Rozdział 45

5.9K 621 51
                                    

Rano Lily Evans wyszła na stację Hogsmeade spakowana na tydzień. Woda lała się z nieba strumieniami, co było dziwnym zjawiskiem jak na luty. Pogoda też była w żałobie.

James nie mógł się skupić na odbywającej się właśnie lekcji transmutacji. Bębnił palcami o blat i co chwilę nerwowo patrzył przez okno. Raziło go w oczy puste miejsce przy jednej z ławek, na której zwykle leżały starannie ułożone książki i kręcone końcówki ciemnorudych włosów.

- Panie Potter, czy mógłby pan choć raz zwrócić uwagę na to, co mówię? - profesor McGonnagall zwróciła mu uwagę, choć nie tak surowym tonem, jak zwykle.

Bardzo możliwe, że miała ludzkie uczucia. Okazało się, że kiedy szukała Lily, to właśnie z powodu jej taty. Huncwoci byli przerażeni, jak szybko nauczyciele dowidują się o niektórych sprawach.

Pokiwał głową w zamyśleniu. Profesor McGonnagall westchnęła i wróciła do przerwanego straszenia uczniów egzaminami.

James jeszcze raz spojrzał przez okno na zachmurzone niebo i spojrzał na zegarek.

Syriusz pstryknął mu palcami przad nosem.

- Halo, obudziłeś się już?

- Nie mogę przestać o niej myśleć - James przygryzł wargę.

- Paranoja? - zapytał Remus.

- Dlaczego jak ona cierpi, ja cierpię dwa razy bardziej? - jęknął Potter.

- Czyli paranoja - skwitował Syriusz - Wiem, co ci pomoże. Na opeceemie idziemy zabrać Filchowi Mapę.

- Zwiariowałeś? To się nie uda - pokręcił głową Remus.

- Oczywiście, że nie! - zaśmiał się.

- Panie Black, przeszkadzam panu? - zapytała profesor McGonnagall.

- Nie, spokojnie, pani profesor - wyszczerzył zęby - Proszę kontynuować.

- Panie Black, pierwsze ostrzeżenie.

- Okej - uśmiechnął się uwodzicielsko.

Peter spojrzał na niego zdumiony.

- Zarywasz do Minerwy? - James uniósł brew.

Remus uderzył głową w ławkę.

- Zamknij się. Próbowałem po prostu uniknąć szlabanu, jasne? - Syriusz założył ręce na piersi.

- Jak słońce, kochanieńki.

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczWhere stories live. Discover now