Rozdział 35

6.1K 644 29
                                    

Huncwoci usiedli do śniadania z diabelskimi uśmiechami.
- O nie - Frank Longbottom pokręcił głową.
- O tak! - wyszczerzył się Syriusz.
- Dzisiaj grają Puchoni ze Ślizgonami, nie? - James skierował złośliwe spojrzenia w stronę szukającego Hufflepuffu, który popchnął go prosto na lecącego tłuczka w ostatnim meczu. Chciał odwdzięczyć mu się pięknym za nadobne, choć możliwe, że to szukający Slytherinu oberwie. Dziś Huncwoci zrealizują dwa wręcz wybitne kawały. Polał obficie dużą porcję naleśników syropem klonowym.
- Widzieliście dziś Panią Norris? - zapytał Peter Gryfonów siedzących z nimi przy stole.
- Na miłość boską, Glizdogonie! Miałeś nic nie mówić! - Remus dał mu lekko w żebra.
- Patrzcie! - wrzasnął jeden z drugoroczniaków.
W wejściu do Wielkiej Sali stała ukochana kotka Filcha. Sierść miała wściekłoczerwoną, tylko kilka pasków wdłuż grzbietów lśniło złotem. Woźny był wściekły.
- Kto... Jak... Kto śmiał... Moją kotkę... Cała czerwona... To wy diabły!
Huncwoci zwijali się ze śmiechu.
- Norris, daj głos! - krzyknął Remus. O dziwo, zwierzak zamiast zwykłego skrzeku nazywanego "miauczeniem" wydał z siebie ryk lwa.
- Nowa maskotka Gryffindoru - zaśmiał się Peter.
I śmiali się dalej, gdy Filch wlepiał im szlaban.
- O nie, żeby to tylko nie było mycie trofeów! - powiedział James teatralnym szeptem do Syriusza. Opracował pewien plan zakładający, że właśnie tam trafią.
I zgadnijcie, co Filch kazał im robić?
Niestety musieli odrabiać szlaban w czasie meczu, więc nie mogli obejrzeć efektów drugiego żartu, ale co tam. Punkt drugi - James zabiera swój kawałek blachy. No dobrze, swoją cudowną nagrodę za wybitne łapanie znicza, wspaniały Rogaczu. Ewentualnie trzecia opcja - bardzo chytrze duplikuje nagrodę, oryginał pakuje do kufra, a podróbkę chowa z powrotem.
Widzicie, Rogacz jest delikatnie przewrażliwiony na jej punkcie. A raczej ma kompletnego świra.
- Patrzcie! - wykrzyknął Peter, wyglądając przez jedno z licznych okien w Sali Trofeów. Jeśli odpowiednio przechyliłeś głowę, mogłeś zobaczyć stadion do quiddicha. Postacie były niewyraźne, ale dało się coś zobaczyć. Huncwoci podbiegli do szyby.
Szukający Slytherinu, Zabini, pędził na swojej miotle w kierunku złotego błysku, który, jak mu się zdawało, był zniczem.
Po sekundzie nawet chłopcy w zamku usłyszeli, jak głośno przeklina.
Piłeczka okazała się pomniejszonym tłuczkiem, który z rozpędu wybił Ślizgonowi palca.
Ups.
Huncwotom zbiegającym po schodach towarzyszyły wybuchy niekontrolowanego śmiechu.
- Potter! Black! Lupin! Pettigrew! Tym razem przesadziliście! - wściekła się McGonnagall.
- Już mamy szlaban, pani profesor - uśmiechnął się przymilnie Remus. Bardzo się zdziwił, gdy z uszu opiekunki Gryffindoru nie wyleciał dym jak z czajnika.
°°°°°°°°°°°°
Sorki, że tak późno, krótko i ogólnie słabo, ale mam załamanie nerwowe. Pocieszy ktoś biedną Olifgę, która obejrzała zwiastun "Severusa Snape'a and the Marauders" i zobaczyła jakichś brzydali zamiast swoich chłopców? :'(

olifgaxx

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz