Rozdział 8

17.9K 758 164
                                    

Dziękuje za 41 miejsce w "na topie"!!!! Jesteście najlepsi!!!!

Patrząc tylko na moją reakcję można było być pewnym, że nie spodziewałam się go tutaj. Ale chłopak uparcie szedł w naszą stronę z bananem na twarzy. 

- A więc stąd masz kasę na takie samochody.- powiedział szczerząc się jak na reklamach past do zębów. 

Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co powiedzieć. Oznajmić, że się go tu nie spodziewałam to niedopowiedzenie roku. Dalej stałam jak wmurowana, a przyjaciele patrzyli zdziwienie to na mnie to na niego, nie wiedząc o co chodzi. 

- Może nas sobie przedstawisz?- zapytał w końcu Luke, a ja nareszcie się ogarnęłam. 

Miałam dziwne wrażenie, że chłopcy się znają, ale to zignorowałam i spełniłam prośbę organizatora.

- Yhym.- mruknęłam. - To jest Robert, poznałam go jak byłam na zakupach z Aną. Oznajmił mi wtedy, że moje piękne Audi r8 należy do mojego sponsora. - powiedziałam podkreślając "moje piękne" i "sponsora", a gdy zauważyłam jak pięści Asha i Luke'a się zaciskają, lekko się uśmiechnęłam. Nic do niego nie mam, ale niech nie myśli, że obrażanie mnie ujdzie mu płazem.

 - Robert, poznaj Asha, Ane i Luke'a. - przedstawiłam ich sobie wskazując po kolei na przyjaciół. Nie zawracałam sobie głowy przedstawieniem tłumu który wcześniej mi gratulował, a który dalej tu jest, przysłuchując się rozmowie, bo nie znałam imion nawet połowy z tych ludzi.

- Miło mi was poznać.- zwrócił się Robert do moich przyjaciół. - A co do Ciebie, mała... 

- Już Ci mówiłam co jest małe. - warknęłam przerywając mu w połowie, ale on sobie nic z tego nie zrobił. 

- Ja wciąż czekam na telefon od Ciebie. - dokończył z pewnym siebie uśmiechem, a chłopcy widząc, że zaczynam się wkurzać wyszli przede mnie. Pociągnęłam ich za ręce dając do zrozumienia, że sobie poradzę. Może i to dziwne, ale czym bardziej mnie irytował ten chłopak, tym bardziej był intrygujący. Postanowiłam się trochę z nim podroczyć, niech nie myśli, że tylko mu się spodobałam i teraz zacznę skakać jak się tylko pojawi.

- Sobie troszkę poczekasz. - powiedziałam ze śmiechem, a chłopak zrobił zdezorientowaną minę, więc pośpieszyłam z wyjaśnieniem.

Zwróciłam się do Luke'a z prośbą, żeby podał mi moją torebkę, którą wcześniej dałam mu do trzymania na czas wyścigu. Chłopak spełnił moją prośbę, a ja zaczęłam wyjmować różnego rodzaju kartki, karteczki, paragony, serwetki, chusteczki itp. Robert, który dalej nie wiedział o co mi chodzi przyglądał się im wszystkim po kolei. Na każdym papierku który mu wręczyłam znajdował się numer do innego chłopaka.

- Co to za cyferki?- zapytał jak idiota.

- Numery telefonów.

- Czyje? 

- No na pewno nie moje...- ironizowałam. - Są to prywatne numery do dostawców pizzy, kurierów, sprzedawców, barmanów, taksówkarzy, kelnerów, lekarzy, a nawet policjantów. Żeby nie było tą torebkę kupiłam tego dnia, gdy się poznaliśmy, a przy sobie mam ją drugi lub trzeci raz. Sam, więc widzisz, że nawet jakbym chciała napisać to trochę to potrwa zanim znajdę odpowiednią kartkę. - zaśmiałam się, a osoby stojące w tłumie po chwili do mnie dołączyły.

Było po nim widać, że nie jest zbyt szczęśliwy liczbą moich adoratorów. Chłopak niespodziewanie złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Nim się spostrzegłam czerwony pisak sunął po mojej ręce kreśląc ciąg liczb tworzących jego numer. 

Nowe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz