Rozdział 15

7.3K 697 31
                                    

Jesień zaczęła się późno i skończyła wcześnie. Już pierwsze dni grudnia obsypane były mlecznobiałym śniegiem. Oczywiście stanowiło to idealny pretekst do zorganizowania wypadu do Hogsmeade.
Huncwoci postanowili, że tym razem idą bez dziewczyn, na co Syriusz pobiegł natychmiast odwołać swoje randki.
Większość uczniów kupowała prezenty na Gwiazdkę, choć była to gruba przesada. Naprawdę, mieli jeszcze miesiąc czasu! Trzeba im jednak oddać honor, bo nie wiedzieli, kiedy następnym razem będą mogli wyruszyć na zakupy. Oczywiście dzięki Mapie nasza czwórka nie miała tego problemu.
Usiedli Pod Trzema Miotłami i zamówili po kuflu kremowego piwa. Upiwszy łyk, Remus zapytał tajemniczo:
- Jesteście świadomi, jaki mamy miesiąc?
- Grudzień, a co?
- Mieliśmy wyciąć Smarkowi numer, a minęło już prawie pół roku szkolnego!
James zakrztusił się piwem.
- No tak, zupełnie zapomniałem!
Syriusz przejechał ręką po twarzy.
- A to się Wycierus ucieszył, tyle czasu...
- Przy odrobinie szczęścia uzna, że to była cisza przed burzą - pocieszył ich Remus - więc czas na Trzy Dni ze Smarkiem. Łapciu, notuj.

Trzy Dni ze Smarkiem
Dzień 1:
• 11:00, Lekcja Transmutacji

- Nie ma mowy, McGonagall nas zabije!
- Oj, trudno, dawno nie mieliśmy szlabanu, a to już niepokojące.

Tubka kleju wzmocnionego podstawową wersją Zaklęcia Trwałego Przylepca.
Krzesło Smarkerusa, szósty rząd, środkowa ławka.

- Będzie ciekawie - mruknął Peter.

Dzień 2:
• 7:00, Sowiarnia
Szkolna sowa, najlepiej czarna.

- Co jest złego w czarnych sowach?! - James założył ręce na piersi, stając w obronie swojego puchacza Cezara.
- Chodzi o to, że czarny jest kolorem, który najlepiej pasuje do Smarka.
- A glutowaty?
Wybuchnęli śmiechem.

Kawałek pergaminu i pióro
Wzór pisma Wycierusa

Dzień 3:
• 7:00, dormitoria Slytherinu

- Zaraz.., Jak się tam dostaniemy? Nie znamy hasła.
- Możemy poprosić Olivię.
Olivia była zaprzyjaźnioną Ślizgonką (tak, to dziwne) z szóstego roku. Bardzo pomocna przy gnębieniu Wycierusa.

Różdżka Smarka
Lipna różdżka od Zonka

James zatarł ręce, jakby przygotowywali bardzo niecny plan. W prawdzie tak właśnie było.
- Okej, to natychmiast idziemy do Zonka, żeby złożyć specjalne zamówienie na tę różdżkę.
- Przydałby się też klej - dodał Syriusz, jeszcze raz czytając plan.
- Glizdku, dopijaj piwo, mamy coś ważnego do załatwienia!

Sklep Zonka był miejscem tak często odwiedzanym przez huncwotów, że gdyby wprowadzono karty stałego klienta, mieliby już platynowe.
- Hej, Nick! Dzisiaj bierzemy Trwały Klej, ale jak tylko świśniemy wzór składam specjalne zamówienie na lipną różdżkę - James przywitał od progu znajomego kasjera, po czym trochę mniej głośnym tonem dodał - Położę ją za ladą w nocy, jak nie dziś, to jutro.
- Jasne. Robicie Dni ze Smarkiem? - sprzedawcy byli na bierząco ze wszystkimi większymi żartami huncwotów.

- O, tak!
°°°°°°°°°°
Domyślacie się, jakie kawały wytną huncwoci Snape'owi? :D
Użyczyłam Olivii mojego imienia, jak szaleć to szaleć ;)
olifgaxx

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczWhere stories live. Discover now