24. Żegnaj szkoło, witaj domku!

4K 333 80
                                    

***Hermiona***

 Obudził mnie mój mugolski budzik. Zwlekłam się z łóżka i sięgnęłam po plan lekcji.

1.Śniadanie w Wielkiej Sali

2.Starożytne Runy

3.Zielarstwo

4.Przerwa

5.Numerologia

6.Lunch (Wielka Sala) podczas przerwy

7.Wróżbiarstwo

8.Czas wolny

9.Obiad w Wielkiej Sali 

Brzmi nieźle. W sumie różdżka nie będzie mi zbytnio potrzebna.

Ubrałam się i zarzuciłam szatę. Bez zbędnych formalności nie czekając na Draco'na poszłam na śniadanie. Znów stanęłam przed wyborem gdzie usiąść. Widząc, że Ginny trzyma dla mnie miejsce z przy stole Gryfonów z dala od tych jebanych kretynów, postanowiłam tam pójść.

 Przyszła poczta. Niespodziewanie również sowa dostarczyła coś do mnie. Należała do Harry'ego. Pamiętam, że kupował nową. Wzięłam do ręki mały, nieschludny kawałek pergaminu. Od razu rozpoznałam koślawe pismo Ron'a. Treść liściku, o ile można to tak nazwać, głosiła: Ostrzegam cię!

 Nie przestraszyłam się, wręcz przeciwnie. Zaczęłam się śmiać, za co moi znajomi uznali mnie za wariatkę. Spojrzałam na Ron'a. Patrzył na mnie nienawistnym spojrzeniem, co wywołało kolejny atak śmiechu z mojej strony. Teraz również nauczyciele patrzyli na mnie z niepokojem. Uniosłam kartkę wysoko w górę tak, żeby rudzielec to widział i podarłam pergamin na strzępy. Następnie ułożyłam je na płaskiej dłoni i dmuchnęłam. Po całym pomieszczeniu zaczęły fruwać małe karteczki. Teraz Ron był czerwony ze złości. Wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć. Uśmiechnęłam się złośliwie i zjadłam trochę puddingu.

 Starożytne runy. No normalnie jestem taaaaka uradowana... Od 4 klasy nienawidziłam tych zajęć. Trzeba było przetrwać. Chociaż... Niekoniecznie...

 W tym roku wyjątkowo dużo lekcji mieliśmy ze Ślizgonami. Większość. Również starożytne runy.

 Ujrzałam czuprynę Draco. Rozmawiał z chłopakami z drużyny i obmyślał nową strategię na Puchonów. Zakradłam się od tyłu i pociągnęłam Draco'na do schowka na miotły. Zakryłam mu oczywiście usta, żeby czasem nie zaczął krzyczeć.

-Draco to ja...- zabrałam swoją rękę.

- Nie za ciasny dla nas ten schowek..? Lepiej w wygodnym łóżku, nie sądzisz..?

 Nic nie widziałam, ale wręcz wyczułam jego typowy uśmiech.

- Mam dla ciebie inną propozycję...- wyszeptałam, ale z nieokreślonych przyczyn zabrzmiało to zmysłowo i cóż...

- Mrrr...- musiałam się opanować.

- Urywamy się z lekcji?- spytałam wprost.

- Aż tak ci się pali..? Jest jeszcze całą noc przed nami...- mówił łobuzersko Draco.

- Oj Draco... Serio pytam. Idziesz czy tchórzysz?

- No idę, ale co będziemy robić?- czułam jego oddech na policzku.

- Nie wiem... Możemy pójść na spacer po błoniach, bo w szkole nas nakryją... Albo do Hagrida... Dawno u niego nie byłam...- muszę go zdecydowanie odwiedzić.

- Możemy po prostu pójść do naszego dormitorium. Nikt się nie kapnie.

- Ok. To co? Idziemy?- i już miałam cisnąć klamkę, gdy nagle potknęłam się na Draco'na, który zaskoczony sytuacją przewrócił się na drzwi. Otworzyły się a my wypadliśmy z hukiem ze schowka. Wylądowaliśmy na podłodze w dość niezręcznej sytuacji... Leżę na moim chłopaku, który ma rozpiętą koszulę (szata została na klamce, o którą się zaczepił) a naszym poczynaniom przyglądała się cała szkoła. Podniosłam się pospiesznie i obciągnęłam moją lekko podwiniętą szatę. Na mojej twarzy pojawił się bardzo wyrazisty rumieniec. Draco wstał, rozejrzał się i krzyknął:

Dramione - Nić PorozumieniaWhere stories live. Discover now