Rozdział dwudziesty trzeci

414 27 10
                                    


Witam serdecznie kochani! Jest mi cholernie miło, że jest Was aż tak dużo! Dodaję dodatkowy rozdział, gdyż Czarna Róża została oficjalnie zakończona! Po wielu nieprzespanych nocach oraz morzu łez udało się! Czy macie ochotę na dalszą historię? ;> Dajcie znać, jak często chcielibyście nowe rozdziały!

Całuję.

P. ♥
Ps. Ten rozdział jest dla mnie bardzo emocjonalny i intymny, mam nadzieję, że wam również się spodoba.

Dylan

– Mamy... problem. – Dyszy szybko Alex. – Zemdlała.

Podnoszę się szybko z krzesła i wbiegam na główną salę. Hugo biegnie zaraz za mną i wykonuje jakiś telefon. Od razu rzuca mi się w oczy miejsce, gdzie znajduje się Rita. Obok niej kręci się jeszcze jakiś młody mężczyzna, który zaczyna uciekać, gdy nas zauważa.

– Alex! Łap go! – Alex wyciąga broń i biegnie w kierunku mężczyzny.

Koło Rity zebrało się już kilkoro gapiów, odsuwam ich, żeby zrobić sobie przejście. Kucam przed nią i zauważam zaczerwienienia w kształcie palców na jej ciele. Sprawdzam puls oraz oddech. Oddycha płytko a jej serce wali jak szalone. Dostała ataku paniki, a mnie nie było. Przytulam ją do swojej piersi, czując mocne kłucie w żołądku. Mam wyrzuty sumienia. Powinienem jej uwierzyć. Iść za nią, nie zostawiać samej. Kurwa, jestem beznadziejny! Podnoszę ją z ziemi i zanoszę do auta, musi ją zobaczyć nasz lekarz.

Rita leży na moich kolanach. Oddech się unormował, ale nie odzyskała świadomości. W międzyczasie dzwoni do mnie Rico i informuje, że nie może się z nią skontaktować. Opowiadam mu o tym, co się działo, a on prosi mnie, aby Rita została jakiś czas u mnie. Ktoś podłożył im bomby, włamał się i... wysadził jej dom. Domyślam się, że może to mieć związek z tym, co spotkało ją na przyjęciu.

Jesteśmy już w połowie drogi, kiedy Marin odzyskuje przytomność. Chwile ze mną rozmawia, jednak przegrywa walkę ze zmęczeniem i ponownie zasypia. Ja też się trochę uspokajam, obserwując jak śpi. Bałem się o nią i dopiero teraz ten ciężar ze mnie schodzi. Przysięgam sobie w głowie, że znajdę tego gnoja i osobiście go zabije. Nie pozwolę jej więcej skrzywdzić.
Podjeżdżamy pod dom. Nie chcę wybudzać Rity, więc biorę ją na ręce i zanoszę do pokoju dla gości. Kładę wygodnie w łóżku i przykrywam kocem. Obserwuje ją i upewniam się, czy wszystko z nią dobrze.

Zostawiam lekko uchylone drzwi, moja sypialnia znajduje się naprzeciwko jej pokoju, dlatego, gdyby coś się działo, na pewno to usłyszę. Swoje również zostawiam otwarte, gdyby się obudziła i szukała kogoś w nocy. Biorę zimny prysznic i udaję się do łóżka. Muszę jutro poważnie porozmawiać z Ritą. Mam dziwne przekonania, że może coś przede mną ukrywać. Muszę ją poinformować o tym, co stało się dzisiaj z jej domem.

Sen nie przychodzi szybko, ale jestem do tego przyzwyczajony. Natłok myśli w mojej głowie również mi na to nie pozwala. Po pewnym czasie udaje mi się zasnąć. Po godzinie budzi mnie przeraźliwy krzyk. W pierwszych sekundach myślę, że to sen. Wybudzam się zdając sobie sprawę, że dochodzi on z sypialni Rity. Automatycznie sięgam po broń, która jest w szafce nocnej koło łóżka i wpadam do jej pokoju. Rita śpi. Kręci się po łóżku, kopie nogami, macha rękami, a łzy ciekną po jej policzkach. Podchodzę do łóżka i łapię ją za rękę.

– Hej, hej, hej Rita, już...

– Nie, nie, nie zostaw mnie! – Ponownie się zrywa i zaczyna kopać w łóżko.

– Heej, uspokój się... jestem tu.

Po kilku sekundach gwałtownie się budzi, a mnie łapie ulga. Jej wielkie oczy patrzą na mnie z przerażeniem, żeby po chwili rzucić się na mnie i przytulić. Zaczyna delikatnie płakać, łapiąc przy tym łapczywie oddech.

Czarna RóżaWhere stories live. Discover now