Rozdział jedenasty

540 31 0
                                    

- Kurwa mać... - Tylko te słowa jestem w stanie z siebie wydusić.


Staram się powoli otworzyć oczy, jednak okazuje się, że ta czynność jest cholernie trudna. Kiedy w końcu udaje mi się to zrobić, czuję, jak słońce mi je wypala. Dodatkowo: doskwiera mi wielki ból głowy, zapewne mam kaca. Przecieram twarz rękami, zauważając przy tym, że na noc nie wyjęłam soczewek z oczu. To wyjaśnia ten ból. Od razu sięgam po pudełko na soczewki i szybko je wyjmuję. Siadam na łóżku, zastanawiając się, jak w ogóle do niego trafiłam. Niestety ostatnie co pamiętam, to wspólne jedzenie w ogrodzie. Czuję jak wczorajsza kolacja i alkohol podchodzą mi do gardła. Boże święty, po co ja tyle piłam?

Moje wczoraj upojenie zawdzięczam zdradzie Bree. Musiałam jakoś odreagować, ale nie sądziłam, że aż takie będą tego skutki. Czuję smutek, ogromny smutek na samą myśl o tym, co zrobiła. Jak mogła? Byłyśmy przyjaciółkami. Najlepszymi. Była dla mnie jak siostra. Nienawidzę zdrady, oszustwa, a ona o tym wiedziała, a i tak postanowiła mnie tym zranić.

Nie chcą myśleć już o Bree, próbuję sobie przypomnieć cokolwiek, ze wczorajszego wieczoru. Mam nadzieje, że nie zrobiłam nic głupiego przy Dylanie i jego braciach.

Zawarliśmy umowę współpracy. Musiałam wczoraj trochę udawać, że tego nie chcę, ale prawda jest taka, że tylko na to czekałam. Nie tylko ze względu na umowę z Antonio, ale również ze względów prywatnych. Dylan mi się podoba. Pociąga mnie. Nigdy nie czułam pociągu do drugiej osoby, nigdy również nikt mi się nie podobał, dlatego postanowiłam dać się temu ponieść. Jestem profesjonalna, pobawię się chwilę, zlikwiduję Bree i dostarczę potrzebne rzeczy dla Antonia. Przyjemne z pożytecznym. Tak taki jest plan...

Zerkam na swój telefon i otwieram szeroko oczy. Jest trzynasta, nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam tak długo. Wstaję szybko z łóżka, mam w planach udać się pod prysznic i trochę się ogarnąć. Najpierw jednak potrzebuję tabletki na ból głowy oraz dwóch litrów wody. Wychodzę z pokoju i udaje się w kierunku kuchni. Schodzę na dół po schodach. Dzięki Bogu, że wszyscy są w pracy i nikt mnie nie ogląda. Kiedy już znajduje się w kuchni, wyciągam z szafki tabletki przeciwbólowe oraz wodę z lodówki. Odkładam wszystko na blat, biorę tabletkę i popijam sporą ilością wody. Czuję niesamowitą ulgę, kiedy zimna woda przelatuje mi prosto do żołądka. Ze zadowoleniem opieram się o szafki i wzdycham.

– Dzień... O cholera. – Otwieram szeroko oczy cała przerażona, słysząc przed sobą znajomy głos.

– Co ty, kurwa tutaj robisz? – Mój wzrok od razu pada na Dylana, który stoi na wejściu do kuchni z bardzo zdziwioną miną. Opuszcza wzrok w ziemię i chowa ręce do kieszeni spodni.

– Byliśmy na dzisiaj umówieni, dokładanie na godzinę jedenastą. Nie odzywałaś się, więc stwierdziłem, że sam przyjadę zobaczyć, co się dzieje. I żałuję...

– Słucham?! – Podchodzę szybko do mężczyzny. – Żałujesz? Niby czemu?

– No... wiesz... em...

– Mógłbyś patrzeć na mnie, kiedy do mnie mówisz? Nic nie rozumiem, kiedy mówisz do podłogi, a nie do mnie! – unoszę się, krzyżując ręce na piersi. Dylan podnosi na mnie wzrok, ale dosłownie po sekundzie go opuszcza.

– Twarz ci... odpada? – Te słowa uderzają we mnie jak piorun.

Odwracam twarz, aby zobaczyć swoje odbicie w kuchence zamontowanej w szafce.

– O cholera...

Uciekam szybko z kuchni i biegnę na górę. Wpadam do pokoju jak poparzona. Zamykam za sobą drzwi i kieruję się prosto do łazienki. Przez to, że Dylan mnie zaskoczył w kuchni, kompletnie zapomniałam o tym, że jestem wczorajsza. Nie tylko chodzi o to, że mam kaca życia, ale również nie zdjęłam swojej charakteryzacji. Patrzę do lustra i moją pierwszą myślą, jaka przychodzi mi do głowy, jest to, że wcale się nie dziwie Dylanowi. Sama nie chciałabym na siebie patrzeć. Sztuczna skóra, którą sobie wczoraj założyłam, dosłownie odpada i wisi z mojej twarzy. Makijaż mam cały rozmazany, a sztuczne włosy są jednym wielkim kołtunem. Płonę ze wstydu... Szybko ściągam skórę oraz zdejmuje perukę. Pod prysznicem zmywam resztki cudownego makijażu. Po dziesięciu minutach ciepłego, cudownego prysznica, jestem lekko odprężona i uspokojona.

Czarna RóżaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ