Rozdział 3

21.1K 830 93
                                    

Po pół godziny była już u mnie Ana, moja najlepsza przyjaciółka. Piwne oczy, które podkreślała tuszem i eyelinerem oraz ognisto rude włosy kontrastowały z bladą cerą. Dziewczyna jest grzeczną i poukładaną osobą, ale to tylko przy obcych, wśród swoich zachowuje się jak istny diabełek. Znałyśmy się już od przedszkola, ale zaprzyjaźniłyśmy się dopiero 2 lata temu na wyścigach, połączyły nas wspólne pasje, miłość do boksu i motorów. Od tamtego czasu jesteśmy prawie nierozłączne.

- No to opowiadaj. - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.

Powiedziałam jej wszystko, zaczynając od wczorajszej awantury, wyjazdu na grzyby, spotkaniu Simona, a na końcu powiedziałam o tym co się zdarzyło przed jego domem, a później w środku.

- O ja pierdole. Ja to bym od razu po zobaczeniu broni zwiała. - oznajmiła, gdy zakończyłam swoją opowieść. - Ale z tym domem to udało mu się Ciebie nabrać. - zaśmiała się - Ciekawe czemu to zrobił.

- Oznajmił, że chciał się pogapić, jak wypinam dupę przechodząc przez płot. - gdy tylko to powiedziałam obie zaczęłyśmy się śmiać

- Typowy facet.

- A propos typowych facetów, miałaś jakiś kontakt z Joshem? - zapytałam

Josh to nasz przyjaciel. Ja z chłopakiem przyjaźnie się od początku podstawówki. Gdy zaprzyjaźniłam się z Aną, poznałam ją z chłopakiem i od tamtego czasu kumplujemy się w trójkę. Jest on bardzo przystojnym blondynem o niebieskich, jak niebo oczach. Gdyby nie to, że jest homoseksualny byłby idealnym chłopakiem dla mnie. Tak jak ja i Ana jego miłością są walki bokserskie i wyścigi.

- Ta, pewnie...- ironizowała- Ostatni raz z nim rozmawiałam 3 tygodnie temu.

- Nie no ja z nim pisałam w zeszłym tygodniu.

- Jak tylko go spotkam skopie mu dupę, a ty mi w tym pomożesz. Ale zmieńmy temat, nie wierzę jak twoja matka mogła takie coś odwalić.

- A ja wierzę. Dobrze wiesz jaka ona jest... Teraz pewnie wyśle mi jakieś ciuchy z Mediolanu, żeby było jaka ona jest kochana.

- Też racja. To co kiedy spodziewasz się kuriera? - zapytała z figlarnym uśmiechem

- Zapewne będzie jutro. Obejrzyjmy coś.

- "Szybcy i wściekli"?

- Maraton? - zaproponowałam, a ona tylko pokiwała głową. - To chodź. Jedziemy kupić coś słodkiego i robimy wieczór filmowy.

20 minut później łaziłyśmy już po sklepie. Wrzucałyśmy każde słodkości, które znalazłyśmy na regałach, dobrałyśmy do tego kilkanaście paczek chipsów, 2 zgrzewki piwa smakowego, butelkę wódki i pepsi. Z kupieniem alkoholu nie było problemy, bo szef sklepu był kuzynem rudej. Zapłaciłam, weszłyśmy do mojego auta i ruszyłyśmy do domu.

Po kilkunastu minutach oglądałyśmy już pierwszą część zajadając się smakołykami.

Seans skończyłyśmy koło 7 rano, więc poszłyśmy na górę. Nie miałam już siły się przebierać więc tylko rozebrałam się do bielizny i wskoczyłam do łóżka.

***

Kto do cholery dzwoni tym dzwonkiem?! Postanowiłam to ignorować, ale nie kurwa ten idiota nie wie, że jak ktoś nie otwiera to ma spieprzać. Spojrzałam na zegarek 11:30, nie no zajebiście spałam ledwo cztery i pół godziny. Wkurwiona zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.

- Czy Ciebie człowieku pojebało?! - warknęłam- Ludzie śpią, a ty ich kurwa budzisz tym jebanym dzwonkiem.

Przede mną stał kurier z paczką w dłoni.

- Prze... przepraszam. - wyjąkał. Co on kurwa języka w gębie zapomniał?!

Nie dość, że mnie obudził to jeszcze gapi się na moje cycki... kurwa! Jaka ze mnie idiotka! Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że stoję przed nim w samej koronkowej bieliźnie, na ale jego wina, nie musiał się tak dobijać.

- Nie uważasz, że mam na sobie za mało rzeczy, żeby mnie jeszcze rozbierać wzrokiem? - zapytałam, a chłopak się zarumienił.

Teraz mu się dopiero przyjrzałam. Był on mniej więcej w moim wieku, blond włosy ułożył w artystyczny nieład, a rumieńce pasowały mu do zielonych oczu. Był naprawdę słodki.

- Ymm... Tak... znaczy nie....- jąkał się, a ja zaczęłam się śmiać

- Dobra, nie ważne. O co chodzi? - po minie kuriera mogę stwierdzić, że był wdzięczny za zmianę tematu.

- Pani Maya Marks? - zapytał, a ja kiwnęłam głową. - Mam dla pani paczkę. Proszę tu podpisać... Dziękuje zaraz przyprowadzę motocykl.

- Okey. Chwilą, że co przyprowadzisz?!

- No... Ymm. Motocykl. Czerwoną Hondę CBR300R.- powiedział zdziwiony chłopak, więc tylko pokiwałam głową.

10 minut później chłopak odjechał, wcześniej zapisując mi swój numer na kartonie, który był dodatkiem do nowego pojazdu. Weszłam do domu, bo pomyślałam, że może paczka mi coś wyjaśni.

Położyłam ją na blacie i postanowiłam najpierw się ubrać, weszłam do mojego pokoju, nie musiałam się martwić o hałas, bo Ana ma u mnie w domu swój pokój. Jest tu tak często, a my mamy tyle wolnych pokoi, że nie ma z tym problemu. Wzięłam potrzebne rzeczy, poszłam wziąć szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. Trochę mi to zajęło, bo dochodziła już 13. Podeszłam do blatu i otworzyłam paczkę. Na samym wierzchu leżał list, rozrywając kopertę zerknęłam na podpis.

Kochana Mayu!
Przepraszam, że nie zdążyliśmy się z tobą pożegnać, ale wiesz, jak wygląda nasza praca. Przepraszam także za to, że sprawiliśmy ci problem z powrotem do domu. Widzimy się za dwa miesiące.
Rodzice

Odłożyłam list i spojrzałam do pudełka, był tam kask, kombinezon, papiery od motoru, kluczyki i kilka ubrań. Rozbawiona zaczęłam robić śniadanie, to jest zachowanie typowe dla mojej mamy, może gdyby chociaż przeprosiny były szczere...

- Co to? - zapytała Ana zaspanym głosem, przeciągając się.

- Przeprosiny od mamy. Tam masz kawę.

- Kocham Cię. Co na śniadanie?

Nie odpowiedziałam nic, a jedynie postawiłam na blacie talerz pełen naleśników.

- Jesteś najlepsza. A czyj to numer? - zapytała dziewczyna wskazując na ciąg cyfr na kartonie.

- Kuriera. - wyjaśniłam i zaczęłam jej opowiadać sytuację z rana. Ana przez większość historii się śmiała.

- Ty to masz przygody. - stwierdziła rozbawiona- Co tym razem dostałaś?

- Ciuchy... i motor. - zdziwiona dziewczyna wypluła na mnie kawę, którą właśnie piła. - Fuj...- mruknęłam rozbawiona wybierając twarz.

- Jaki motocykl?

- Czerwoną Hondę CBR300R.

- Pokazuj. - rozkazała idąc na podjazd, wzięłam kluczyki i ruszyłam za nią.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now