Rozdział 2

11.5K 966 27
                                    

- Niemożliwe, że nic nie mówił! - po raz kolejny wykrzyknął James - Zawsze mówi! To wszystko przez ciebie, zagadałeś Lunatyka i Evans, to nie słuchali! - trzepnął Syriusza w ramię, a ten tylko się zaśmiał.
- A co to ma do rzeczy?
- Właściwie - dodał Remus - Ja słuchałem, i wiem, że nic nie wspomniał na temat nauczyciela OPCM- u. Lily też twierdzi, że nie.
- Masz zdecydowanie zbyt dobre kontakty z Evans. Umówisz mnie z nią? - James nie był zazdrosny. Wśród huncwotów nikt nigdy nie był zazdrosny o drugiego, bo coś takiego jak odbicie kumplowi dziewczyny po prostu nie mogło się wydarzyć.
- Ale mówiłem ci, podejdź do niej norm...
- Tratata, na pewno. W ten sposób to na pewno mi się nie uda.
- A właśnie, Rogasiu, jak chcesz zdobyć tę amortencję? - zapytał Syriusz.
- Chyba u Zonka, nie wiem. Jak tam nie będzie, trzeba uważyć własnoręcznie.
- Raczej nie mamy na to czasu. Niedługo zbliża się pełnia.
- To tylko jedna noc w miesiącu, a czasu na uwiedzenie pięknej panienki Evans jest cały rok!
Wszyscy, nawet Remus, który stanowczo odmawiał aplikowania amortencji, ryknęli śmiechem. Kilku pierwszoroczniaków obejrzało się z zaniepokojeniem, ale reszta była już przyzwyczajona do wybuchów wesołości na środku pokoju wspólnego.
- Nie wrzeszcz tak, Potter! - krzyknęła Lily z pod kominka, bo wszyscy włącznie z nią słyszeli ostatnie zdanie.
- Dobrze, Evans! - odpowiedział równie głośno, a po chwili dodał - Umówisz się ze mną?!
Po odpowiedzi, którą tradycyjnie było 'nie', widzowie tego trwającego już trzy lata przedstawienia powrócili do swoich przerwanych zajęć, w czym huncwoci do rozmowy.
- Chyba jednak muszę mówić ciszej. Nie chcemy, żeby zaczęła pić z piersiówki.
- Na jej miejscu bym to zrobił, bo perspektywa umówienia się z tobą jakoś się jej nie uśmiecha - stwierdził Remus.
- Patrzy na ciebie jak na sklątkę tylnowybuchową, bracie - dodał Syriusz, a chwilę potem zauważył stojącą obok jego fotela nawet ładną brunetkę.
Poprawił swoją niedbała pozę na jeszcze bardziej rozwaloną i rzekł:
- Co tam, mała?
Szepnęła mu coś na ucho, a gdy się uśmiechnął, odeszli. James poprawił okulary.
- Uuu, Łapo.

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczWhere stories live. Discover now