Dwadzieścia jeden

745 122 38
                                    

Zauważyłam, że przypadkowo zrobiłam aż trzy dni przerwy między rozdziałami, więc łapcie jeszcze jeden.

Uwaga! Dzisiaj godzinę temu wpadł też dwudziesty 🌞

____________________

– Co chcesz wiedzieć, czarownico?

Starzec przygląda mi się uważnie, a palcami masuje swoją szorstką brodę.

– Wszystko. Chcę wiedzieć wszystko – odpowiadam zbyt szybko. – Ren już wyjawił ci, że przyszliśmy po to, by odnaleźć Fedora Ameccana. Ty wiesz, gdzie on jest. 

Czarownik uśmiecha się brzydko. 

– Jesteśmy ulepieni z jednej gliny, co? 

Wzdrygam się. 

– Słucham? 

– Czuję, że należałaś kiedyś do Sabatu. To prawda? 

Czy tutaj kłamstwo ma jakikolwiek sens? 

– Tak. Należałam. 

– A teraz już do niego nie należysz. Jesteś samotniczką. Prawie pustelniczką. Jak ja.

– Nie jestem pustelniczką. Nie odrzucam dóbr nowoczesnych i opieram się na swojej rodzinie – zaprzeczam. 

Może czasami tego nie widać, ale zależy mi na nich. Być może sama powoli sobie to uświadamiam. 

– Ale wyglądasz, jakbyś od czegoś uciekała. 

Ten staruch zaczyna mnie irytować. 

– Niby po czym wnioskujesz? 

Przesuwa palcami po swoich ustach. 

– Po twoich oczach. Widzę w nich srebro, magię, ale też pustkę, ciemność. Każdy, kto się czegoś boi i ucieka, wybiera właśnie pustkę jako destynację. 

Przechodzi mnie dreszcz. Staram się zachować zimną krew. 

– Nie wiesz o mnie nic, a ja nie przyszłam tutaj, by plotkować – mówię chłodno. – Przyszłam rozmawiać o Ameccanie. 

– I niby dlaczego miałbym wam pomóc? 

– Może dlatego, że prędzej czy później możesz znaleźć się w sytuacji zagrożenia? Ameccan jest niebezpieczny. Pomogłeś mu, a on gardzi Wiccanami i chce ich zniszczyć. Wszedł z tobą w komitywę tylko i wyłącznie dlatego, że potrzebował zaklęć. Jeśli rozpęta się wojna międzygatunkowa, będziesz na linii ostrzału i nikt cię nie ocali – wyjaśniam skrupulatnie. 

Specjalnie moduluję głos tak, by go przestraszyć, ale martwi mnie fakt, iż Sevan nie wydaje się ani trochę poruszony. 

I zaczyna się śmiać. 

– Skąd wzięliście informacje, jakoby Ameccan wziął ode mnie jakieś zaklęcia? 

Mówi to tak pewnym siebie głosem, że milknę na dłuższą chwilę. To tylko założenia. Muszą mieć ze sobą coś wspólnego – najpewniej magię, bo Ameccan używał jej, by zwiększyć moc swoich młodych demonów. 

Ale Sevan nie wygląda jakby kłamał. 

– Używał magii. Skomplikowanej magii… prawdopodobnie. 

– Prawdopodobnie – chrypi rozbawiony Sevan. – Nie macie pojęcia, z czym do mnie przychodzicie. Jakie tak naprawdę jest twoje pytanie, dziewczynko? 

Znów patrzy na mnie z góry na dół. 

Oblizuje swoje wyschnięte usta. 

– No jakie jest twoje pytanie? Skoro ja nie dałem mu magii? Nie wiem, jakich zaklęć używał? Jakie jest twoje pytanie, maleństwo? 

Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें