Czterdzieści jeden

959 143 82
                                    


Kilka godzin temu wpadł 40, dont miss it

_____________________


Ren jest ranny, a ja zrobię wszystko, żeby przeżył. 

– Zabił Najstarszą – wyjaśnia na prędce Kian. – Czarownice wyszły z ukrycia i uderzyły w niego mocą wszystkie naraz. Zraniły go… mocno. 

Tłumaczy to Soleil, która chyba czuła, że mamy trudną sytuację, bo czekała już na nas w progu domu. Mam wrażenie, że czasami między nią a Kianem pojawia się duże napięcie, i mam jeszcze większe wrażenie, że być może to właśnie na niego czekała, chociaż nigdy się do tego nie przyzna. 

I kolejna sprawa – ja nigdy nie dogadywałam się z nią najlepiej. Miałyśmy swoje momenty, ale teraz nie mam czasu o tym dyskutować. Jestem wdzięczna, że tu z nami zeszła, że próbuje być wsparciem, nie wyśmiewa mojej histerii i tym razem nie prawi o tym, że nie interesują jej przyziemne i trochę ludzkie relacje. 

Mogę być ludzka, jeśli w ten sposób to przywróci mu życie. 

– Jakim cudem jest w takim stanie? – Soleil ogląda jego klatkę piersiową, która jest całkiem czarna. 

– On… nie wiem… – chlipię. – W jednej chwili cały się zmienił, wyszła z niego ciemność, jakby ktoś ją wypędził, i chyba przez to był osłabiony. A później te suki uderzyły go mocą. 

Soleil kiwa głową. 

– Jego osłabienie ma sens. Tylko dlaczego właściwie… dlaczego stał się na chwilę słabszy? 

Nikt nie potrafi tego wyjaśnić. 

Ren ma zamknięte powieki, znów napina szyję, wychyla głowę jakby chciał coś dostrzec i robi to wciąż i wciąż w ten sam sposób, w który obserwował tamte czarownice. 

Swoją przeznaczoną.

Czuję się dziwnie. Chyba mam atak paniki, płaczę jak głupia i dlatego też hieprwentyluję, a moje serce  dostaje arytmii. Tłucze się w dziwnym rytmie, jakby samo nie nadążało za wszystkim, co się wydarzyło. Powinniśmy się razem cieszyć, że Mira nie żyje, a nie modlić się do Potrójnej Bogini o życie jednego z nas. 

Ren jęczy z bólu, po czym jego ręka znów wędruje do klatki piersiowej. 

On ją znów czuje. Odwracam wzrok, bo nie potrafię tego przeboleć. Jest mi tak źle, że wszystko mnie boli, jakbym była zgniatana od środka. Nie czułam się tak okropnie nawet wtedy, gdy mnie katowano, gwałcono. Chyba tracę coś najważniejszego w moim życiu. 

– Co mu się dzieje? – szepcze Soleil. 

Tworzy jakieś zaklęcia nad jego ciałem, ale chyba nic wciąż nie działa. Krzywi się, gdy on znów uderza dłonią w swoją pierś, tym razem robiąc to praktycznie nieprzytomnie. 

– Coś jest nie tak z jego sercem… 

– Wszystko w porządku – warczę zrozpaczona i wściekła. – To więź przeznaczenia. 

Zarówno Kian jak i Soleil zerkają na mnie z lekkim zdziwieniem. 

– Po prostu rób dalej to, co robisz. Powinniśmy tu mieć uzdrowicielkę, prawda? Ale Beth jest w fatalnym stanie. Jej moc wyczerpała się na polu walki przeciwko Mirze. Nie mamy… nie mamy nic, co może mu pomóc? 

Ren znów jęczy i uderza się w pierś. 

– Serce… – Jego usta ledwie się poruszają, słowa brzmią jak bełkot. – Słyszę… słyszę… 

– Kurwa, jakim cudem one już tu przybyły? – Zakrywam na moment oczy ręką. 

– Kto? – pyta Kian. 

Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)Where stories live. Discover now