Dwadzieścia osiem

862 127 64
                                    

REN

Co dzieje się w Ramrock Springs, zostaje w Ramrock Springs.

Gdy usłyszałem powyższe zdanie w ustach kobiety, z którą rozmawiałem w barze, wyśmiałem ją. Bo co takiego może się stać? 

Ona wyjawiła mi wtedy, że to miejsce magiczne. Że zmiennokształtny i czarownica mieli miłość zakazaną, nie powinni być razem, a jednak chcieli zachować dla siebie miejsce pełne bezpieczeństwa, ciepła i spokoju. Wszystkie te trzy słowa sprawiły, że przed oczami wyobraźni pojawiła się jedna osoba: Tatiana Branham. 

I poczułem pierwszy dreszcz niepokoju. 

Nie wiem, w którym momencie naszej podróży coś się zmieniło. W gardle rośnie mi ogromna gula za każdym razem, gdy przypominam sobie, że jeszcze kilka tygodni temu naprawdę byłbym w stanie ją zranić. Nie wiem, czy fizycznie, ale werbalnie na pewno. Chciałbym ją związać i zatkać jej usta, żeby przestała mnie irytować. 

A teraz siedzę w wygodnym fotelu, opieram się o oparcie i obserwuję, jak ona krząta się po pokoju. Doznaję olśnienia: nie sądzę, bym irytował się wyłącznie jej postawą. 

Tak, zbyt dużo gada. Tak, wymądrza się i jest cholernie impulsywna. Nie słucha mnie. Kłóci się ze mną z premedytacją. Ale najbardziej irytujące w tym wszystkim zawsze było to, że… w jakiś sposób mnie to kręci. 

Że chcę tego przekomarzania, tych kłótni, jej sprawnych rączek, które czają się na moją szyję i moment, w którym mogłyby mnie udusić. Czasami nadal widzę, jak ode mnie stroni, jak bardzo chciałaby, żebym poniósł konsekwencje bycia synem Arcykapłana. Nie będę nawet próbował zaprzeczać, że jesteśmy rzeczywistymi wrogami. Powinniśmy trzymać przed sobą nóż w każdym momencie wspólnej drogi, żeby ta druga osoba mogła się na niego nadziać—choćby przypadkiem. 

A to wszystko legło w gruzach w pierwszej chwili, w której widziałem, że grozi jej niebezpieczeństwo, i nie byłem w stanie do tego dopuścić. Chroniłem ją za każdym razem, gdy widziałem, że ktoś może ją skrzywdzić. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktokolwiek poza mną jej dotyka. Jest złośliwa i wygadana, ale taka malutka… taka malutka. Ledwie sięga mi do klatki piersiowej, ma drobne kości, teraz po podróży wystają jej też żebra i kości biodrowe. Naturalnie zawsze była chudsza i drobniejsza niż wszyscy. Pamiętam ją też z czasów, gdy miała pięć czy dziesięć lat – jak mała czarna kaczuszka o nastroszonych piórkach, inna niż wszystkie, inna niż jej żółte siostry, dorastające w odpowiednim tempie. Teraz Tatiana to już młoda kobieta, ale choć być może jest odważniejsza niż wiele innych czarownic, wciąż nie ma ani grama przewagi fizycznej. Jej ciało jest elastyczne, delikatnie umięśnione przez liczne treningi. 

A i tak gdy stoi obok mnie, wystarczy jeden mój ruch… i jest po niej. 

A ja, zamiast wykorzystywać to przeciwko niej, swoją siłę pożytkuję na jej ochronę. 

Wmawiam sobie i wmawiam, że to przez jej rodzinę. Przez to, że jest siostrą June, że Veno i reszcie mojej braci też na niej zależy. Jest częścią naszego kręgu, a moje resztki moralności nie pozwalają zostawić jej na pastwę losu. 

Zmagam się z takimi myślami, kurwa, codziennie. Dzień w dzień patrzę na nią i nie pojmuję, dlaczego robię różne rzeczy. Na przykład dlaczego zabrałem ją do źródeł, do tego pięknego miejsca, dla jej wyjątkowego i spokojnego wieczoru. Jestem kompletnie zagubiony, wkurwiony niewiedzą, ale jednocześnie czuję delikatne ciepło w sercu, gdy słyszę jej cichy śmiech. 

– Zobaczmy, co tutaj mamy. 

Aktualnie Tatiana przeszukuje szafę naprzeciwko łóżka i wyciąga z niej ubrania należące do czarownicy, niegdyś zamieszkującej to miejsce.

Gdy mrok znika (Srebrna noc #3)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن