Dwa

865 102 11
                                    

Dzisiaj wcześniej, bo wieczorem zapomnę. Miłego dnia! 🌞

__________________

Udało mi się. Co prawda światła zgasły w domu demonów dopiero po drugiej w nocy, ale wytrwałam, nie spałam, bo nakręcała mnie adrenalina i chęć dokonania tego, co sobie zaplanowałam. Wzięłam swój plecak, ukradłam jakieś ostrza z piwnic i wymknęłam się niepostrzeżenie.

Idę dokładnie tą drogą, którą wskazała mi demoniczna barmanka z Nory. Podążam pieszo na wschód, trzymam się cały czas pobocza, asfalt jest ciemny, pusty i nieoświetlony, ale dobrze widzę w tej ciemności i nie boję się jej. Chyba już się przyzwyczaiłam.

Gdy byłam młodsza, popełniłam jeden głupi błąd, przez który musiałam się do tej ciemności przyzwyczaić. Nauczyłam się z niej korzystać i sprawić, by była po mojej stronie. Dlatego właśnie zupełnie się jej nie boję.

Zanim udało mi się porozumieć z barmanką i coś od niej wyciągnąć, rozmawiałam też z innymi stworzeniami. Zrobiłam taki wywiad, że mniej więcej wiem, gdzie Ren mógłby wylądować, gdzie ewentualnie mógłby się zatrzymać, gdzie ktoś mógłby go kojarzyć. Myślałam, by zwrócić się jeszcze do Maven Cavanaugh, ale skoro nie chciała wcześniej pomóc June, nie sądzę, by porozmawiała ze mną i nie rozniosła tej rozmowy dalej. A nie mogę dopuścić do tego, by ktoś chciał mnie powstrzymać.

To czterdziesty trzeci dzień szukania Rena Ameccana, jednak czas ten mnie nie demotywuje.

Robi się już trochę jasno, gdy docieram do miejscowości na wschód od Silver Bay. Tam również znajduje się Nora, a to właśnie miejsce, w którym ktoś taki jak Ren mógłby się zatrzymać. Gdyby potrzebował komuś obić mordę albo kogoś zerżnąć, albo po prostu wypić litry alkoholu, by coś poczuć. Żeby mógł znów zachować się jak świnia, którą zdecydowanie jest.

W tej Norze nigdy jeszcze nie byłam, ale gdy przechodzę przez próg, nie czuję niepewności. Unoszę brodę wysoko, a muzyka, która gra w tle, zdaje się przygrywać właśnie mi. Demony oglądają się za ramiona – w dużej mierze właśnie mężczyźni – i na pewno czują, że jestem czarownicą.

Podchodzę do jednego, który stoi za barem. Nora już powoli pustoszeje, bo zbliża się poranek. Jestem daleko od domu, a mam jeszcze cały dzień, póki ktoś nie zorientuje się, że uciekłam.

– Widzieliście tu tego demona? – pytam, rzucając na bar zdjęcie Rena.

Barman unosi do ust butelkę z whisky i wlewa w siebie połowę jej zawartości. Po wszystkim wyciera usta w obrzydliwym geście.

– Może. Co mi dasz w zamian za tę informację?

Wskakuję na stołek barowy, by być wyżej i nie wyglądać jak dziecko.

– Dam ci coś wspaniałego – szepczę, unosząc kącik ust. Ściągam kaptur z głowy. On lustruje część mojego ciała, która wystaje zza baru.

– Och, tak?

– Taaak – potwierdzam sensualnie. – Dam ci coś, czego jeszcze nie przeżyłeś.

Może powinnam być bardziej ostrożna, ale jakoś nie potrafię się do tego zmusić.

– Pokaż mi najpierw, co masz do zaoferowania – mruczy.

– Spójrz na zdjęcie.

Specjalnie nie przysuwam fotografii bliżej niego, a gdy wyciąga dłoń, by położyć ją na zdjęciu i przyciągnąć je na blacie do siebie, wyciągam pirytowe ostrze zza paska i wbijam je prosto w dłoń demona. W sam środek. Sztylet przebija jego skórę i mięśnie i przytwierdza dłoń do blatu.

Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)Where stories live. Discover now