Zauważyłam, że przypadkowo zrobiłam aż trzy dni przerwy między rozdziałami, więc łapcie jeszcze jeden.
Uwaga! Dzisiaj godzinę temu wpadł też dwudziesty 🌞
____________________
– Co chcesz wiedzieć, czarownico?
Starzec przygląda mi się uważnie, a palcami masuje swoją szorstką brodę.
– Wszystko. Chcę wiedzieć wszystko – odpowiadam zbyt szybko. – Ren już wyjawił ci, że przyszliśmy po to, by odnaleźć Fedora Ameccana. Ty wiesz, gdzie on jest.
Czarownik uśmiecha się brzydko.
– Jesteśmy ulepieni z jednej gliny, co?
Wzdrygam się.
– Słucham?
– Czuję, że należałaś kiedyś do Sabatu. To prawda?
Czy tutaj kłamstwo ma jakikolwiek sens?
– Tak. Należałam.
– A teraz już do niego nie należysz. Jesteś samotniczką. Prawie pustelniczką. Jak ja.
– Nie jestem pustelniczką. Nie odrzucam dóbr nowoczesnych i opieram się na swojej rodzinie – zaprzeczam.
Może czasami tego nie widać, ale zależy mi na nich. Być może sama powoli sobie to uświadamiam.
– Ale wyglądasz, jakbyś od czegoś uciekała.
Ten staruch zaczyna mnie irytować.
– Niby po czym wnioskujesz?
Przesuwa palcami po swoich ustach.
– Po twoich oczach. Widzę w nich srebro, magię, ale też pustkę, ciemność. Każdy, kto się czegoś boi i ucieka, wybiera właśnie pustkę jako destynację.
Przechodzi mnie dreszcz. Staram się zachować zimną krew.
– Nie wiesz o mnie nic, a ja nie przyszłam tutaj, by plotkować – mówię chłodno. – Przyszłam rozmawiać o Ameccanie.
– I niby dlaczego miałbym wam pomóc?
– Może dlatego, że prędzej czy później możesz znaleźć się w sytuacji zagrożenia? Ameccan jest niebezpieczny. Pomogłeś mu, a on gardzi Wiccanami i chce ich zniszczyć. Wszedł z tobą w komitywę tylko i wyłącznie dlatego, że potrzebował zaklęć. Jeśli rozpęta się wojna międzygatunkowa, będziesz na linii ostrzału i nikt cię nie ocali – wyjaśniam skrupulatnie.
Specjalnie moduluję głos tak, by go przestraszyć, ale martwi mnie fakt, iż Sevan nie wydaje się ani trochę poruszony.
I zaczyna się śmiać.
– Skąd wzięliście informacje, jakoby Ameccan wziął ode mnie jakieś zaklęcia?
Mówi to tak pewnym siebie głosem, że milknę na dłuższą chwilę. To tylko założenia. Muszą mieć ze sobą coś wspólnego – najpewniej magię, bo Ameccan używał jej, by zwiększyć moc swoich młodych demonów.
Ale Sevan nie wygląda jakby kłamał.
– Używał magii. Skomplikowanej magii… prawdopodobnie.
– Prawdopodobnie – chrypi rozbawiony Sevan. – Nie macie pojęcia, z czym do mnie przychodzicie. Jakie tak naprawdę jest twoje pytanie, dziewczynko?
Znów patrzy na mnie z góry na dół.
Oblizuje swoje wyschnięte usta.
– No jakie jest twoje pytanie? Skoro ja nie dałem mu magii? Nie wiem, jakich zaklęć używał? Jakie jest twoje pytanie, maleństwo?
आप पढ़ रहे हैं
Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)
अलौकिकPrzy pierwszym ponownym spotkaniu chcą się tylko nawzajem unicestwić... Tatiana Branham odeszła z Sabatu tak, jak jej siostra i jak wnuczka samej Najstarszej. Tylko że Tatiana nigdy do końca nie wiedziała, gdzie jest jej miejsce. W młodości adoptow...