Rozdział 19

6.7K 712 13
                                    

Tym razem obyło się spokojnie, bez większych przygotowywań. W nocy James odebrał lipną różdżkę i podmienił ją na oryginał. Musiał przyznać, że robota była zrobiona perfekcyjnie - wyglądały tak samo z tą różnicą, że podróbka była minimalnie cięższa.
Rano przypatrywali się Snape'owi z uwagą i ulżyło im znacznie, bo nie dostrzegł zmiany.
- Co znowu knujecie? - Lily przyłapała ich na obserwowaniu ofiary.
- Uroczyście przysięgam, że coś niedobrego - Peter wyszczerzył do niej zęby, na co huncwoci zaczęli się histerycznie śmiać. Mimo, że nie rozumiała żartu, wywróciła oczami.
James wpatrywał się w nią już maniakalnie. Próbując oprzeć się o rękę wycelował łokciem w owsiankę. Zaśmiała się, ale natychmiast umilkła. Jak ona ślicznie się śmiała!
- Rogacz! Rogaczu! Potter, do cholery! - Syriusz potrząsał ramieniem Jamesa - Ogarnij się, teraz będą zaklęcia - pociągnął przyjaciela za ramię, podnosząc go z krzesła.
Odchodząc James jeszcze krzyczał:
- Do zobaczenia, kwiatuszku!
- Do reszty ci odbiło - mruknął Remus.
Stan nerwowego oczekiwania huncwotów udzielił się wszystkim czekającym przed salą siódmoklasistom. Czuli, że szykuje się coś niemałego ze strony chłopaków.
Profesor Flitwick wpuścił ich do środka z zaniepokojoną miną.

Nauczyciel już dawno dał sobie spokój z patronusami i przeszli do zaklęć niewerbalnych. Syriusz dla zabawy rzucał na wszystkich niewerbalne 'Expeliarmus', a czasem też 'Levicorpus' i natychmiast potem 'Liberacorpus' tak, że nie zdążyli się zorientować co się dzieje.
Przestał jednak, gdy Peter pokazał mu na Snape'a.
Ślizgon machał swoją różdżką i nic się nie działo. Z niedowierzaniem próbował dalej i dalej.
- Nie wychodzą ci zaklęcia niewerbalne, Smarku? - rzucił James. W klasie rozległy się śmiechy i cała uwaga uczniów została zwrócona na nieudolne próby czarowania.
Dopiero za dwudziestym razem różdżka zadziałała, choć nie w sposób, w jaki jej właściciel sobie życzył. W sali rozległ się ogłuszający huk, a z magicznego narzędzia zaczął wydobywać się śmierdzący dym, który opatulił całego Snape'a, a następnie ułożył się w napis:

Huncwoci wyrażają wielką nadzieję, że ostatnie trzy dni okazały się zabawne dla pana Smarkerusa

Od razu wybuchły śmiechy i pojedyncze chichoty.
Flitwick próbował wlepić im szlaban, ale tylko odjął punkty Gryffindorowi. Wyszli z klasy w glorii chwały.
Niemiły zapaszek towarzyszył Snape'owi jeszcze długi czas i nawet Marina McCoy omijała go szerokim łukiem.
Idąc korytarzem na lunch spotkali jakąś czwartoklasistkę z czterema kopertami w dłoni. Wręczyła im po jednej i szybko się ulotniła. Od razu po rozerwaniu koperty Syriusz jęknął:
- O, Merlinie, Slughorn robi przyjęcie...
Jak można się domyślić, James pobiegł szukać Lily.

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczWhere stories live. Discover now