśmy na miejsce piękne chwilę uleciały.

Dziewczyną od razu się obudziła i spojrzała na mnie z rumieńcem. Nie skomentowałem tego, zakłopotany własnymi odczuciami do tego. Przy Oranie nigdy nie czułem czegoś takiego. Natomiast przy tej dziewczynie coś się działo ze mną. Zaczynałem odczuwać emocje, o których zapomniałem dawno temu.

Wyszliśmy z autokaru, po czym ustawiliśmy się na zbiórce. Szczerze mówiąc miałem już nie jechać na te całe zawody, które nic nie wnosiły do mojego życia, ale wtedy sobie uświadomiłem, że będzie tam Rose. Nie mogłem przepuścić takiej okazji.

Kiedy wychowawczyni rozdał nam klucze, każdy przeszedł do swojego pokoju. Ja na szczęście trafiłem na Denisa. Był moim dobrym kumplem i nie musiałem przed nim kryć moich zamiarów.

- Ona nie wygląda na taką, jak pozostałe cheerleaderki. Rozmawiałem z nią chwilę i wydaje się w miarę w porządku - powiedział, gdy siedzieliśmy już rozpakowani na łóżkach.

- Chce odkryć jej wszystkie tożsamości. Rożni się od Orany i dziewczyn, które znam. Ale za razem wydaje się taka znajoma, jakbym ja już gdzieś widział - wyznałem.

Bardzo często tak miałem, że w jej ruchach i mimice twarzy było coś znajomego. Coś co dobrze znałem, ale nie rozumiałem dlaczego.

Czasami zapominamy o tych, którzy byli ważni...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was.Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐂𝐡𝐞𝐞𝐫𝐥𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐤𝐚"Where stories live. Discover now