Rozdział trzydziesty szósty

379 33 11
                                    

Ostatnie dwa dni były najgorszymi, jakie kiedykolwiek przeżyłem. Stan Rity się nie poprawił. Kris nie chce współpracować, a Sofii coraz bardziej tęskni za siostrą. Siedzę właśnie z nią w ogrodzie i obserwuje, jak tworzy kartkę dla Rity „Wracaj do zdrowia". Popijam zimnego drinka, zauważając przy tym, że mała mi się przygląda.

– Dylan.

– Tak, skarbie? – Nachylam się w jej stronę, poświęcając jej sto procent swojej uwagi.

– Czy Rita wróci do zdrowia za dwa tygodnie? – Unoszę brew.

– A czemu akurat za dwa tygodnie?

Sofii patrzy na mnie z lekkim zdziwieniem. Przechyla lekko głowę i śmiesznie marszczy czoło.

– Co ty nie wiesz? – Ta, pretensjonalny ton zdecydowanie mają rodzinny.

Nie jestem w stanie powstrzymać lekkiego śmiechu, widząc małą, wkurzoną wersję Rity.

– Nie mam pojęcia, o co ci chodzi Fee. Możesz mnie łaskawie oświecić?

Mała bierze głęboki wdech i staje tuż przede mną. Zarzuca swoje małe rączki na biodra i nie zmieniając swojego tonu zaczyna mi wszystko tłumaczyć.

– Za dwa tygodnie, jest siedemnasty sierpnia, Dylan! – Wzruszam ramionami, ponieważ, dalej nie rozumiem, o co jej chodzi. – Boże, ale z ciebie okropny chłopak! Rita ma urodziny!

Momentalnie się prostuję. Nie wiedziałem, kiedy Rita ma urodziny. Nazywam ją swoją kobietą, a nie wiem o niej podstawowych rzeczy. Czuję ucisk w żołądku, znowu zawiodłem.

– Więc... musimy zrobić wszystko, żeby Rita wróciła do zdrowia przed swoimi urodzinami. – Uśmiecham się do Sofii, która zmienia swoją postawę.

Podskakuje radośnie i wspina się na moje kolana. Pozwalam jej na to, a ona wyciąga palec w moją stroną.

– Musisz jej zrobić świetne przyjęcie. Ona nie lubi swoich urodziny. Nie wiem dlaczego, ale od zawsze mówi, że ich nie świętuję! Musimy się w tym rok postarać!

– Oczywiście, mała! Rozumiem, że masz już jakiś pomysł?

Mały, uroczy uśmiech, który wkradł się na jej twarz, sugeruje mi odpowiedź. Zeskakuje z moich kolan i skacze przez chwilę w miejscu z ekscytacji.

– Zrobimy je tu, w ogrodzie! Będzie dużo różowych balonów! Dmuchany jednorożec! Wata cukrowa, basen z kulkami i duuuuuuużo brokatu!

Śmieje się, obserwując małą, która mocno gestykuluje, podkreślając każde słowo.

– Myślę, że to idealny plan, ale na twoje urodziny Fee.

– Co? Nie!

– Rita... nie jest fanką różowego, brokatu ani jednorożca. Nie uważasz? – Unoszę znacząco brew.

Sofii ustawia swoje palce na brodzie i wygląda jak mały Kubuś Puchatek, który myśli nad moimi słowami. Po dłużej chwili spogląda ponownie w moją stronę i mruży śmiesznie oczy.

– Hm... może i masz racje Dyluś. – Otwieram ze zdziwienia oczy i wybucham głośnym śmiechem. – Myślę, że ty zorganizujesz to lepiej.

– Dobrze, ale pod jednym warunkiem.

– Jakim?

– Nie nazywaj mnie Dyluś przy kolegach, okej? – Uśmiecham się do niej, co ona od razu odwzajemnia. – Mogą się ze mnie śmiać. – Puszczam jej oczko.

– Dobrze Dyluś, to będzie nasz sekret. – Sofii również puszcza mi oczko, co wywołuje uczucie ciepła w sercu.

***

Całe popołudnie spędziłem z Sofii. Rozmawialiśmy, bawiliśmy się i uczyliśmy trochę matematyki. Fee jest bardzo bystrym dzieckiem i zdecydowanie poradzi sobie w życiu. Poszliśmy razem odwiedzić Ritę. Mała przeczytała jej bajkę, a później opowiedziała o planach na urodziny. Kiedy Rita nie reagowała, a mała była tym rozczarowana, ogarnia mnie złość, którą muszę wyładować.

Czarna RóżaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant