Rozdział 14

7K 705 27
                                    

Obudził się, czując ostry ból w czaszce. Otworzył jedno oko, a natychmiast potem drugie.
- Umarłem?
Remus miał zmarwioną minę. Podał mu okulary.
Gdy jego wzrok się wyostrzył, dostrzegł również resztę huncwotów.
- Oberwałeś tłuczkiem i spadłeś z miotły. Pęknięta czaszka, złamana ręka, kilka siniaków i zadrapań. Przeżyjesz - Syriusz wydawał się być lekko rozbawiony.
- A... a co... ze zniczem?
- Nadal go trzymasz, Rogasiu.
Rzeczywiście, gdy się podniósł, co wywołało kolejną falę bólu, zobaczył małą piłeczkę trzepoczącą skrzydełkami w jego zaciśniętej pięści.
- Chcieli ci go zabrać, ale nie puszczałeś.
Chłopakowi jeszcze bardziej poprawił się humor, o ile to możliwe, gdy zobaczył przeogromny stos słodyczy i prezentów piętrzący się na szafce i podłodze. Większość z nich to były kartki z życzeniami powrotu do zdrowia i wyznaniami miłości od dziewczyn, których w życu nie widział na oczy. Uśmiech automatycznie pojawił się na jego twarzy, gdy zobaczył, że pudełko jego ulubionych kociołkowych piegusków jest od Lily Evans. Chwycił też ogromną paczkę zawiniętą w brązowy papier. Najpierw otworzył dołączoną kopertę.

Kochany Jamesie,
Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się o Ciebie martwimy! Odchodzimy od zmysłów, odkąd dostaliśmy z Hogwartu powiadomienie o twoim wypadku.
Profesor Dumbledore wspomniał też o fantastycznej akcji w meczu. Ojciec był z Ciebie tak dumny, że biorąc pod uwagę to, co stało się z Twoją miotłą, chcieliśmy sprawić Ci prezent. Napisz szybko, gdy tylko będziesz miał siłę.
Kochamy Cię,
Mama i Tata

- Zaraz... Co się stało z moją miotłą?
- Wpadła do Zakazanego Lasu - wypalił Peter.
James był trochę przygnębiony, ale wiedział, że ów prezent ma wynagrodzić mu tę stratę. Rozerwał papier i wdał z siebie głośne "Łał".
W jego rękach spoczywała piękna miotła o lśniącej rączce i mocnych podporach na nogi. Nowy Nimbus 1001. Remus powiedział, że mieli w planach sprowadzić ją do salonów miotlarskich dopiero w 1978, więc został kupiony przedpremierowo.
Pani Pomfrey wparowała do skszydła szpitalnego rugając chłopców, że nie zawołali jej od razu, gdy James się obudził.
- A tak właściwie ile tu siedzę?
- Spałeś trzy tygodnie - zaśmiał się Syriusz.
- O Merlinie! Drugi mecz w sezonie już był?
- Taa, parę dni temu. Slytherin, Ravenclaw. Ślizgoni wygrali sto osiemdziesiąt do czterdziestu.
- Mam nadzieję, że niedługo pozwolą mi grać. Najchętniej już teraz wypróbowałbym Nimbusa.
- Co to, to nie! - wyraziła swoją dezaprobatę pani Pomfey.

Następne dni spędził śpiąc, rozmawiając z huncwotami lub przeglądając otrzymane paczki.
Naskrobał też list do rodziców z podziękowaniami za prezent i zapewnieniami, że wszystko gra.
Łącznie w skrzydle szpitalnym był przez miesiąc, bez przerwy. Bardzo się zdenerwował, gdy pani Pomfrey nie pozwoliła mu uczestniczyć w meczu. Na zastępstwo dali jakiegoś piątoklasistę, co zaskutkowało katastrofalną porażką w meczu Gryffindor - Ravenclaw.
Cały ten wypadek miał jedną dobrą stronę - nie musiał odrabiać transmutacji.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Wiem, Nimbus 1001 nie robi większego wrażenia, ale to w końcu było trochę dawno. Naprawdę wyprodukowali wtedy miotłę, a przynajmniej tak podaje 'Quiddditch przez wieki'!
olifgaxx

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczWhere stories live. Discover now