Rozdział czterdziesty ósmy

329 27 3
                                    

Rita

Z duszą na ramieniu podjeżdżam pod dom. Nie mam pojęcia, jak udało mi się prowadzić samochód przez godzinę. Na podjeździe zauważam Rica, który czeka na nas z uniesionymi rękami. Wychodzę z samochodu i kieruję się do tylnych drzwi, z których wybiega uśmiechnięta Fee. Nigdy w życiu o nikogo się tak nie bałam, jak dzisiaj o nią. Jestem wdzięczna za to, że jest tu ze mną, z nami. Cała. Zdrowa. Moja.

Fee biegnie od razu w stronę Rico i mocno go ściska. Na twarzy przyjaciela dostrzegam ulgę, jak i niepokój. Kiedy nasz wzrok się krzyżuje, zauważam coś jeszcze. Złość. Przełykam ślinę i podchodzę do Sofii. Również się w nią wtulam, obserwując jak za jej plecami reszta aut parkuje na podjeździe.

– Coś mi tu, kurwa, nie pasuje. – Zauważa od razu Alex, kiedy do nas podchodzi. – Nie wydaje wam się dziwne, że tak po prostu was puścił?

– Nie rozmawiajmy o tym przy Sofii. Proszę – odpowiadam cicho, ściskając ją mocno za rękę.
Alex skupia na nas swoje spojrzenie, po czym układa dłoń na moim ramieniu.

– Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale... cieszę się, że nic wam nie jest. – Serwuje nam delikatny uśmiech. – Jak się czujesz, mała?

Przyjaciel kuca przed siostrą, która zaskakuje chyba wszystkich. Z wielkim uśmiechem na ustach rzuca mu się na szyję i przytula.

– Dobrze. Gdzie Dyluś?

Ja również mam ochotę o to zapytać, tylko... nie mam odwagi. Dlaczego? Bo wiem, że ten dzień zmienił wiele, jak nie wszystko. Mam mieszane uczucia odnośnie jego osoby. Chciałabym go zobaczyć, przytulić, pocałować. Z drugiej strony, chcę zniknąć. Już się pożegnałam, będzie łatwiej.

– W swoim gabinecie, chyba. – Hugo podchodzi do nas i odpowiada na pytanie. – Podsłuchiwał wszystko stamtąd, więc pewnie dalej tam siedzi.

– Dlaczego do nas nie wyjdzie?

Z ust Alexa pada kolejne pytanie, które mam ochotę zadać. No właśnie Dylan, dlaczego cię tu nie ma?

– Rico? – Głos Hugona wyrywa mnie z zamyślenia. – Działo się tu coś?

– Nie. Nic specjalnego... Wpadł w szał po waszym wyjściu, rozbił kilka szklanek, talerzy, trochę wypił. – Przyjaciel wzrusza ramionami.

– Ta, czyli norma. – Hugo się uśmiecha. – Cieszę się, że jesteśmy tutaj wszyscy.

Odwzajemniam sztucznie uśmiech przyjaciela i kieruję się z Sofii do mojego pokoju.

– Za dwie godziny zebranie w salonie! – Krzyczę przez ramię. – Trzeba ustalić... co dalej.

***
– Pomogę ci...

– Dam sobie radę, odpocznij!

Otwieram szerzej oczy i z niedowierzaniem patrzę na moją siostrę, która znika za drzwiami łazienki. Co tu się odwala? Jeszcze niedawno płakała, była przestraszona a teraz nie ma po tym śladu. Jest zdecydowanie spokojna, uśmiechnięta i zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. W przeciwieństwie do mnie. Moje ciało wciąż drży. Nie wiem, czy z poczucia strachu, złości, która gromadzi się we mnie na myśl o tym, co się wydarzyło.

W głowie mam już około czterdziestu pomysłów na to, w jaki sposób mogę zabić Antonia oraz Bree. Te myśli muszą niestety poczekać do czasu, aż nie rozmówię się z chłopakami. Wspólnie musimy ustalić, co należy zrobić i przede wszystkim: jak.

Siadam na łóżku i wsłuchuję się w strumień wody dobiegający z łazienki. Może Sofii jest w szoku? Wypiera na swój sposób to, co się stało? Udawanie, że nic się nie wydarzyło i przekręcanie tego w żart, to nie jest najlepszy sposób. Umówię na jutro wizytę u psychologa. Dobrze by było, gdyby ktoś kompetentny z nią o tym porozmawiał.

– Uczeszesz mi włoski?

Słodki głosik Sofii wyrywa mnie z zamyślenia. Piękna, drobna blondyneczka, stoi przede mną w piżamce z Barbie i szczotką do włosów. Uśmiecham się do niej i ręką klepię w łóżko, dając jej tym do zrozumienia, aby usiadła przede mną. Z zadowoleniem, podskakuje w moją stronę, siada po turecku odgarniając włosy do tyłu. Zabieram od niej szczotkę i zaczynam delikatnie je przeczesywać. Po chwili nuci wesoło piosenkę, a ja dalej nie jestem w stanie uwierzyć w to, co się dzieje.

Z jednej strony jej zazdroszczę. Mój żołądek wciąż pozostaje spięty i odczuwam mocny ból głowy, spowodowany zmieniającym się ciśnieniem w organizmie.

Czarna RóżaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora