21. Dreszcz strachu

4K 232 29
                                    

***Hermiona***

Ocknęłam się na dźwięk deszczu. Nadal byłam w tym brudnym worku. Ktoś mnie ciągnął.

Teraz mogłam już oddychać. W worku powstała dziura. Miałam usta zaklejone taśmą. Wcześniej chyba użyto zaklęcia zagłuszającego, ale teraz nie ma kontaktu wzrokowego.

Zaczęłam się rozpychać i piszczeć mimo taśmy. Przestano mnie ciągnąć.

Worek otworzyła... Pansy!!! Odkleiła taśmę. Byliśmy w zakazanym lesie. Było ciemno, mokro i przerażająco. Ale ja się nie bałam. Nie wiem czemu. Normalny człowiek zszedłby na zawał.

- Odklejam ci taśmę, bo i tak cię nikt nie usłyszy. Jesteśmy bardzo głęboko w Zakazanym Lesie. Chciałabym z tobą pogadać... A raczej oznajmić ci coś. Nie traktuj tego jako groźbę i nie leć z tym od razu do waszej "cudowniej" McCnotki. Jeżeli jeszcze raz, zbliżysz się do mojego Smoka to pożałujesz! Zrozumiano?

Nie odpowiedziałam. Szukałam dyskretnie w bucie mojej różdżki. Było to trudne, gdyż ręce miałam związane.

- Pytam się, czy zrozumiano?!- wydarła się Pansy.

Znowu nie odpowiedziałam. Nie mam różdżki!! Może mi zabrała?

- Gdzie jest moja różdżka?!

- Och... Pilna Granger coś zgubiła?- powiedziała z udawaną smutną minę i z torebki wyjęła moją różdżkę.

- Oddawaj!!- teraz byłam na skraju nerwowym.

- A co z tego będę miała?- spytała obracając przedmiotem w dłoniach.

- Hm... Niech pomyślę... Wolisz crucio czy avadę..?- zrobiłam zastanawiającą minę.

- Nie, to nie...- wyszeptała i już chciała nią rzucić, ale usłyszałyśmy kroki. Najpierw ciche, stłumione w oddali lasu. I coraz szybsze, wyraźniejsze.

Pansy zakleiła moje usta z powrotem czarną taśmą, wrzuciła mnie do jakiejś dużej, głębokiej dziury i zwiała z moją różdżką.

Krzyczałam na tyle, na ile pozwalała mi to taśma. Kroki były coraz głośniejsze. A co jeśli to jakieś niebezpieczne zwierze? Albo morderca? Gwałciciel? Może wszystko na raz? Od razu się uciszyłam.

Dopiero teraz przeszedł mnie dreszcz strachu. Moje serce zaczęło mocniej bić, jakby chciało wyskoczyć ze mnie. Dostałam kataru i kaszlu. Włosy miałam mokre, roztrzepane i brudne od błota. Noga mnie okropnie bolała. Wszystko mnie szczypało i piekło. Miałam poobdzierane ręce. Krwawiły. No po prostu żyć, nie umierać.

Ujrzałam światełko. Niebieskie.

- Hermiona!! Łap linę!!- krzyknął dobrze mi znajomy głos. Przepiękny głos. Moje wybawienie.

Złapałam spuszczony sznur, ale nie miałam dość siły, żeby się podciągnąć.

- Nie dam rady się podciągnąć!- krzyknęłam do Smoka.

- W takim razie... Mogę użyć na tobie zaklęcia lewitującego..?- spytał niepewnie.

- Ostatecznie... A czemu pytasz?- ciekawość zwyciężyła.

- No... Powiedziałaś kiedyś, że nie jesteś rzeczą, żeby cię lewitować...

- Pamiętasz to?! W ogóle...- nie dokończyłam, bo zaczęłam unosić się ku górze.

- Pamiętam wszystkie słowa, jakie kiedykolwiek wypłynęły z twoich ust...- powiedział rozmarzonym głosem amora. Deszcz zmoczył jego koszulę, która przylegała do jego umięśnionego ciała. Wyglądał, jak młody, grecki bóg...

Zanim się obejrzałam, byłam obok Draco'na. Wyrwałam się z rozmarzeń.

- Wiesz którędy iść?- spytałam.

- Tak. W tamtą stronę- wskazał palcem w nieokreślonym kierunku. Wszystkie drzewa były takie same. Muszę go spytać skąd wiedział gdzie iść, ale jeszcze ciekawsza byłam, skąd wiedział, że mam kłopoty i gdzie jestem. To było więcej niż dziwne...

Ruszyliśmy w stronę wskazaną przez Smoka. Utykałam. Bez słowa wyjaśnienia lub uprzedzenia, Draco wziął mnie na ręce. Ja również przemilczałam sprawę.

Dotarliśmy do wrót Hogwartu. Były zamknięte. Spodziewaliśmy się tego, więc weszliśmy nowo odkrytym tajnym wejściem. W środku na zakręcie zderzyliśmy się z... Ginny i Blaise'm! Na szczęście się nie kłócili. I gdyby tego było mało... Trzymali się z ręce.

- Byliście na zewnątrz w taką pogodę?!- zdziwiła się Ginny widząc, że jesteśmy mokrzy.

- No cóż...- chciałam się jakoś wytłumaczyć, ale nic nie przyszło mi do głowy.

- Co się stało?!- krzyknął Blaise, gdy zobaczył moją ranną nogę.

- Ciiicho... Później wam wytłumaczymy... Najpierw trzeba zanieść Hermionę do Skrzydła Szpi...- mówił Draco.

- Co?! Nie!! Jeśli już to dopiero jutro!!- krzyknęłam stłumionym głosem.

- Dobrze to ujęłaś... "Dopiero".

- Dracusiu...- zamrugałam zalotnie.

- No... No dobrze... Tobie nie można odmówić- westchnął i pocałował mnie w czoło.

Rozstaliśmy się z Ginny i Blaise'm i ruszyliśmy do naszego dormitorium.

Gdy tylko przekroczyliśmy próg...

- Draco...

- Hmm..?

- Mogę spać z tobą?

- A w jakim sensie?- poruszył brwiami.

- To nie pora na żarty...

- Masz rację... Jasne, że możesz. Pomóc ci w wykąpaniu się?

- Miało nie być żartów...

- To tylko propozycja...

Wykąpaliśmy się (oddzielnie!) i kuśtykając powędrowałam do sypialni Draco'na. Było tu trochę mrocznie, ale nie aż tak, jak w Zakazanym Lesie.

Położyliśmy się a on mnie objął.

- Draco..?- nie odpowiedział. Szturchnęłam go, ale nawet nie drgnął. Chyba już spał.

Zastanawiałam się nad sytuacją, która miała niedawno miejsce. Nie bałam się Pansy. Co prawda, jeśli miała czelność mnie porwać na dodatek do zakazanego lasu, grozić mi i ukraść mi różdżkę, to była zdolna do wszystkiego. Mimo to, czuję się bezpiecznie. Mam Draco'na...

Nawet nie wiem kiedy również mnie znużył sen...

Niedługo pojawią się nowe postacie. Ten kto chce zakreować postacie niech napisze w komie i pogadamy na pv. Postacie mogą również zostać stworzone na podstawie waszego wyglądu lub/i charakteru.

Pozdro!!

PS Należą mi się wielkie dzięki, bo dzisiejszego rozdziału miało nie być XD

Dramione - Nić PorozumieniaWhere stories live. Discover now