Rozdział czterdziesty trzeci

317 25 0
                                    


Przez korki jechałam prawie godzinę. Jestem na jakimś odludziu, oprócz drzew i dziwnych zwierząt, nic tutaj nie ma. Zauważam w oddali jeden, piękny biało-siwy dom. Unoszę ze zdziwienia brwi i upewniam się, że właśnie tam prowadzi nawigacja. Dostrzegam auta oraz Alexa, Hugona, Dylana, Sofii, Rico i nawet Annę. Parkuję przed nimi i z niepewną miną wychodzę z samochodu.

– No ile można na ciebie czekać! – Sofii podbiega do mnie i mocno przytula. – Wszystkiego najlepszego Rita! Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień ci się spodoba. – Jej małe łapki obejmują moją twarz. Przyciąga mnie do siebie i całuje mocno w policzek.

Anna oraz Hugo, również podchodzą i składają mi życzenia. Dylan wita się ze mną czułym pocałunkiem i cicho szepcze mi na ucho.

– Wszystkiego najlepszego. Nie zabij mnie dzisiaj.

Śmieje się i rozglądam po posesji. Dom jest przepiękny. Duży, piętrowy z werandą, basenem, garażem i pięknym ogrodem. Z zewnątrz wygląda na styl kolonialny, co zdecydowanie mi się podoba.

– Co to za miejsce? – Pytam, rozglądając się po uśmiechniętych twarzach towarzyszy.

– Jeszcze ja nie składałem ci życzeń. – Rico podchodzi do mnie i bierze mnie za rękę. – Rozumiem, że droga tutaj tym... okropnym autem... – Dylan przerwa mu lekkim chrząknięciem, co powoduje uśmiech na mojej twarzy. – Musiała być straszna. Więc oto mój prezent.

Rico podaje mi bardzo małe pudełeczko. Otwieram je i moim oczom ukazuje się bardzo dobrze znany mi kluczyk do Bentleya.

– Nie... – mówię cicho.

– Tak! Wszystkiego najlepszego!

Rzucam się na szyję przyjacielowi i bardzo mocno przytulam. Nie miałam czasu ani głowy do tego, żeby kupić sobie nowy samochód. Nie była to aż tak ważna rzecz, którą musiałam załatwić od razu.

– Jest identyczne jak twoje stare auto. Zadbałem o to, żeby każdy szczegół i detal był taki sam. Pamiętałem o kryształowej kierownicy. – Ricardo puszcza mi oczko, a ja czuję, jak łzy zbierają się pod powiekami.

– Dziękuję, bardzo ci dziękuję!

Jeszcze raz mocno przytulam przyjaciela oraz całuję w policzek. Rico mówi mi, że auto znajduje się w garażu i później będę mogła je obejrzeć. Trochę się uspokajam i w pełni szczęścia wracam do reszty.

– To teraz chyba moja kolej...

Kieruję swój wzrok na Dylana i czekam na to, co dla mnie przygotował. On również podaje mi małe pudełeczko. Całuje czule w usta i uśmiecha się, czekając na moją reakcję. Otwieram je i zauważam, klucze z breloczkiem z różą. Wyciągam je i patrzę na zadowolonego Dylana.

– Do czego to są klucze?

– Do serca Dylana!

Słysze za sobą krzyk Alexa. Ja i Dylan odwracamy się w jego stronę automatycznie. Jestem tym rozbawiona, jednak Castillo zaskakuje chyba wszystkich. Pozdrawia Alexa serdecznym gestem środkowego palca. Ponownie wybucham śmiechem, nigdy nie widziałam, żeby Dylan tak reagował, co dodaje komiczności całej sytuacji.

– To klucze do tego domu. Wszystkiego najlepszego.

– C... co?

Patrzę na niego oraz na dom, który znajduje się za jego plecami. Kupił mi dom? Dlaczego? Przeszkadzamy mu z Sofii? Ściska mnie w żołądku. Nie jestem pewna, jak to odbierać, ale tym prezentem sprawił mi trochę przykrości. Czuję się niechciana.

Czarna RóżaWhere stories live. Discover now