Trzydzieści siedem

710 112 61
                                    

Wiecie, co robić, jeśli chcecie dzisiaj następny 🌞

___________________

Spędzamy noc spleceni w uścisku niczym jedność. Chociaż momentami bywa niewygodnie, bo Ren jest ode mnie dwa razy cięższy, a na dodatek jestem osłabiona, nie oddałabym tego za nic na świecie. 

Rano schodzę po coś do jedzenia i chwilę rozmawiam z Beth. Przerywa mi trzaśnięcie drzwiami i czuję na sobie czyjś wzrok. Beth robi krok w bok, jakby usuwała się w cień.

Talerz z kanapkami niemal wypada mi z rąk. 

– June. 

Siostra ma kamienny wyraz twarzy. 

– Tati. 

I chociaż jest chyba wściekła, rozczarowana i zmęczona jak diabli, rzucamy się na siebie w jednym momencie i przytulamy tak mocno, jak nigdy dotąd. Wsuwa dłoń w moje włosy i zaciska je w pięść. Czuję jaka jest gorąca niczym ogień, rozgrzewa mnie, ale jeszcze nie parzy. Oddycha głęboko i szybko. 

Gdy się rozdzielamy, jesteśmy już same w kuchni. June całuje mnie w policzek i przesuwa dłońmi po mojej twarzy. 

– Zabiję cię – oznajmia. – Zabiję cię, że nie powiedziałaś mi przez lata. Że nie pozwoliłaś sobie pomóc i okłamywałaś mnie. Mogłabyś okłamać każdego, Tati, ale mnie? 

– Bałam się – wyznaję od razu gwałtownie. – Nie chcę, by ktokolwiek uważał mnie za ofiarę. Wiesz to. 

– To popieprzone. Pomogłabym ci. 

– Nie pomogłabyś, bo inny scenariusz nie wchodzi w grę. Jestem tylko Tatianą Branham i nie ma szans, bym postąpiła inaczej. To właśnie ja. Krzywda się mnie trzyma. Przynoszę pecha. 

– Ja jestem twoim pechem, Tati, bo naprawdę zaraz cię uduszę. 

– Ale ja naprawdę… 

– Chociaż raz przestań, kurwa, uciekać! – krzyczy na mnie June. – Przestań! Przestań widzieć tylko czubek własnego nosa, przestań być ignorantką! Ja byłam przy tobie zawsze, odkąd pojawiłaś się w moim życiu. Nie zgadzałyśmy się, ale mimo to byłyśmy w stanie się dogadać! Spędzałyśmy noce w jednym pokoju! Znałaś moje sekrety! Wspierałaś mnie i zawsze próbowałaś udawać, że jesteś wszechwiedząca i wiesz, co robić! Nigdy tak naprawdę nie pozwoliłaś mi przemówić do rozsądku i być starszą siostrą, którą chciałabym być. – Przykłada czoło do mojego i zakłada mi kosmyk włosów za ucho. – Proszę, Tati. Mamy już tylko siebie. 

Wiem, że chodzi jej o prawdziwą rodzinę, z która spędziła życie. Ojca nie ma. Matka stoi po stronie Miry. June ma rację. Mamy tylko siebie. 

– Przepraszam – łkam po prostu. – Naprawdę przepraszam. Nie mogę obiecać, że nigdy więcej nie skłamię i nie powiem ci, że powinnam była postąpić inaczej, ale mogę cię przeprosić, że nie byłam w stanie ci odpowiednio zaufać. Ja… chyba… nie potrafię kochać. 

June przymyka oczy i przytula mnie po raz kolejny. 

– Potrafisz. Tylko inaczej. 

***

Zaniosłam kanapki Renowi, który wciąż spał, i postanowiłyśmy z June jeszcze porozmawiać na osobności, tym razem spokojniej. 

Siedzimy z siostrą w kuchni chyba dwie godziny. Temat po temacie, jakoś docieramy do punktu, w którym ona mniej więcej orientuje się w moim życiu, a ja przestaję się spinać z każdym swoim wspomnieniem. Nie muszę jej opowiadać zbyt wiele z tych mrocznych sekretów, bo Maven udostępniła jej wizję. Cieszę się zatem, że unikamy najbardziej niezręcznej części rozmowy. 

Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)Where stories live. Discover now