Czterdzieści cztery

1K 132 64
                                    

OSTATNI ROZDZIAŁ 😵😵😵😵😵😵

JUTRO EPILOG

NIE POTRAFIĘ SIĘ Z TYM POGODZIC

o kim chcielibyście kolejną część vs o kim myślicie, że będzie?

_________________

Na łóżko, na którym siedzę, zostaje położony jakiś czarny pakunek. Wygląda przepięknie. 

– Co to jest? 

– To suknia. 

Zerkam na Rena zupełnie oszołomiona. 

– Słucham? 

– Suknia. 

– Tak, słyszałam, ale… po co? 

Czołgam się po łóżku i ostrożnie unoszę wieczko pudełka. Cholera, w środku znajduje się coś pięknego. To czarna błyszcząca satynowa suknia na ramiączkach, z delikatną koronką tuż nad dekoltem i na dole materiału. Podnoszę ubranie i dostrzegam, że będzie kończyć się gdzieś w połowie uda. Z jednej strony, a z drugiej znacznie niżej, bo jest asymetryczna. Wspaniała. To niemal dzieło sztuki i to w moim ulubionym kolorze. 

– Założysz ją jutro na naszą randkę. 

Ren stoi przed lustrem i poprawia swoje włosy. Oczy mi się świecą – nie mogę zaprzeczyć. Randka? Nigdy nie byłam na randce. 

Przesyłam mu właśnie taką wiadomość, najwyraźniej. 

– Tak, wiem, kiedyś, dawno temu mówiłaś mi już, że nigdy nie byłaś na randce, więc zamierzam cię zabrać na taką dzisiaj. Już wystarczająco dużo czasu zmarnowaliśmy. 

– Ale… ale… nie powinniśmy… trenować? Obmyślać plan?

Ren wzdycha i wraca do łóżka, siada na krawędzi i obserwuję jak mnę materiał w dłoniach. 

– Plan na co? Na razie doszliśmy do względnego spokoju, Tati. Mira nie żyje, nie mamy już kogo szukać. Czarownice zobowiązały się nas nie atakować. Nawet Marceline i ta druga czarownica zdecydowały się zgodzić na nasze warunki. Został tylko Rogan, którego dalej musimy trzymać w piwnicach. 

– Tak. To już trzy tygodnie. 

– I nie wiadomo, ile jeszcze potrwa jego delirium. Coś w nim siedzi… coś zakorzenionego bardzo głęboko. W pewnym momencie po prostu puszczają mu nerwy i zamienia się w bestię. Nie wiem, czy chodzi o krew, którą mu podawano, czy może jakieś zaklęcie Miry. Ciężko będzie nam się dowiedzieć, jeśli Maven nie zgodzi się z nami współpracować. I co? Będziemy siedzieć i czekać na jej ruch? June z nią negocjuje. Jaki więc plan chcesz obmyślać, skarbie? Zrobiłaś już naprawdę wiele. – Pochyla się w moim kierunku i całuje mnie w skroń. – A teraz pora odpuścić i cieszyć się tym, że możemy być razem. 

Blizna na moim biodrze zaczyna pulsować z podniecenia i poczucia bezpieczeństwa. 

– Okej. Masz rację, ale moglibyśmy trenować. Samoobrony nigdy za wiele. 

– Jestes cholernie waleczna i odważna, kotku, ale treningi to nie wszystko. 

– Ja je lubię.

– A ja chciałbym cię rozpieszczać. 

Uśmiecham się nieśmiało i rumienię. 

– Mi naprawdę nie trzeba żadnych kolacji i sukienek.

– Nie trzeba, ale jednak za każdym razem, gdy coś ode mnie dostajesz, twoje serce przyspiesza i dźwięczy w moich uszach jak najpiękniejsza melodia. – Muska moją pierś. – I wtedy czujesz się szczęśliwa. Nie chcesz tego przed sobą przyznać, lecz tak właśnie jest. Mogę cię uszczęśliwiać. Uwielbiam to robić. 

Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)Kde žijí příběhy. Začni objevovat