Rozdział 4

19.6K 791 124
                                    

-Zajebista! - pisnęła zachwycona Ana i zaczęła się dokładnie przyglądać - 6-stopniowa skrzynia biegów, pojemność 13 l, spala 3,3 l na 100 km.

Nie zdziwiło mnie to, że ona wszystko wie, bo jej ojciec ma warsztat, w którym pomagamy, odkąd skończyłyśmy 16 lat. Uwielbiamy to, dzięki temu pojazdy nie mają przed nami żadnych tajemnic, a na wyścigi mamy swój warsztat, żeby przygotować nasze maszyny.

-Jedziemy na zakupy tym o to cudeńkiem. I tak miałyśmy jechać po sukienki na początek roku, a przy okazji sprawdzimy twoją nową zabawkę. - zadecydowała dziewczyny, więc wróciłyśmy do domu, aby się przygotować.

Poszłyśmy do swoich pokoi, umyta już byłam, więc jedynie wzięłam papierosy i się przebrałam. Zdecydowałam się na czarne skórzane spodnie, top w neonowym pomarańczowym kolorze oraz krucze trampki. Ubrana podeszłam do toaletki, aby zrobić makijaż, tak jak zwykle niedoskonałości ukryłam korektorem, oczy pomalowałam w stylu Smoky eyes, a usta pociągnęłam krwisto czerwoną szminką. Zabrałam jeszcze tylko torebkę, do której wrzuciłam portfel i telefon. Gotowa zeszłam do kuchni, gdzie postanowiłam zaczekać na Anę, wiedziałam, że trochę jej to zajmie, bo pod tym względem jesteśmy bardzo podobne. Zaparzyłam sobie kolejna kawę, usiadłam w salonie, wcześniej włączając telewizor na moim ulubionym serialu "Teen wolf" i tak czekałam na dziewczynę. Zeszła na dół po około godzinie, na sobie miała krótkie jeansowe spodenki i błękitny crop top z napisem "smile". Na stopach miała czarne tenisówki, a delikatny makijaż zdobił jej twarz.

- Gotowa? - zapytałam lustrując ją z góry na dół.

- Jeśli już się napatrzyłaś, to tak.

- Na Ciebie nigdy się nie napatrzę. - zaśmiałam się i puściłam jej oczko. Złapałam kluczyki, które leżały na blacie w kuchni, zabrałyśmy kaski i ruszyłyśmy, dziewczyna jechała swoją Yamahą, a ja testowałam moją nową hondę.

10 minut później chodziłyśmy już po sklepach szukając stroju na pojutrze.

- I jak się prowadzi? - zapytała o mój pojazd autentycznie ciekawa dziewczyna.

- Super. Świetnie wchodzi w zakręty i szybko się rozpędza. Chyba nią pojadę na najbliższych wyścigach. Zresztą jak chcesz to w drodze powrotnej możemy się zamienić pojazdami. Ja wrócę twoją Yamahą, a ty przetestujesz moją nową zdobycz. Co ty na to?

- Tak. - pisnęła podekscytowana ruda. - Ale teraz chodźmy tu po sukienki.

Wciągnęła mnie do jakiegoś butiku z mnóstwem sukienek, wybrałyśmy kilka i poszłyśmy do przymierzalni. Na pierwszy ogień poszła kiecka sięgającą do połowy uda, obcisła i czerwona. Była śliczna, ale bardziej pasowała na imprezę niż do szkoły.

-Ana. Gdzie jesteś? - zapytałam i po chwili usłyszałam "tutaj" wypowiedziane przez moją przyjaciółkę z kabiny obok. Skierowałam się w tamtą stronę i weszłam do niej. Miała na sobie śnieżnobiałą sukienkę na grubszych ramiączkach z okrągłym dekoltem. Sukienka sięgała przed kolano i była zwężana w talii.

-Śliczna. Musisz ją wziąć na jakąś imprezę. - potwierdziła moje przypuszczenia dziewczyna.

- Za to twoja jest idealna na rozpoczęcie. - powiedziałam zachwycona.

-Też tak myślę. Biorę tą, a ty tą co masz na sobie musisz założyć na dzisiejszą imprezę, ale na pierwszy dzień ostatniej klasy musimy Ci znaleźć coś innego.

Zgodnie z jej radą wróciłam do przebieralni i założyłam tym razem sukienkę identyczną do tej Any, z tą różnicą, że ta była czarna. Wyszłam w niej do dziewczyny, a jej aż oczy się zaświeciły, powiedziała tylko jedno słowo: Idealna. Po uregulowaniu należności wyszłyśmy z butiku i skierowałyśmy się w stronę sklepów obuwniczych. Tam kupiłam dwie pary szpilek, koturny i wysokie trampki, przyjaciółka zdecydowała się tylko na szpilki i trampki. Nasze zakupy postanowiłyśmy uczcić kawałkiem ciasta z naszej ulubionej kawiarni.

- Jak my wrócimy z tymi wszystkimi torbami? - zapytała ruda, wskazując na pakunki, które zajmowały dwa fotele przy stoliku w cukierni.

- Mam pomysł. - powiedziałam - Pojadę motorem do domu i wymienię go na samochód, wrócę tu, wezmę zakupy i pojedziemy, ty motorem, a ja autem.

- No okej. - zgodziła się dziewczyna. - Ale jadę twoim motorem.

Pokiwałam głową na zgodę, wymieniłyśmy się kluczykami i pojechałam. 20 minut później byłam już z powrotem moim Audi r8.

- Skąd masz takie auto, mała? Twojego sponsora? - zapytał jakiś czarnowłosy chłopak, gdy wysiadałam z samochodu.

Był on mniej więcej w moim wieku, ciemno granatowe oczy były tak cudowne, że ledwo oderwałam od nich wzrok. Ubrany był w obcisłą bluzkę, w kolorze oczu chłopaka i czarne bojówki. Widać było, że jest bardzo umięśniony i cholernie przystojny.

-Mała, to jest twoja pała, a auto jest moje. Nie muszę się puszczać, aby było mnie na nie stać. - warknęłam w stronę tego dupka co mnie zaczepił. Ja wszystko rozumiem, przystojniak itd., ale żeby mnie od razu obrażać... Zamknęłam auto pilotem i ruszyłam do wind.

- Oj, już się tak nie gorączkuj. - westchnął chłopak wchodząc za mną do windy. - Jestem Robert.

- Nie obchodzi mnie to, chuju. - powiedziałam wychodząc. Postanowiłam wejść schodami, aby nie musieć z nim dłużej gadać i ruszyłam do kawiarni, gdzie czekała na mnie Ana.

- O jesteś wreszcie. Jedziemy? - zapytała, gdy tylko przekroczyłam próg. Kiwnęłam głową, dziewczyna zapłaciła i poszłyśmy. Torby wrzuciłyśmy do bagażnika, a ja zauważyłam, że za wycieraczką leżała karteczka z ciągiem cyfr, a na końcu był podpis:

751-172-019

Zadzwoń do mnie, mała.

Robert, chuj z małą pałą: *

Zaczęłam się śmiać, a Ana przeczytała mi przez ramie i dołączyła do mnie.

-Znowu kogoś wyrwałaś? - zapytała ze śmiechem, na co ja tylko wzruszyłam ramionami. Kartkę wzięłam do samochodu i ruszyłam z piskiem opon.

Może się do niego odezwę, ma odwagę zostawiając mi tą karteczkę, a był na prawdę bardzo przystojny.

Po niecałych 10 minutach byłyśmy już w domu. Było już po 16, więc zamówiłyśmy pizzę hawajską i zaczęłyśmy oglądać tv. Po posiłku poszłyśmy szykować się na imprezę. Na 20 zamówiłyśmy taksówkę, ponieważ obie chcemy się zabawić, a po pijaku nie mam zamiaru prowadzić. Ja na sobie miałam czerwoną sukienkę, którą dzisiaj kupiłam i czarne wysokie szpilki. Ana miała czarną koronkową sukienkę za tyłek z 3/4 rękawami i do tego czerwone koturny. Obie zrobiłyśmy makijaż smoky eyes, do tego tusz i krwista szminka, założyłyśmy skórzane kurtki i byłyśmy gotowe, po chwili zatrąbił kierowca taksówki, symbolizując swoją obecność. Zakluczyłam mieszkanie, jeden komplet kluczy dałam wcześniej Anie, bo wiedziałam, że pijana do siebie wrócić nie może, a u mnie nikogo nie będzie. Chociaż mogę się założyć, że żadna z nas nie wróci sama.

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, łatwo było się o tym przekonać, bo głośną muzykę słychać z daleka. Zapłaciłam kierowcy i weszłyśmy do domu, w którym rozchodziła się już woń alkoholu pomieszanego z potem tańczących osób.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now