Rozdział 19

4.2K 226 5
                                    

***Hermiona***

- Możemy porozmawiać w cztery oczy?- spytał Draco i od tego wszystko się zaczęło...

- Ja... Jasne...- wydukałam.

Draco złapał mnie za rękę i pociągnął nie wiadomo gdzie. Było ciemno. Jedynie jego stalowe tęczówki świeciły niczym księżyc.

- Hermiona... Ja tak dłużej nie mogę... Co prawda... Dopiero uświadomiłem sobie... Ojciec miał rację... Już wiem o czym mówił... Teraz już wiem... Jesteś moja Hermiono...- przemówił swoim aksamitnym, pięknym głosem.

Szeptał wprost do mojego ucha. Te słowa poruszyły mnie. Poleciały mi łzy. Dobrze, że było ciemno, bo na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.

Wtedy... Poczułam na moich wargach jego usta... Były miękkie, cudowne... Całowaliśmy się powoli, ale z pożądaniem, tęsknotą... To było niesamowite... Pocałunek był znacznie piękniejszy niz kiedy został wymuszony przez grę. Zrozumiałam, że on jest tym jedynym... Tę pustkę próbowałam wypełnić książkami, ale wciąż mi czegoś brakowało. To... To była miłość... To uczucie było nie do opisania... Nie da się tego wyobrazić, ani przeczytać... To było po prostu cudowne...

Całowaliśmy się już długo... Zrobiłam Draco malinkę... Ale kto by się tym przejmował..? W takim momencie się nie myśli o problemach... Coś jednak musiało przerwać tę piękną chwilę.

Usłyszęliśmi głośny łomot. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Od razu pobiegliśmy sprawdzić co to było, ale nie mogliśmy nic zobaczyć, bo Ślizgoni zagradzali drogę. Stawali na palcach i wychylali się. Wszyscy chcieli popatrzeć. Ale na co?!?!

- Z drogi! Z drogi!- krzyczał Draco i przepychał się w kierunku, gdzie wszyscy patrzyli.

Był ogromny tłum, ale mimo to trudno nie zauważyć złowrogą twarz Pansy. Odwróciła się i znikła z mojego pola widzenia.

Smok nagle przystanął. Nie zauważyłam tego, bo byłam zajęta szukaniem wzrokiem Pansy. Wpadłam na niego a on nawet nie drgnął. Wychylałam się jak pozostali, bo Draco stał przede mną i ani nie myślał się przesunąć. Przeszłam obok, co było trudne, ale z pewnością łatwiejsze niż przesunięcie muskularnego faceta. Poprawiłam sukienkę, aż ujrzałam TO. Stanęłam jak wryta, ale szybko się ocknęłam. Musiałam działać... Ale jak?! Jeżeli Blaise nie dał sobie rady, to ja tym bardziej... Ale...

- Draco!! Pomóż Blaise'owi je rozdzielić!! No na co czekasz?!

Rzucił się do dziewczyn. Powiedział coś Diabłowi i zaczęli działać. Po jakimś czasie udało się opanować sytuację i uspokoić imprezowiczów. Teraz wszyscy bawili się dalej, ale dla nas był to koniec zabawy.

Poszliśmy do dormitorium prefektów i usiedliśmy na kanapie: ja, Blaise, Draco i Ginny. Ruda była wstrząśnięta.

Postanowiłam najpierw uspokoić ją (i przy okazji mnie):

- W porządku? Nic ci nie jest? Coś ci zrobiła?

- W porządku... Tylko kilka zadrapań...- wyszeptała Wiewióra.

Teraz przystąpiłam do działania.

- Jak to się stało?- może za szybko zadałam to pytanie, ale nie rozumiałam co takiego mogło wywołać taką sytuację.

- Tańczyłam z Blaise'm i przypadkiem nadepnęłam Greengras na stopę. Wkurzyła się i zaczęła mnie wyzywać... Najpierw od niezdar... Później jeszcze inne rzeczy mówiła - poleciały jej łzy - i nawet sama nie wiem, kiedy zaczęłyśmy się wykłócać na głos i można by powiedzieć prawie bić...

Rozpłakała się na dobre. Coś mi się jednak nie zgadzało... Ruda zawsze myśli dwa razy zanim coś zrobi lub powie.

- Ginny... Wiem, że coś jeszcze jest na rzeczy... Zawsze działasz rozsądnie odkąd zerwałaś z Harry'm. Co się takiego stało? Mi przecież możesz powiedzieć...- wyszeptałałam tak, żeby tylko ona mogła mnie usłyszeć.

- Ona... Ona powiedziała, że... Że nie zasługuję na Blaise'a i... I że słyszała, jak... Jak Blaise mówił, że chce mnie tylko przelecieć...- również szeptała.

- Pogadaj z nim...- powiedziałam niby cicho, ale mam nadzieję, że Blaise i Draco też to słyszeli. Dla upewnienia:

- Draco... Zostawmy ich samych...- Smok skinął głową, podniósł się z kanapy i ruszył stronę wyjścia a ja za nim.

Uznaliśmy, że bezsensu stać przed drzwiami, no a przecież nie chcemy podsłuchiwać tej prywatnej rozmowy. Ponieważ u Ślizgonów nadal była impreza, udaliśmy się do pokoju wspólnego Gryfonów. Zanim weszliśmy sprawdziłam czy nikogo nie ma. Mieliśmy szczęście.

- Muszę ci coś powiedzieć...- rzekł Draco i spuścił wzrok. Nie mówił dalej.Weszcie na mnie spojrzał, ale głowę pozostawił spuszczoną. Spojrzał na mnie z ukosa i westchnął.

- Wybacz, że ci wcześniej nie powiedziałem... Myślałem o tym dużo... Chodzi o to, że słyszałem jak McGonagall rozmawiała i... Ona chyba ma rację...

Otworzyłam szeroko oczy. Nie dosyć, że poprawnie nazwał Dyrektorkę to na dodatek przyznał jej rację...

- Ona... Chyba postąpiła słusznie... Dla ciebie lepiej, ale dla mnie gorzej... uznałem, że dobrze by było, żebyś wiedziała... Na pewno będziesz wiedziała jak zachować się w tej sytuacji...

Teraz patrzył na mnie. Tak to omijał mnie wzrokiem, ale teraz nawet nie mrugał. Nadal milczałam.

- Opowiem ci od początku. Przechodziłem korytarzem...

CDN

Wybaczcie, że chciałam zawiesić. To jest coś w stylu samobójstwa!!! I przepraszam, że tak rzadko pojawiają się rozdziały. Obiecuję, że się poprawię. Jak mam wam to wynagrodzić?
Pozdrawiam!!!!

PS Coś mi się zjebało

Dramione - Nić PorozumieniaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora