Szesnaście

831 124 28
                                    

Czy to jest jeden z moich ulubionych rozdziałów?
Być może

___________________

REN

Potrzebuję jakiejś dystrakcji.

Potrzebuję czegoś, co posortuje priorytety w mojej głowie tak, jak wyglądały pierwotnie.

Wiem, czego chcę.

Wiem, czego zawsze chciałem.

Ojciec wychowywał mnie według własnych schematów i kierował na kontrolę swojej mocy, ciemności i cieni, żebym kiedyś mógł zająć jego miejsce i być najpotężniejszym demonem w okolicy. W stosunku do śmiercionośnego dotyku lub ognia ciemność nie wydaje się taka straszna, ale prawda jest inna. Jeśli pozostaniesz w całkowitej ciemności, nie będziesz wiedział, kogo dotykasz i kogo zabijasz. Jeśli pozostaniesz w całkowitej ciemności, nie będziesz potrafił pokierować ognia w odpowiednią stronę. Ogień nie da żadnego światła. Tylko zabójcze płomienie, które bez kontroli są w stanie zabić nawet swojego kreatora.

Wchodzę do domu Bree jakiejśtam, nie pamiętam jej nazwiska i sama dziewczyna niewiele mnie obchodzi. Wiem tylko, że uczęszcza na ten sam Uniwersytet, co ja. Jestem obecnie zbyt zajęty byciem na zajęciach, więc zakładam, że ta pizda, Mira Hadley, skreśliła mnie już z listy studentów.

– Hej, wiesz może, czy gdybym jutro wrócił na zajęcia, mógłbym to zrobić legalnie? – pytam Kiana, który niechętnie toczy się za mną w tłum ludzi.

Obok niego kroczy też Veno. Są jak jakaś głupia obstawa. Odkąd usłyszeli, że zamierzam tu wpaść, przylepili się do mnie jak muchy do lepa. Veno jeszcze daje radę, ale Kian – o dziwo, bo przecież zwykle bywa raczej promyczkiem niż chmurą gradową – wygląda jakby był mocno niezadowolony i poirytowany. A wszystko przez nasze małe starcie ostatnio w kuchni.

Ale co ja poradzę?

Nie wiem, co się ze mną dzieje. Usłyszałem jakieś dziwne dźwięki z kuchni i natychmiast się tam udałem, i okazało się niefortunnie, że Soleil testuje swoje moce na Tatianie.

I, ja pierdolę, ta czarownica wpadła z deszczu pod rynnę. Z jednego zagrożenia pod drugie. Nie mam pojęcia, dlaczego ta mała ryzykantka wiecznie ciągnie za sobą kłopoty. I okej, gdy jest związana, unieruchomiona przeze mnie, rozumiem wszystko. Ale jakoś ciężko mi się patrzy na powtarzające się zagrożenie ze strony innych głupich, niewiele wartych stworzeń.

Nie ufam Soleil z prostej przyczyny – wcale nie miała znaleźć się tu z nami. Ja nie jestem święty, ale przynajmniej potrafię szczerze porozmawiać i wyjaśnić swoje zamiary. Nie ukrywam się z niczym. A ona zamyka się na górze w pokoju, z którego mogłaby zostać wyrzucona, i decyduje się nie rozmawiać z nikim i udawać, że jej nie ma.

To po co w ogóle wróciła do naszego wymiaru?

Gdybym nie miał w głowie innych priorytetów, pewnie wziąłbym Kiana na stronę na małą pogawędkę. Ale teraz jestem w końcu wśród ludzi, którzy wyglądają, jakby bardzo podobał im się mój powrót, więc korzystam.

Bree i kilka jej koleżanek podbiegają do nas i wzdychają zachwycone.

– Tak kurewsko tęskniłam! – piszczy Bree.

Naprawdę… gdybym teraz nie miał jej przed sobą, nie pamiętałbym jej koloru oczu ani włosów.

Bree rzuca się na mnie i przytula, całuje w policzek. To szalone, że takie dziewczęta nie boją się mnie, bo chciałyby spróbować mojego kutasa, a gardzą Wiccankami, które przydałyby im się znacznie bardziej.

Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)Where stories live. Discover now