Uwaga! Rano wpadł 37, ale nie przyszło powiadomienie u niektórych - proszę wrócić tam, jeśli ktoś nie czytał.
Miłego wieczoru!
_______________
Chociaż wcale nie minęło zbyt wiele czasu, odkąd wróciliśmy, godziny zdają się być dniami. Może to kwestia ilości informacji. Nowości. Mojego zmienionego zachowania. Długich rozmów z June, wybaczania, uświadamiania.
Najgorsze jest to, że w pierwszej kolejności powinnam wybaczyć samej sobie, a chyba nie do końca potrafię to zrobić.
Wracam do sypialni Rena i niosę mu jeszcze coś do jedzenia. Widzę, że kanapki są zjedzone, a on wciąga na tyłek świeże czarne spodnie i chyba dość niedawno wziął prysznic.
Patrzy na mnie uważnie, gdy zamykam drzwi.
– Gdzie byłaś? – pyta.
To najzwyklejsze pytanie na świecie, a budzi we mnie zbędny bunt.
– Teraz będę musiała ci się spowiadać z każdego wyjścia, bo śpimy w jednym łóżku?
Zamiast oburzenia, widzę tylko jego uśmiech.
– Chcę tylko wiedzieć, gdzie była moja czarownica. – Przesuwa dłonią po swojej szyi.
– Nie jestem twoją czarownicą.
– Właśnie przyznałaś, że śpimy w jednym łóżku, używając czasu ciągłego. To znaczy, że chcesz zostać w mojej sypialni. A to znaczy, że jesteś moją czarownicą i dobrze o tym wiesz. To ja potrafię sprawić, że dochodzisz, patrząc mi prosto w oczy i pokazując mi wyłącznie te śliczne niebieskie tęczówki. I to do mnie się przytulasz w nocy, gdy robi ci się zimno. Wybacz, ale nie przyjmę twojej ciągłej odmowy, bo oboje dobrze wiemy, że jestem dla ciebie kimś więcej.
– Kimś więcej, niż tylko wrogiem?
– Kimś więcej, niż wrogiem, niż przyjacielem, niż przybraną rodziną. Kimś więcej niż rywalem, kimś więcej niż demonem. A razem jesteśmy czymś więcej niż tylko paktem.
– Nie mogę przyznać ci racji.
– Nie musisz. Poczekam.
Nie wiem, gdzie podziać wzrok. Ma piękne ciało.
– Znaleźli ją? – pyta, nawiązując już do Miry. – Musimy już ruszać?
– Nie. Zabezpieczyli miasto i wciąż szukają. Na razie czekamy.
Cwaniacki uśmiech wraca na jego usta.
– A więc mam jeszcze czas.
– Czas na co?
Gdy zadaję pytanie, on zbliża się do mnie z nadludzką szybkością, o której niemalże zdążyłam zapomnieć. Jego dłoń natychmiast wędruje na mój kark, druga pod pupę, i w następnej chwili zostaję podniesiona w górę i przyciśnięta do silnego ciała. Nigdy jeszcze nie traktował mnie tak mocno. Nie zaskakiwał, nie robił, zanim zdążył się zapowiedzieć. To spontaniczność, na którą zupełnie nie byłam przygotowana.
I która podoba mi się coraz bardziej z każdą sekundą.
Odruchowo owijam swoje nogi wokół jego pasa, by pozostać w miejscu. To demon pełen siły i nie potrzeba wiele, by mnie uniósł. Jestem na nim, nie czuję w nim standardowej delikatności, ale jednocześnie wiem, że nie rzuci mną zaraz o podłogę i nie weźmie mnie siłą.
– Na to, czego pragnę najbardziej.
Rzuca się na moje usta niemal tak szybko, jak mnie dopadł, a pocałunek od razu staje się długi, mokry i pełen tęsknoty. Nawet ja to czuję. Przed chwilą jeszcze byłam gotowa na konfrontację – teraz robię się gotowa na coś innego.
YOU ARE READING
Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)
ParanormalPrzy pierwszym ponownym spotkaniu chcą się tylko nawzajem unicestwić... Tatiana Branham odeszła z Sabatu tak, jak jej siostra i jak wnuczka samej Najstarszej. Tylko że Tatiana nigdy do końca nie wiedziała, gdzie jest jej miejsce. W młodości adoptow...