Piętnaście

821 116 26
                                    

Żyję Waszymi teoriami 😍
Kolejny we wtorek!

_____________________

TATI

Wszystko mnie boli.

– Gdzie cię boli? – pyta Beth, w jej głosie jest pełno rozwagi i spokoju.

– Nigdzie – burczę.

Kąciki jej ust drgają do góry.

Nie mogę uwierzyć, że znów jestem w domu. W domu demonów, bo do swojego mogę już nie wracać – mama jasno mi to przedstawiła, gdy wyrzekłam się Sabatu. Przyzwyczaiłam się więc do myśli, że mieszkam z June i z demonami i niefortunnie nazywam to miejsce po prostu domem.

Ale… cholera… nie taki był plan.

Nie chciałam się tu znaleźć. Nie chciałam być pod ostrzałem pytań i pretensji. Nici z szukania Fedora. Nici z mojej misji. Jakimś cudem mnie znaleźli.

Ale czy miałam wyjście?

W pewnym momencie bałam się, że umrę, i ten strach wziął górę. Nie uciekłam w ciemność… wybrałam inną drogę. Nadzieję.

June wchodzi do pomieszczenia, tuż za nią maszeruje Ren. June nie odwraca się, ale wysuwa za sobą rękę i magią zatrzaskuje drzwi z całych sił. Z całych. Pieprzonych. Sił.

Trzaskają tak głośno, że echo roznosi się zapewne po całym domu. Teraz w pomieszczeniu jestem ja i Beth, która uleczała moje rany przez ostatnie pół godziny i pomagała mi wrócić do przytomności, a także June i Ren.

Zajebista mieszanka. Nic, tylko spierdalać, bo zaraz zrobi się kwas. Po minie June wnioskuję, że zaraz będę miała kłopoty. Poza tym ona nie trzaska drzwiami bez powodu.

– Zgłupiałaś – rzuca bez tchu, po czym dopada mnie i przytula z całych sił, wsuwając dłoń w moje włosy.

Och.

Spodziewałam się prędzej reprymendy i krzyków.

A June drży.

– Tak się, kurwa, bałam, Tati. Tak się o ciebie martwiłam.

Coś w moim lodowatym sercu pęka i kruszy się. Nad ramieniem June widzę, że do pomieszczenia wchodzi jeszcze jeden demon – Veno. Idzie do przodu, skręca na końcu, staje obok Rena, kilka kroków od mojego łóżka.

June ściska mnie mocniej.

– Zabiję cię za tę ucieczkę – grozi June.

Wdycham jej naturalnie słodki, ognisty zapach.

Ren porusza się niespokojnie. Przez chwilę miałam wrażenie, że nie spuszczał ze mnie wzroku, ale nie skupiłam się na nim, więc może to tylko złudzenie. Natomiast nie potrafię odtworzyć wszystkich wydarzeń z jaskini. Wiem, że tam byliśmy, bo przytomność na chwilę wróciła. Pamiętam, że ktoś mnie uderzył. I że było bardzo zimno.

I jestem prawie pewna, że Ren kogoś zabił. Widziałam jego dłoń we krwi. Słyszałam krzyki jednego z demonów. Przeraźliwie głośne, spanikowane, nafaszerowane bólem po brzegi.

Ale nie pamiętam, jak to wszystko wyglądało, bo byłam w fatalnym stanie.

Kolejne słowa wydobywają się właśnie z ust Rena. W końcu przemawia. Wcześniej tylko milczał.

– Jak nas znaleźliście? – pyta gładko.

Nie wydaje się wkurzony ani zawiedziony. Trochę jakby obojętny. Wyważony. Jak na niego – zbyt spokojny. Nie ufam mu w takiej wersji.

Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)Where stories live. Discover now