Jesteście ze mną?
Spóźnialscy - rano wpadł 31!
______________
Płakałam, zasypiając. Wcześniej trzęsłam się dosłownie godzinami, więc moje ciało było tak wyczerpane, że po obudzeniu się mam wrażenie, że spałam dwa tygodnie. Powieki i kończyny są ciężkie, dziwnie flegmatyczne, zapach unoszący się wokół wydaje się inny niż zanim zamknęłam oczy.
Jest mi wstyd.
Oprócz upokorzenia związanego z moimi decyzjami w przeszłości czuję się też zdewastowana własną wylewnością.
Ren musiał zrobić to specjalnie. To właśnie mi się śniło – on ramię w ramię ze swoim ojcem, oni razem śmiejący się z mojego cierpienia. Jakby z premedytacją wyciągnął ze mnie te informacje. Dniami i nocami mnie manipulował, aż w końcu się złamałam.
To był jego ojciec.
Strach paraliżuje mnie w momencie, gdy zaczynam myśleć o najgorszym scenariuszu – Ren o wszystkim wiedział. Pogrywał ze mną, z moją naiwnością, zrobiłam z siebie idiotkę i jestem skończona. Może uciekł i mnie tu zostawił, otoczoną cieniami na wieki, bym nie mogła zaszkodzić jego rodzinie.
Próbuję otworzyć oczy do końca i zorientować się, czy może dalej śnię, bo nie widzę wokół siebie ciepłego pomieszczenia ani właściwie nic znajomego. Nic tutaj nie pachnie, ściany są ciemne, drewniane, a gdy unoszę nogę, bo coś mi nie pasuje, dostrzegam, że mam założone ciepłe getry. Macam własny tułów, a kurtka szeleści pod palcami.
Jestem ubrana.
Na stopach mam nawet buty.
I zdecydowanie nie znajduję się już w chatce.
O, kurwa. To wszystko sen. Cały pobyt w źródłach tylko mi się przyśnił.
Gorzej. Cała wyprawa od samego początku mi się przyśniła.
– Nie panikuj – mamrocze Ren.
Dopiero teraz go dostrzegam. Stoi przy jednej ze ścian i czyta jakiś plakat albo mapę.
– Gdzie jesteśmy? Co się stało? – chrypię.
– Odcięło cię – wyjaśnia zdawkowo. Głos ma zaskakująco zimny. Zdążyłam się już odzwyczaić. – I stwierdziłem, że to idealny moment na podróż. Temperatura nie podnosi się, ale śnieżyca na chwilę ustała. Ubrałem cię i zabrałem ze sobą.
Rozglądam się dookoła.
– Gdzie dotarliśmy?
– Do kurortów.
Moja krew na moment zamienia się w lód. Natychmiast zrywam się z podłogi i dopadam okna – to musi być to miejsce. Jest ciemno, wszędzie na zewnątrz są śnieg i mróz.
– W jaki sposób się tu znalazłam? Nie mieliśmy samochodu.
– Przyniosłem cię. – Nawet na mnie nie patrzy. – Jesteśmy na miejscu. Jesteśmy w końcu tu, gdzie mieliśmy być od początku. I mój ojciec na pewno tu gdzieś jest.
Odwracam się w kierunku przeciwnej ściany, bo panika nagle rośnie we mnie niczym ogromna lawina. Znów patrzę przez okno – jesteśmy na dolnej części zbocza jakiejś góry, a tuż za oknem rozciąga się rząd dużych budynków. Jest ich pewnie kilkanaście. Całość wygląda jak ogromny resort wypoczynkowy, ale zapomniany, ciemny i opuszczony.
– Skąd wiesz, że tu jest? – pytam.
Stoję odwrócona do niego plecami.
– Czuję to. Czuję tu ciemność i po prostu… po prostu wiem, że on gdzieś tu jest.
CZYTASZ
Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)
ParanormalPrzy pierwszym ponownym spotkaniu chcą się tylko nawzajem unicestwić... Tatiana Branham odeszła z Sabatu tak, jak jej siostra i jak wnuczka samej Najstarszej. Tylko że Tatiana nigdy do końca nie wiedziała, gdzie jest jej miejsce. W młodości adoptow...